Ideologia tzw. postępu stawia nad Sekwaną kolejne milowe kroki. Kończąca swoje rządy lewica chce po sobie pozostawić jak najwięcej ideologicznych zmian, które mają przeobrażać społeczeństwo. Już niedługo „mężczyzna” będzie mógł tam... urodzić dziecko.
I tak 17 października we francuskim Zgromadzeniu Narodowym odbyło się ostatnie czytanie projektu ustawy o „systemie sprawiedliwości XXI wieku”. Chodzi w nim przede wszystkim o wiele ułatwień administracyjnych, które mają uprościć różne formalności. Łatwiej będzie przedłużyć paszport, zgłosić narodziny dziecka w tamtejszym USC czy złożyć wniosek o dowód osobisty przez internet. Propozycje rozsądne. Ale jak to już z lewicą bywa, ładne opakowanie służy też przemycaniu treści, które budzą kontrowersje. Chodzi tu przede wszystkim o ułatwienia w zmianie w dokumentach imienia i płci.
Zmiany imienia nie trzeba będzie już uzasadniać. Do tej pory w wypadku zmiany płci jej poprawienie w dokumentach musiało być poprzedzone dostarczeniem za-świadczenia lekarskiego (badania psychologiczne) i dokumentu o przeprowadzonej operacji medycznej (przynajmniej sterylizacji). Teraz wystarczyć ma tylko złożenie deklaracji przed urzędnikiem USC o poczuwaniu się do bycia mężczyzną lub kobietą. Oznacza to w konsekwencji, że osoba będąca fizycznie kobietą może się zarejestrować jako mężczyzna, ale i np. urodzić dziecko. W akcie urodzenia dziecko będzie miało wtedy wpisanych... dwóch ojców.
O sojuszu lewicy z ruchami LGBT
Proponowane zmiany dotykają wychodzenia naprzeciw kolejnym postulatom lobby LGBT. Clémence Zamora-Cruz, rzecznik stowarzyszenia Inter-LGBT, skomentowała, że „jest to dzień historyczny, wielkie zwycięstwo, które zmieni życie osób transpłciowych”.
Warto tu przypomnieć, że pod koniec XX w. postulaty homoseksualistów ograniczały się do żądania zarejestrowania takich par w ramach konkubinatu. Kiedy postulat ten został spełniony w postaci tzw. PACS (Pakt Cywilnej Solidarności), który dawał niemal takie same prawa jak małżeństwo, przyszły żądania także normalnych cywilnych ślubów. PACS-y zdemolowały w tym czasie tradycyjne małżeństwa, bo ich uproszczone formalności spowodowały, że zaczęli je zawierać po prostu heteroseksualiści, traktując konkubinat jako rodzaj „małżeństwa na próbę” z łatwymi procedurami np. rozejścia się. Pary homoseksualne, pomimo dużego oporu społecznego, otrzymały w prezencie od socjalistów „małżeństwa dla wszystkich” w roku 2013. Nie zahamowało to jednak rewindykacyjnych żądań tego środowiska. Teraz przyszła pora na adopcję dzieci.
Zmiany w prawie cywilnym przybliżają ten cel. Warto tu przypomnieć, że w październiku odbyła się 250-tysięczna demonstracja w Paryżu przeciw udostępnianiu parom homoseksualnym możliwości posiadania dzieci. Chodzi tu głównie o zabiegi in vitro dla par lesbijskich i wynajmowanie sobie surogatek przez pary męskie. Taki proceder ma już miejsce, ale dokonuje się go za granicą. Poprzednia socjalistyczna minister sprawiedliwości Christiana Taubira (główna projektodawczyni homoślubów) wydała nawet okólnik, który pozwalał taką boczną furtką rejestrować we Francji urodzone za granicą dzieci par jednopłciowych. Kolejnym krokiem może być całkowita legalizacja takich praktyk. Nadzieją są zbliżające się w przyszłym roku wybory...
