Powolutku prawda w mediach zagranicznych zaczyna się przebijać. To m.in. zasługa premiera Morawieckiego. Jego wystąpienie, nagrane po polsku i angielsku, robi na ludziach, którzy nie przejawiają wyłącznie złej woli, jak np. PO rechocząca z błędu zawinionego w tłumaczeniu przez YouTube’a, piorunujące wrażenie. Skupiony, poważny premier mówiący o przejmującej historii narodu polskiego i żydowskiego.
Potem zaproszenie korespondentów zagranicznych do Markowej, do Muzeum im. Rodziny Ulmów upamiętniającego Polaków ratujących Żydów. To zrobiło wrażenie i zostało odnotowane m.in. w prasie izraelskiej. I to tam zaczęły się pojawiać już artykuły przedstawiające polski punkt widzenia, a nie na przykład w „Gazecie Wyborczej”. Tu, jak zwykle, walka polityczna unieważnia kategorię prawdy, a racja stanu Polski jest wartością, mówiąc eufemistycznie, odległą. Mogliśmy przeczytać np., że muzeum w Markowej w istocie opowiada, jak Polacy mordowali Żydów – bo ukrywających się wydał granatowy policjant, Polak. To prawda – byli i tacy ludzie. Tyle że za ten czyn został on skazany przez Polskie Państwo Podziemne na karę śmierci. Wyrok wykonano. Polski naród i jego państwo nie zawiedli.