Biskup Tadeusz Pieronek stwierdził, że wydarzenia z 10 kwietnia były katastrofą, a nie zamachem, a ofiarom takich tragedii nie stawia się pomników, ponieważ nikt później nie pamięta co taki monument upamiętnia.
- Trzeba pamiętać, że to była katastrofa. Nie zamach, tylko katastrofa właśnie. A katastrofy przeżywa się zupełnie inaczej niż zamachy. Owszem, ofiarom takich tragedii też się stawia pomniki - choć później często się zdarza, że nie pamięta się, jakiego typu wydarzenie taki monument właściwie upamiętnia – powiedział bp Tadeusz Pieronek w wywiadzie dla dziennika „Polska the Times”.
W dalszej części rozmowy duchowny stwierdził, że 10 kwietnia może być jedynie jakimś punktem odniesienie, lecz nie należy tej daty porównywać z innymi ważnymi datami w historii Polski. Biskup Pieronek uważa też, że tragedia smoleńska dotknęła wiele osób, ale nie całe państwo.
- To nie było wydarzenie przełomowe. Taką przełomową datą był na przykład 30 sierpnia 1980 r., kiedy doszło do podpisania porozumień sierpniowych między rządzącą partią komunistyczną a Solidarnością. To był przełom na miarę nie tylko krajową, ale wręcz europejską, który w konsekwencji doprowadził do demontażu ustroju komunistycznego w Europie Środkowej. Dlatego to data ważna i będzie ona się pojawiać na kartach podręczników do historii. 10 kwietnia 2010 r. takim dniem nie był. Owszem, wtedy wydarzyła się tragedia, która dotknęła wiele osób, ale już nie państwo. Bo państwo dziś ma jeden układ sił politycznych, jutro będzie miało inny. Te układy się zmieniają, i to zmieniają dość szybko. A tymczasem 30 sierpnia rozpoczęła się właściwie nowa epoka. - stwierdził bp. Pieronek.
Źródło:
pł