To wydarzenie przemknęło niemal niezauważone. Opozycja stara się go nie komentować. Nic dziwnego – jej zabiegi, by rozpętać poważny konflikt społeczny wokół służby zdrowia, spełzły na niczym. Rządowi Mateusza Morawieckiego udało się wypracować kompromis i podpisać z lekarzami rezydentami porozumienie kończące ich protest.
Powolutku prawda w mediach zagranicznych zaczyna się przebijać. To m.in. zasługa premiera Morawieckiego. Jego wystąpienie, nagrane po polsku i angielsku, robi na ludziach, którzy nie przejawiają wyłącznie złej woli, jak np. PO rechocząca z błędu zawinionego w tłumaczeniu przez YouTube’a, piorunujące wrażenie. Skupiony, poważny premier mówiący o przejmującej historii narodu polskiego i żydowskiego.
Rekordowe wyniki budżetowe za 2017 r. potwierdzają wcześniejsze zapowiedzi. Większe o 25 mld zł wpływy do budżetu to przede wszystkim skutek lepszej ściągalności VAT-u. Mamy również bardzo dobrą sytuację na rynku pracy – bezrobocie jest na poziomie najniższym od 26 lat.
Polska nie kolaborowała z niemieckim okupantem na żadnym szczeblu. To Polska jako pierwszy kraj w Europie walczyła z Niemcami w 1939 r., płacąc za to cenę życia milionów obywateli i niewyobrażalnych na Zachodzie zniszczeń. Polski naród miał jednak swoją reprezentację państwową i polityczną w postaci rządu na uchodźstwie i powołanego w kraju Polskiego Państwa Podziemnego.
Opozycja odetchnęła z ulgą – parlament uchwalił budżet na rok 2018. A tak się bali – widać to było w tekstach wielu publicystów i przebąkiwano o tym na korytarzach sejmowych. Bo jak nie będzie w terminie ustawy budżetowej, to mogą być wcześniejsze wybory – i co wtedy?
Styczeń to niebezpieczna pora dla opozycji. Podobnie jak w ubiegłym roku, nie udało się im i znów wyłożyli się koncertowo. Jeden z lewicowych publicystów, Marcin Celiński, ogłosił nawet, że „w najbliższych wyborach postulat zmiany władzy jest wtórny, podstawowym jest stworzenie opozycji”.
Znów pojawi się dobrze nam znany krzyk. „Ludzie chorzy z nienawiści, zawistni i szukający haków” – tak będą określani zwolennicy dekomunizacji w świecie nauki. Wystarczy zajrzeć do „Wyborczej” czy TVN-u. Przez 28 lat szkolnictwo wyższe, tak jak sądownictwo, nie podlegało żadnym rozliczeniom, żadnej lustracji.
Polskie sądownictwo nie zostało poddane żadnym reformom od upadku komunizmu – zauważa (wreszcie!) prasa zachodnia. W tym wypadku piórem komentatora „Wall Street Journal” Simona Nixona.
Platforma Obywatelska jest tak przewidywalna w swoich działaniach, że można w ciemno obstawiać, jak będzie się zachowywała w konkretnych przypadkach.
Większość Polaków opowiada się za obecnością Polski w Unii Europejskiej, należymy do euroentuzjastycznych narodów. Prawo i Sprawiedliwość reprezentuje miliony Polaków, którzy opowiedzieli się za wejściem do Unii wbrew nawoływaniom prorosyjskich polityków takich jak Roman Giertych – adwokat rodziny i bliski znajomy Donalda Tuska.
Trudno pojąć, na co właściwie liczy PO, powtarzając sposób obrony wymyślony przed laty na użytek Beaty Sawickiej. Zaaranżowane łkania przed kamerą rzeczywiście wprowadziły opinię publiczną w konsternację. Wtedy jeszcze PO mogła liczyć na empatię skołowanych wyborców. Ale dziś? Po aferze hazardowej? Po złodziejstwie w Warszawie i działaniu w ratuszu grupy przestępczej? Po zegarkach Sławka Nowaka?
