Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Duch Święty nad Krakowem

„Kraków jeszcze nigdy tak jak dziś nie miał w sobie takiej siły” – śpiewał o królewskim grodzie nieodżałowany Marek Grechuta. Te słowa przychodzą na myśl, ki

„Kraków jeszcze nigdy tak jak dziś nie miał w sobie takiej siły” – śpiewał o królewskim grodzie nieodżałowany Marek Grechuta. Te słowa przychodzą na myśl, kiedy widzi się tysiące szczęśliwych uczestników Światowych Dni Młodzieży, które trwają pod Wawelem od wtorku.

W czwartek przez dłuższy czas stałem u wylotu ulicy Wiślnej, przez którą przelewał się potok zmierzających na Błonia pielgrzymów. Niesamowita fala, śpiewająca we wszystkich językach. Od zapewnień zakonnic z USA o tym, że „wybrały Jezusa”, przez radosne pokrzykiwanie mieszkańców Ameryki Płd., włoski zaśpiew wzywający Boże Imię, do „Barki”, ulubionej pieśni św. Jana Pawła II. I tak aż do nocy, która bynajmniej nie kończy radości. Wszystko zgodnie z zaleceniami Ojca św., który mówił z okna pałacu biskupów: „Czyńcie waszą powinność, hałasujcie całą noc!” (słowa pierwotnie błędnie przetłumaczono jako: „Nie róbcie zbyt dużo hałasu w nocy”).

Strefa ciszy i ekowioska

Kraków zmienił się nie do poznania. Według szacunków z miasta na czas ŚDM wyjechało nawet 300 tys. mieszkańców. I tylko w centrum trwa nieustanna fiesta. Fiesta, która nie przypomina chyba żadnego innego wydarzenia, które widział nadwiślański gród. Jest piątek, godz. 13. I choć jestem na ul. Krowoderskiej, jakiś kilometr od centrum, słychać gromkie „Alleluja, alleuja!” wykonywane przy akompaniamencie bębnów.

Jeśli jednak komuś za głośno, może się udać do kościoła św. Marka Ewangelisty w Krakowie, by w strefie ciszy adorować Najświętszy Sakrament. Prowadzi ją wspólnota Pustelnia. Ks. Andrzej Muszala, koordynator inicjatywy tłumaczy: „W kościele znajdują się relikwie św. Teresy od Dzieciątka Jezus, która była człowiekiem modlitwy i kontemplacji. Jest zresztą bardzo lubiana przez młodych”. To tylko jedno z miejsc kontemplacji. Na stadionie Cracovii działa centrum powołaniowe, gdzie prezentują się zgromadzenia zakonne i ruchy katolickie.

Otworem dla pielgrzymów stoją wszystkie kościoły. Na Tauron Arenie działa prowadzone przez Rycerzy Kolumba Międzynarodowe Centrum Anglojęzyczne „Mercy Centre”. Trwają tam konferencje, debaty i oczywiście modlitwa. Swoje pięć minut ma nawet niewielki, oddalony od centrum park Krowoderski (gdzie zresztą wychował się wyżej podpisany). Ruch Ekologiczny św. Franciszka z Asyżu zorganizował tam ekowioskę Laudato si’. „Ideą ekowioski jest wspólne podziękowanie za ekoencyklikę oraz odpowiedź młodych na wezwanie papieża Franciszka, aby chronić i zatroszczyć się o stworzenie” – przekonują organizatorzy.

Tymczasem Rynek Główny non stop rozbrzmiewa muzyką. Przybysze grają na tradycyjnych dla swoich krajów instrumentach – dudach, bębnach, ktoś gra na trąbce, młody duchowny gra na gitarze „Twist and Shout”, słynny przebój Beatlesów. Dziewczyny z Brazylii kręcą się w rytm samby, a za chwilę kolorowy tłum zaśpiewa „Przez twe oczy zielone” – hit disco polo i nieoficjalny hymn polskiej reprezentacji z Euro 2016. Dość łatwo się go nauczyć. Trochę trudniej wymówić „lance do boju szable w dłoń, bolszewika goń, goń, goń”, jednak jak donoszą świadkowie, udało się to grupie Hiszpanów.

Papież jak jeden z pielgrzymów

Trudno nie odnieść wrażenia, że mimo swojej obecności i czuwania nad tysiącami pielgrzymów to nie Franciszek jest tu najważniejszy. Jest dopełnieniem, stróżem i towarzyszem tej podróży tysięcy ludzi. Podróży, w której spotykają podobnych sobie. Wyczekiwany na trasach przejazdów i pod oknem pałacu Arcybiskupów na ul. Franciszkańskiej. Witany okrzykami i łzami radości, jak dwaj jego wielcy poprzednicy, ale cały czas jakby obserwujący wszystko z drugiego planu.

