10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Rzecznik niektórych obywateli

W ubiegłym tygodniu w Norwegii zapadł wyrok w sprawie, o której pisałem w „Gazecie Polskiej” (n

W ubiegłym tygodniu w Norwegii zapadł wyrok w sprawie, o której pisałem w „Gazecie Polskiej” (nr 5 z 1 lutego). Pani Katarzyna Jachimowicz, polska lekarka, która dochodziła przed sądem prawa do klauzuli sumienia, przegrała proces.

Przypomnijmy, polska lekarka zaskarżyła decyzję wyrzucenia jej z posady lekarza rodzinnego w związku z odmową przeprowadzania zabiegów zakładania spirali i kierowania pacjentek na aborcję. Na razie pani Katarzyna rozważa ze swoim obrońcą strategię działania, ponieważ dalsza walka przed sądami wiąże się z poważnymi nakładami finansowymi, a takich nasza pani doktor nie posiada. Gdy dowiedziałem się, że dwa dniu po ogłoszeniu wyroku doszło do spotkania rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara z ministrem spraw zagranicznych Norwegii, pomyślałem: kto wie, może nasz rzecznik postanowił bronić polskiej obywatelki przed przemocą norweskich władz? Grubo się pomyliłem. Norweskiego ministra interesowały zmiany dotyczące Trybunału Konstytucyjnego, a także zmiany w polskim prawie medialnym i systemie sądownictwa. Mówiono też o zadaniach organizacji pozarządowych działających w Polsce, szczególnie zajmujących się przemocą wobec kobiet. To nie polski rzecznik upominał się o prawa Polki, wobec której norweskie państwo stosuje ideologiczną i administracyjną opresję, lecz norweski minister wystąpił w roli zewnętrznego nadzorcy, monitorującego praworządność w Polsce. Sprawa pikantna i symboliczna.

Po pierwsze – zmagania Polki w Norwegii, nawet jeśli ona sama do RPO nie dotarła, były wielokrotnie opisywane w ogólnopolskich mediach, a więc normalnie funkcjonujący urząd, przygotowując agendę spraw, powinien przed takim spotkaniem dowiedzieć się o szykanach wobec Katarzyny Jakimowicz i zająć w tej sprawie stanowisko. Tymczasem u Adama Bodnara ani zainteresowania, ani wiedzy nie dostrzegam.

Po drugie – podnoszenie na polsko-norweskim spotkaniu problemu przemocy wobec kobiet to szczyt hipokryzji. Statystyki europejskie pokazują, że Polska jest w grupie krajów, gdzie przemocy jest najmniej, a zgłaszalność problemów jest najwyższa. A jak to wygląda w Norwegii?

Z badań opublikowanych w 2014 r. przez ośrodek NKVTS wynika, że 21 proc. kobiet w Norwegii padło ofiarą nadużyć seksualnych przed ukończeniem 18 lat. Co dziesiąta Norweżka była ofiarą gwałtu (!). Połowa (49 proc.) z nich została zgwałcona przed ukończeniem 18. roku życia. Jedna trzecia nigdy nie zgłosiła tego policji. Co czwarta kobieta (27,1 proc.) narażona była na przemoc fizyczną w obecnym lub poprzednim związku, a 10 proc. skarżyło się, że partner groził jej śmiercią. Zatrważające dane plasują Norwegię – kraj, który pierwszy wprowadził do swojego systemu prawnego całą genderową agendę – na szczycie listy państw, w których kobiety są najbardziej zagrożone przemocą.

I ostatnia sprawa. Adam Bodnar – który np. zaskarża decyzję ministra Piotra Glińskiego o połączeniu Muzeum II Wojny Światowej i Muzeum Westerplatte, podejmuje interwencję przeciwko urzędom stanu cywilnego, które nie chciały ułatwiać zawierania sprzecznych z porządkiem konstytucyjnym związków jednopłciowych, angażuje się po stronie środowisk LGBT w sporze z łódzkim drukarzem, który odmówił wydrukowania gejowskiej reklamy – dawno przestał być rzecznikiem wszystkich polskich obywateli.

Jego uporczywe wkręcanie urzędu w ideologiczną wojnę, a przede wszystkim w histeryczne działania wymierzone w obecną władzę, sytuują go jako rzecznika raczej tej agresywnej grupki awanturników, którzy zakłócają miesięcznice smoleńskie. Oni też mają w nazwie „Obywatele”.




 

 



Źródło: Gazeta Polska

#Adam Bodnar

Jan Pospieszalski