W Angers w wieku 85 lat zmarł Raymond Kopa, pierwszy francuski piłkarz, który zdobył Złotą Piłkę. Jego prawdziwe nazwisko brzmiało Kopaszewski (lub Kopaczewski), a zawodnik ten był z pochodzenia Polakiem.
Dzisiaj na francuskich boiskach kariery robią potomkowie imigrantów z Afryki, jednak w latach powojennych kadrę Francji zasilało wielu piłkarzy pochodzenia polskiego, zwłaszcza potomków „górniczej emigracji”, która pojawiła się przede wszystkim w regionie Nord-Pas-de-Calais. Najbardziej znanym przedstawicielem tego pokolenia był Raymond Kopaszewski. Jednak warto pamiętać, że z Polaków i zawodników polskiego pochodzenia, którzy zakładali trójkolorowe koszulki reprezentacji Francji, dałoby się złożyć w tamtych czasach ze trzy pierwsze składy tego kraju.
Pierwszy kontrakt
Kopa nigdy nie wypierał się swoich korzeni i bywał gościem, także honorowym, wielu meczów Francja–Polska. Kariera Kopaszewskiego to spory kawałek historii francuskiego futbolu. Zaczynał w Angers, później grał w Stade de Reims. Za swoje występy z reprezentacją Francji na mistrzostwach świata w 1958 r. został uhonorowany – jako pierwszy Francuz – Złotą Piłką, wówczas nagrodą dla najlepszego piłkarza Europy. Francja doszła wtedy do półfinału, w którym uległa bezkonkurencyjnej Brazylii 2:5. Kopaszewskiego uznano za najlepszego piłkarza, został także pierwszym francuskim „internacjonałem”. Piłkarza kupił sam Real Madryt i był to pierwszy transfer Francuza do tego klubu. Kwoty transferu mogą dziś śmieszyć, ale pod koniec lat 50. francuska prasa szeroko rozpisywała się o pierwszym zagranicznym kontrakcie Realu dla rodzimego zawodnika. Real z Kopą w składzie zdobył trzy razy z rzędu Puchar Zdobywców Pucharów, a „Królewscy” w ciągu trzech lat przegrali tylko jeden mecz. Jednym z bohaterów tego zespołu był właśnie Kopa. Francuzi nosili go na rękach, zwłaszcza po zwycięstwie 2:1 nad Hiszpanią, którego był współautorem. Porażka Hiszpanów w Madrycie, na oczach 125 tys. widzów, była odebrana wówczas jako narodowa klęska. Kopaszewski, który pochodził – podobnie jak większość polskich emigrantów – z rodziny górników, sam mówił, że tylko dzięki piłce mógł przejść z pracy w kopalni na szczyty futbolowej sławy. Po zakończeniu kariery był pierwszym francuskim sportowcem, który podpisał kontrakt reklamowy. Nazwiskiem Kopa sygnowano wówczas nową markę ubiorów sportowych.
Rekordziści
Oprócz Raymonda Kopy przez francuskie boiska przewinęła się cała grupa Polonusów. W mistrzostwach świata w Anglii w 1966 r. w kadrze Francji grał zawodnik FC Nantes Robert Budzynski (11 meczów w reprezentacji), który zaczynał w RC Lens. Trzeba także wspomnieć Maryana Wisniewskiego, który pierwszy raz zagrał w reprezentacji Francji w wieku 18 lat. Debiut wypadł bardzo dobrze – Francja pokonała w 1955 r. Szwecję 2:0. W 1960 r. Wisniewski pobił inny rekord.
Zdobył swoją 500. bramkę na francuskich boiskach. Przez lata był graczem RC Lens, stolicy górniczego zagłębia na północy kraju. Z dużym sentymentem wspominał mecz z 1960 r., kiedy to w Warszawie jego zespół zremisował z Polską 2:2. Wisniewski strzelił wyrównującego gola, a dla Polaków strzelali Norkowski i Faber. W reprezentacji Francji grali wówczas jeszcze... Bruno Rodzik z Reims i Ryszard Tylinski z Saint-Etienne.
W 1962 r. przeciwko Polsce w Paryżu grali w trójkolorowych strojach Theo Szkudlapski (AS Monaco) i Casimir Koza (Strasburg). Francuzi przegrali wówczas 1:3. Kazimierz Koza, urodzony w 1935 r., był napastnikiem. Mecz przeciw Polsce był jego reprezentacyjnym debiutem.