Może to wynikać z samej postawy Ojca Świętego. Nie brakuje nawet żartów, jak ten, że volkswagen, którym w trakcie pobytu papież się porusza, tuż po ŚDM zostanie sprzedany jako „auto w idealnym stanie, którym starszy pan jeździł tylko do kościoła”. Franciszek na każdym kroku pokazuje, że oszczędność w gestach i postawie, ale także słowach stały się jednym z symboli tego pontyfikatu. Tak było podczas wizyty w niemieckim obozie zagłady w Auschwitz, gdzie w absolutnej ciszy Franciszek próbował objąć ogrom Zagłady.

Poruszająca była scena, gdy na wchodzącego przez bramę obozu papieża pada cień z bramy z napisem „Arbeit macht frei”. „Panie, miej miłosierdzie nad twym ludem! Panie, przebacz tak wielkie okrucieństwo!” – napisał Franciszek w księdze, kończąc wizytę. Cóż więcej napisać po wizycie w miejscu, o którym mówi się, że „pisanie poezji po Auschwitz jest barbarzyństwem”.

Kraków zyskał

Co zostanie w Krakowie po tym niezwykłym tygodniu? Pewne jest, że przed pielgrzymami kolejna wyprawa. W swoich domach opowiedzą o tym, co spotkało ich w Polsce, jak przyjął ich kraj św. Jana Pawła II i czego doświadczyli. Oprócz duchowej strawy, do swoich wspólnot zaniosą także obraz naszego kraju, tak inny od tego, co pokazują zachodnie media.

– Jestem w Polsce pierwszy raz. Może nie będę opowiadać, co do tej pory słyszałem o waszym kraju – śmieje się młody człowiek z Niemiec. – Niech wystarczy to, że myślałem kliszami – dodaje. I takich wypowiedzi jest mnóstwo. Młoda dziewczyna z Francji opowiada mi, jak zweryfikowała swoje wyobrażenie o Polakach – myślała, że jesteśmy smutni i markotni, nic z tych rzeczy. Wiele osób zwraca uwagę na to, że są zaskoczeni, jak bardzo Polacy są gościnni.

Pielgrzymi z Ukrainy nie ukrywają, że chcieliby, by kolejne Światowe Dni Młodzieży odbyły się w ich kraju. Smucą się, że przez biedę panującą nad Dnieprem do Krakowa nie mogli przyjechać wszyscy chętni. – Zadaliśmy sobie sporo trudu, by zorganizować nasz wyjazd tak, aby wszystko wyszło jak najtaniej, od noclegów po wyżywienie – opowiadają.

To jeszcze nie koniec

Na uwagę zasługuje poziom zorganizowania służb. Tysiące policjantów i wojska widoczne są niemal na każdym kroku. Jednak to nie wszystko. Jak usłyszałem od taksówkarza, również kierowcy transportu zbiorowego zostali włączeni do struktur bezpieczeństwa. I tak kierowca, z którym podróżowałem opustoszałymi ulicami, mówił, że przekazują oni przez radio informacje o podejrzanych pojazdach, których wypatrują w mieście, pomagając policji. W samym centrum nie odnotowano praktycznie żadnych incydentów z udziałem pielgrzymów. Co ciekawe, miasto nie jest także zaśmiecone, jak ma to miejsce podczas innych masowych imprez. O porządek dbają sami uczestnicy ŚDM.

I tylko na marginesie należy odnotować fakt, że mogło być jeszcze lepiej, gdyby nie histeria rozpętana w mediach przez część krakowskich polityków z prezydentem miasta Jackiem Majchrowskim na czele. Złośliwi wytykają mu, że wręczył papieżowi klucze do bram miasta, przez które wcześniej wypędzał jego mieszkańców. Jeszcze przed rozpoczęciem ŚDM przekonywał krakowian, że lepiej dla nich będzie, jeśli na czas trwania wydarzeń opuszczą miasto. „Jak będzie ładny lipiec, to zachęcam do wyjechania na zieloną trawkę” – mówił na antenie Radia Kraków.

Dziś, kiedy widać, że wydarzenie może się okazać spektakularnym sukcesem, stara się pokazać jako główny sprawczy całości. Przekonuje przy tym, że „znaczna część mieszkańców pozostała”, a ulice są puste, bo „ludzie przesiedli się do komunikacji miejskiej”. Ale tu ponownie warto wziąć przykład z papieża Franciszka i skomentować sprawę milczeniem.

* * *
Obszerna relacja z krakowskich uroczystości w najbliższym numerze tygodnika „Gazeta Polska” już w przyszłą środę.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#papież #pielgrzymi #Kraków #Światowe Dni Młodzieży

Wojciech Mucha