Po latach rządów Donalda Tuska niszczących publiczną służbę zdrowia i realizujących zapowiedzi posłanki PO Beaty Sawickiej, że „biznes na służbie zdrowia będzie robiony”, Platforma, jak tylko może, zaostrza kryzys. Straszy pacjentów, nakręca emocje. To typowe dla tej partii – hipokryzja i odwracanie uwagi od własnych decyzji prowadzących do prywatyzacji służby zdrowia oraz wyrzucania chorych za drzwi szpitali i przychodni.
Platforma Obywatelska od lat reprezentuje interesy postkomuny. To oczywista oczywistość i próby odwracania pojęć podejmowane przez polityków tej partii są skazane na porażkę. Groteskowo brzmią stwierdzenia Grzegorza Schetyny o „komunizmie”, który będzie „trwał, dopóki PiS nie odejdzie w niebyt”. Dowodzą, że jest on w stanie powiedzieć każde głupstwo w swej taktyce używania nienawiści w walce politycznej. PO musi szczuć i rozpalać konflikt oparty na silnych negatywnych emocjach – inaczej, nie mając nic do zaoferowania Polakom, straci poparcie.
W biurach targowicy strzeliły korki od szampana – udało się uruchomić procedurę art. 7, będzie można straszyć sankcjami. Z metody „ulica i zagranica” po odwróceniu się Polaków od opozycji jedynym narzędziem walki o powrót do władzy ludzi systemu III RP są obce dwory. A te – zwłaszcza ten z Berlina – nie mówią „nie”.
„Żeby nigdy więcej nie zdarzyła się taka sytuacja, że oficerowie i żołnierze polscy milczą wtedy, gdy ginie ich prezydent. […] Gdy ginie elita ich armii, gdy zaczyna panować kłamstwo, tak jak było z kłamstwem smoleńskim” – minister Antoni Macierewicz wplótł te zdania do przemówienia podczas promocji oficerskiej rezerwy.
To niezwykle symboliczne – tuż przed rocznicą wprowadzenia stanu wojennego, który miał zdławić rewolucję Solidarności, premierem Polski zostaje chłopak z jej podziemnego, antykomunistycznego nurtu. Od lat wiadomo, co trzeba zrobić – dokończyć rewolucję Solidarności, zbudować wolną, sprawiedliwą i wyzbytą obciążeń postkomunistycznych Polskę.
Nominacja Mateusza Morawieckiego na stanowisko premiera tak przeraziła postkomunę i reprezentującą jej interesy PO, że z tego wszystkiego postanowiono ogłosić Donalda Tuska profesorem. Pretekstem było to, że bliski współpracownik Angeli Merkel otrzymał tytuł doktora honoris causa na jednym z węgierskich uniwersytetów.
Totalna opozycja znów odwołuje się do ulicy i znów przegrywa. Nie powinno to nikogo dziwić – po jednoznacznym zachowaniu w Parlamencie Europejskim, gdy głosujący za sankcjami przeciw Polsce politycy PO nie tylko nie zostali ukarani, lecz także dumnie pokazywali miedziane czoła, Polacy nie mają powodu, by sądzić o nich cokolwiek dobrego.
Politycy totalnej opozycji rozdzierają szaty nad przygotowanym przez PiS projektem zmian w ordynacji wyborczej. Oskarżenia są z dyżurnego pakietu: „łamanie demokracji”, „upolitycznienie”, „podporządkowanie wyborów interesom PiS-u” itp. Generalnie targowica twierdzi, że PiS chce manipulować wynikami wyborów, bo boi się, iż je przegra.
Czy wiecie Państwo, że elity w systemie III RP nie płacą składek ZUS u? Jeszcze dziś po osiągnięciu dochodu z tytułu zatrudnienia na etacie w wysokości ok. 137 tys. zł państwo tego nie wymaga. Dlaczego? Bo tak. Ten przywilej dla najbogatszych wprowadził 18 lat temu rząd AWS u i Unii Wolności. Jest zresztą zgodny z filozofią myślenia środowiska obecnej PO i Nowoczesnej – obie partie głosowały w piątek przeciw zmianie tego stanu rzeczy.