Stało się - Trybunał Arbitrażowy podtrzymał decyzję IAAF o wyrzuceniu Rosjan z udziału w Igrzyskach Olimpijskich w Rio. To efekt afery z masowym stosowaniem dopingu przez rosyjskich sportowców.
Opublikowany w poniedziałek raport Światowej Agencji Antydopingowej nie pozostawia żadnych złudzeń – w Rosji szprycowali się wszyscy na potęgę. – Nie jest to dla mnie żadne zaskoczenie. Nie powinni wystartować w Rio – mówi w rozmowie z „Codzienną” Tomasz Majewski.
Dwukrotny złoty medalista w pchnięciu kulą wcale nie był zaskoczony szokującym raportem opublikowanym przez WADA.
– W środowisku krążyły różne plotki. Dziwnie to wyglądało. O tym, że Rosjanie się wspomagają, gdzieś tam szeptało się po kątach. Znam mentalność takich sportowców. Jeśli pokonało się kogoś, kto był na dopingu, to potem on i jego federacja dochodzili do wniosku, że trzeba szprycować się jeszcze bardziej, żeby osiągnąć sukces – dodaje Majewski. Cały sportowy świat coraz głośniej domaga się wykluczenia Rosjan z igrzysk olimpijskich. Taką opinię do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego przesłała WADA.
Z ustaleń przedstawionych w dokumencie opracowanym na zlecenie WADA przez kanadyjskiego prawnika Richarda McLarena wynika, że laboratoria antydopingowe w Soczi i Moskwie, minister sportu oraz służby specjalne Rosji (FSB) brały udział w procederze, który miał na celu tuszowanie pozytywnych wyników testów członków „Sbornej” na igrzyskach w Soczi. Z ustaleń przedstawionych prze WADA wyłania się gigantyczna machina dopingowa, w którą zaangażowane były związki sportowe, laboratoria, ministerstwo sportu i służby specjalne. Wszystko miało służyć skutecznemu podmienianiu próbek pobranych od sportowców. Apogeum rosyjskiego dopingu miało miejsce podczas igrzysk w Soczi. To właśnie wydarzenia z zimy 2014 r. przedstawiał raport agencji antydopingowej.
„Moskiewskie laboratorium, którego działania nadzorowało państwo, ochraniało rosyjskich sportowców na dopingu; laboratorium w Soczi opracowało jedyny w swoim rodzaju sposób podmieniania próbek, dzięki czemu sportowcy na dopingu mogli uczestniczyć w igrzyskach olimpijskich; Ministerstwo sportu narzucało, kontrolowało i nadzorowało wszelkie działania związane z manipulacją wynikami testów antydopingowych sportowców lub podmienianiem próbek, przy czynnym udziale Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), organizacji opiekującej się reprezentantami Rosji w zawodach (CSP) i laboratoriów w Moskwie i Soczi” – napisano w ponadstustronicowym raporcie.
– Jako sportowiec nie chciałbym wrzucać wszystkich do jednego worka, ale na tyle znam środowisko, że potrzebne są radykalne kroki. Gdyby decyzja należała do mnie to wykluczyłbym z udziału w igrzyskach sportowców, którzy startują w dyscyplinach, w których doping ma realny wpływ na osiągane wyniki. Na pewno byłaby to lekka atletyka, podnoszenie ciężarów i pływanie – szczerze mówi Majewski.
Na wtorkowym posiedzeniu MKOl nie zdecydował jednak o wykluczeniu Rosjan z igrzysk w Rio. „Musimy przeanalizować możliwe kroki umożliwiające wykluczenie całej rosyjskiej reprezentacji, ale także zważyć indywidualne prawo każdego sportowca do sprawiedliwego osądu” – poinformowano w oświadczeniu.
Podkreślono także, że wskazówką dla działań będzie decyzja Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie. W czwartek ma on się zająć odwołaniem złożonym przez Rosyjski Komitet Olimpijski od decyzji IAAF o wykluczeniu lekkoatletów z tego kraju ze startu w Rio de Janeiro. I decyzja zapadła.
To właśnie lekkoatleci jako pierwsi zostali solidnie ukarani. Jeszcze w ubiegłym roku IAAF wykluczył całą federację z udziału w międzynarodowych zawodach. To z tego powodu Rosjan zabrakło m.in. na mistrzostwach Europy w Amsterdamie, na których Polska zdobyła 12 medali. Niedawno IAAF podtrzymał swoją decyzję i zdecydował o niedopuszczeniu 68 rosyjskich lekkoatletów do startu w Rio. Dziś sprawą zajmie się trybunał w Lozannie. Niewykluczone, że część reprezentantów królowej sportu dostanie zgodę na start pod flagą MKOl. Nasi lekkoatleci nie mają jednak złudzeń. Ostro o postępowaniu białoruskiego dopingowicza, który niedawno wrócił po odcierpieniu dyskwalifikacji, wyraził się Paweł Fajdek. – Staram się nie patrzeć na niego, bo zaraz mi ciśnienie rośnie. I chyba nie tylko mnie. Gdy czekaliśmy na wejście na płytę stadionu, gdzie walczyła grupa A, jednoznaczne były komentarze zawodników, pełne pogardy dla tego oszusta. A napis na jego numerze startowym „I THROW CLEAN”, czyli „rzucam czysty”, to jakiś żart, kpina – skomentował udział w mistrzostwach Europy w rzucie młotem Iwana Tichona.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie,niezalezna.pl
#Trybunał Arbitrażowy
#sport
#Olimpiada
#Rio
#Rosja
Krzysztof Oliwa