Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Kultura i Historia

Wolni z wolnymi, równi z równymi

„Nigdy w dziejach odrębne narody nie zawarły trwalszego ślubu przy mniejszym zastosowaniu nacisku. Stało się wedle życzenia setek tysięcy, z ujmą tylko dla garści uprzywilejowanych i dla ich pychy […] wystarczy tu stwierdzić, że unia lubelska, doniosłością równa kalmarskiej, przewyższy swą trwałością wszystkie nowożytne związki państw Europy lądowej, nie obróci się w niczyj ucisk ani wyzysk, bo też leżąca w jej podłożu miłość przetrwa do grobowej państwa jagiellońskiego deski”. Taką piękną opinię wystawił – unii realnej polsko-litewskiej zawartej w Lublinie w 1569 roku – wybitny historyk Władysław Konopczyński.

Starożytni Rzymianie, szukając przyczyn zdarzeń i ludzkich zachowań, zwykli byli pytać: „Cui bono?”. Pytanie „Kto zyskał, kto odniósł korzyść?” sprawdza się również dziś w analizach historyków oraz pracy śledczych. Zastanówmy się i my nad krótko- i długoterminowymi zyskami z Unii Lubelskiej, ustalmy ich beneficjentów, ale też poszukajmy tych, którzy doznali owej wspomnianej przez Konopczyńskiego „ujmy”.

„Wielkie rzeczy, które na wieki trwać mają”

Nim przyjrzymy się niektórym ze skutków tego wielkiego dzieła, przypomnijmy jego przyczyny i przebieg procesu dochodzenia do dobrowolnego związku „wolnych z wolnymi, równych z równymi”. Dziejom szlacheckiego ruchu egzekucyjnego – bo to on był głównym motorem zmian – historycy poświęcili wiele opracowań i przyczynków, więc ja siłą rzeczy dotknę tylko spraw najważniejszych. Po pierwsze przekształcenia związku Korony i Litwy w unię realną pragnęli bojarzy litewscy, czyli średnia szlachta. Chcieli cieszyć się tymi samymi „dobrymi” (jak mówiono i pisano) prawami, które już od dawna posiadała szlachta polska. Dążeniom bojarów przeciwstawiali się wielcy oligarchowie litewscy – z Radziwiłłami na czele – rozumiejąc doskonale, że upowszechnienie zasad demokracji szlacheckiej na Litwie oznaczało uszczuplenie ich ogromnych wpływów. Bo nie da się pogodzić demokratycznej zasady „nihil novi” – czyli nic nowego bez zgody sejmu – z magnacką samowolą i pychą. Odwlekali zatem i sabotowali magnaci litewscy wszelkie prace nad reformami politycznymi i ekonomicznymi aż do roku 1562. Wówczas pod wpływem niepowodzeń w wojnie Litwy z Iwanem Groźnym, zebrany pod Witebskiem „spokojny dotychczas, cierpliwy, znoszący ciężary wojny gmin szlachecki szał jakiś ogarnął”. Sejm obozowy wystosował do króla Zygmunta II Augusta petycję, w której domagał się wspólnej elekcji monarchy, wspólnego sejmu, jednakowych praw w Litwie i Koronie, wspólnej polityki zagranicznej, a zwłaszcza wspólnej obrony granic. Litwa miała jednak zachować odrębność państwową.

Dążenia szlacheckie do przekształcenia unii w realną potęgował fakt bezdzietności ostatniego z Jagiellonów: bezpotomna śmierć Zygmunta Augusta oznaczałaby de facto koniec związku obu państw. Również król, zwalczający dotychczas ruch egzekucji praw i dóbr, zmienił zdanie i rozpoczął działania na rzecz unii.

Obrady w Lublinie zaczęły się pod koniec 1568 roku. Obrady to może zbyt mocne słowo, bowiem oligarchowie litewscy niezmiennie unię „ganili, odwodzili, mierzili”, aż pod osłoną zadymki śnieżnej 1 marca, cały sejm litewski Lublin opuścił. Wtedy monarcha trzema aktami przyłączył do Korony potężne obszary ziem litewskich. Senat litewski i nowo wybrani posłowie wrócili więc do Lublina, gdzie czekali na nich „koroniarze” z projektem unii. Ostatecznie, w dzień świętych Piotra i Pawła, podkanclerzy i biskup krakowski Filip Padniewski ze strony Korony i Jan Chodkiewicz starosta żmudzki ze strony Litwy, wolę zawarcia unii potwierdzili. W piątek chory król, kładąc palce na krucyfiksie akt unii zaprzysiągł, po czym – mimo ulewy – udał się do klasztoru dominikanów, by podziękować Bogu. Odtąd „już Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie jest jedno nierozdzielne i nieróżne ciało, ale także nieróżna ale jedna spólna Rzeczpospolita, która się z obu państw i narodów w jeden lud zniosła i spoiła”.

Źródło: tygodnik GP