Walka ze stereotypami, czyli zaglądanie do... zakupów
Na tym jednak nie koniec ataku „postępu” we Francji. Ideolodzy gender dbają o likwidację „stereotypów płciowych” już niemal od kołyski. Od kilku lat trwa batalia o „poprawność polityczną” m.in.... zabawek.
Święta Bożego Narodzenia to m.in. czas wyboru i zakupu prezentów dla dzieci. Od pewnego czasu politycy socjalistyczni inspirowani teorią gender zajmują się ich odpowiednim ukierunkowaniem. Władza zabrała się np. za... katalogi zabawek. Już sam podział na różowe tło stron z zabawkami dla dziewczynek i niebieskie dla chłopców ma demaskować ich „seksistowski charakter”. W większości katalogów dziewczynki na ilustracjach bawiły się wózkami i lalkami, a chłopcy majsterkowali i strzelali np. z pistoletów. Idzie jednak nowe. Np. Carrefour i Auchan ogłosiły, że już „pracują nad zmianami”, a znana sieć sklepów z zabawkami Toys „R” jeszcze w 2013 r. zrezygnowała we Francji z osobnych działów dla chłopców i dziewczynek i wprowadziła pełną „koedukację”. Niektóre najnowsze katalogi są już ilustrowane zdjęciami dziewczynek z wiertarkami i chłopców bawiących się kuchenkami.
Sprawa równouprawnienia płci trafiła do Senatu. Socjalistyczne senatorki wypichciły w 2014 r. specjalny raport o „walce ze stereotypami”, „równości płci” i „życiu razem” w świecie zabawek. Oskarża się w nim o „powielanie stereotypów” producentów, marketing, handel, a także samych rodziców. Pojawiają się konkretne zalecenia, np. skierowane do rady mediów zalecenie dotyczące unikania w reklamach TV pokazywania zabawek w sposób ukierunkowany na płeć odbiorcy. Zaleca się też używanie „neutralnych” kolorów zabawek, unikających „seksistowskiego” różu czy błękitu.
Wspomniany raport poświęcił wiele uwagi roli zabawek w konstytuowaniu tożsamości płciowej dzieci. Mamy w nim zalecenia dla producentów i handlowców. Zaleca się też wybór „koedukacyjnych” zabawek do szkół, żłobków i przedszkoli oraz organizowanie dla dzieci wyłącznie wspólnych zabaw koedukacyjnych. Osobnej akcji uświadamiającej można też się spodziewać wobec rodziców.
A piłkarze na różowo
Gender wgryza się powoli w każdą dziedzinę życia. Na marginesie prób likwidacji kojarzenia z płcią piękną koloru różowego i „zmiany stereotypów”, warto zwrócić uwagę np. na nowe kolory strojów sportowych. Kiedy proponuje się likwidację np. różowego koloru rowerków dziecięcych, jednocześnie w różowe trykoty przebiera się piłkarzy kilku klubów piłkarskich (m.in. takich „poprawnych” koszulek używa już Real, Barcelona, Everton, Palermo, Sevilla, Arsenal, Grashooper Zurich, Juventus czy Bordeaux). W róż przyodziano nawet potężnych rugbistów zespołu Stade de France, co mimo wszystko wygląda dość śmiesznie, ale i zaczyna straszyć prawie jak Conchita Wurst na Eurowizji.
Konsekwencje mogą tu być ciekawe. Biorąc pod uwagę, że każdy atleta będzie mógł dowolnie wybrać sobie też swoją tożsamość w dokumentach, to może pora już myśleć np. o likwidacji podziałów w sporcie na konkurencje męskie i żeńskie? Byle nie powtórzyła się historia z opowiadania Epfhraima Kishona, który opisał, jak to żądni sukcesu działacze sportowi Izraela przebrali swojego najlepszego kulomiota, który zawsze zajmował ostatnie miejsce, za... kulomiotkę. Na zgrupowaniu kadry niewiast nawet mu się podobało, ale kiedy przyszło do zawodów – i tak zajął miejsce... ostatnie.
Autor jest publicystą „Głosu Katolickiego” (Voix Catholique) w Paryżu
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#gender
#Francja
#LGBT
Bogdan Dobosz