Ulicami angielskiego Harlow przeszedł marsz milczenia upamiętniający zamordowanego przez gang nastolatków 40-letniego Polaka Arkadiusza Jóźwika. – Pobicia, podpalenia, zastraszanie i dewastacja budynków obraźliwymi graffiti to codzienność Polaków i innych mniejszości zamieszkujących w Wielkiej Brytanii – mówił podczas marszu polski ambasador w Londynie Arkady Rzegocki.
Ponad tysiąc osób, w większości polskiego pochodzenia, wzięło udział w milczącym marszu pamięci zamordowanego emigranta, pochodzącego z Łodzi Arkadiusza Jóźwika. Marsz rozpoczął się w miejscu, gdzie zaatakowano Polaka, na placu Handlowym The Stow, minutą ciszy. Po chwili zebrani odśpiewali hymn i przeszli do kościoła św. Pawła, gdzie modlono się za zmarłego.
- Tragiczna śmierć Arkadiusza Jóźwika zasmuciła nas wszystkich, niezależnie od tego kim jesteśmy i skąd pochodzimy. Chociaż nie możemy wyrażać przedwczesnych sądów przed zakończeniem postępowania policji, to podłoże ksenofobiczne pobicia rzeczywiście jest jednym z wątków prowadzonego śledztwa. Od ogłoszenia wyników referendum unijnego, Polacy i inne społeczności w Wielkiej Brytanii doświadczyły licznych incydentów o charakterze ksenofobicznym i rasistowskim. O wsparcie polskiego konsula poproszono w 15 najpoważniejszych przypadkach, takich jak podpalenie, pobicia, zastraszanie i dewastacja budynków obraźliwym graffiti. Żaden z tych ataków nie był jednak aż tak tragiczny w skutkach. Pragnę zapewnić, że Ambasada RP w Londynie traktuje wszystkie te przypadki z największą powagą - podkreślił przed marszem polski ambasador w Londynie Arkady Rzegocki
Mieszkańcy miasta, przyjaciele i rodzina Arkadiusza przynieśli na miejsce tragedii kwiaty, świece i polskie flagi.
Źródło: niezalezna.pl
#Harlow
#emigranci
#Polonia
#UK
#marsz pamięci
MP