W 1966 r. w meczu z Polską zagrał Georges Lech. Urodził się w „polskim” miasteczku Billy-Montigny, także w górniczym zagłębiu na Północy. W reprezentacji Francji wystąpił 35 razy i zdobył 7 bramek. W wygranym przez Francuzów meczu z Polską 2:1 strzelił zwycięskiego gola.
Polska dała trójkolorowym nie tylko napastników. Znanymi nad Sekwaną bramkarzami byli Stefan Dakowski (dwa występy w reprezentacji) z Nimes i Cesar Ruminski, golkiper Doue i Lille (siedem razy w kadrze). Z Łasku pod Łodzią pochodził Tadeusz Cisowski. Był zawodnikiem, który w 13 meczach reprezentacji Francji zdobył 11 bramek, a grając w FC Paris trzykrotnie uzyskał tytuł najlepszego strzelca I ligi w latach 50. Urodzony w Polsce w 1913 r. Ignacy Kowalczyk zdobył z Olimpique Marsylia tytuł mistrzowski w 1935 r. Do reprezentacji powoływano go pięć razy, strzelił dla Francji jednego gola. Dziewięć razy w kadrze Francji w latach 1953–1961 zagrał też Wilhelm Bieganski, obrońca Lille, Lens i później Forbach.
Alternatywa dla górniczych synów
Kolejni gracze polskiego pochodzenia, urodzeni jeszcze przed wojną, to Marcel Adamczyk z Lille (jeden występ w reprezentacji Francji), Stanisław Curyl z Alzacji (powołany do kadry Francji dwukrotnie w 1952 r.), Leon Głowacki z Pas-de-Calais – 11 występów i 3 bramki, pomocnik Stanislas Dombeck, który zagrał w 1958 r. przeciwko Grecji, obrońca Marian Synakowski z Sedanu (grał w reprezentacji 13 razy), Edmund Nowicki z Lens, który zdobył honorową bramkę dla Francji w meczu z Austrią w 1937 r., czy Edward Wawrzyniak, napastnik US Valenciennes. Warto także wspomnieć urodzonego w 1911 r. w Westfalii Józefa Jedrzejczaka. Po I wojnie światowej zatrudniani w Niemczech Ślązacy przenosili się z niemieckich kopalni tego regionu do Francji. Jędrzejczak wykazał się talentem piłkarskim i grał w Lille, zaliczył też występy w reprezentacji Francji.
Powojenne roczniki piłkarzy to najczęściej drugie, a nawet trzecie pokolenie Polaków, którzy osiedlali się we Francji. W Lens grał pomocnik Ryszard Krawczyk (jeden występ w drużynie narodowej). Na tej samej pozycji występował też piłkarz Strasburga Franciszek Piasecki (trzy występy reprezentacyjne).
Piłkarze z Polski zaczęli trafiać do Francji dopiero pod koniec lat 70. Pewien sentyment I sekretarza KC PZPR Gierka do tego kraju spowodował, że PZPN chętniej dawał zgodę na grę piłkarzy w wieku niemal przedemerytalnym we Francji niż w innych krajach. I tak pojawili się tu Kasperczak i Szarmach, ale to już zupełnie inna historia.
W latach powojennych dla górniczych synów alternatywą dla pracy w kopalni był sport, który stanowił szansę wybicia się ze środowiska i osiągnięcia sukcesów. W klubach Nord-Pas-de-Calais roiło się więc od polskich nazwisk. Najlepsi trafiali do reprezentacji i była to droga społecznego awansu, choć niekoniecznie tak dużych pieniędzy jak teraz. Dziś w górniczych osadach Północy pozostały już tylko „polskie nazwiska”, ale historia się powtarza i francuską piłkę zasilają już emigranci z bardziej egzotycznymi korzeniami. W historii francuskiego futbolu zawodnicy polskiego pochodzenia zajmują jednak ważne miejsce, a największą postacią pozostaje Raymond Kopa-Kopaszewski. Nic dziwnego, że wiadomość o jego śmierci i wspomnienia o tym piłkarzu trafiły na pierwsze strony francuskich gazet.
Autor jest publicystą „Głosu Katolickiego” (Voix Catholique) w Paryżu
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#Francja
#piłka nożna
Bogdan Dobosz