Wielkie Milenium przed 50 laty obchodziliśmy spętani rygorami reżimu. Wtedy władze państwowe robiły wszystko, by kościelnym uroczystościom przeszkadzać, sakralny wymiar jubileuszu pomniejszyć, wprowadzając konkurencyjne świeckie obchody. Dziś jako wolne państwo możemy godnie upamiętnić najważniejszą dla Polaków rocznicę.
W biblijnych tekstach narodzenie Jezusa Chrystusa opisywane jest jako pojawienie się wielkiej światłości. Blask Bożego Narodzenia – nadprzyrodzona łuna, cudowna zorza towarzyszy pokłonowi aniołów i pasterzy, a potem jako gwiazda prowadzi monarchów – mędrców ze Wschodu. Dzieciątko Jezus – Wcielone Słowo, objawiona z nieba „światłość prawdziwa” z niezwykłą mocą przyciąga do siebie już nie tylko synów narodu wybranego, lecz także magów ze Wschodu. W ich osobach widzimy wszystkie narody pogańskie, również nas samych. Tak oto symbolicznie ukazana została prawda o uniwersalnej mocy Bożego Narodzenia, o jego skutkach dla wszystkich ludzi. Mały Jezus, choć rodzi się jako potomek pokolenia Dawida, syn konkretnego narodu, w konkretnym miejscu na ziemi, w Betlejem, przychodzi jako Pan i Zbawca wszystkich ludów, ras, języków, kontynentów.
Na początku jubileuszowego roku 2016, gdy obchodzimy uroczystość Objawienia Pańskiego, w scenie pokłonu trzech króli, wśród monarchów, mędrców, wraz z karawanami dromaderów, widzę Mieszka z orszakiem Polan. Dokładnie 1050 lat temu jako naród przez chrzest Polski rozpoczynamy naszą drogę do Bożego Światła. Od tego momentu każdy z nas ochrzczonych może mieć udział w „światłości prawdziwej”. Do Mieszka można stosować oba określenia występujące w chrześcijańskich przekazach – „monarcha”, czyli władca, oraz „mędrzec”. Bo decyzja włączenia podległych plemion do rodziny narodów chrześcijańskich dowodzi wielkiej mądrości słowiańskiego władcy. Akt chrztu sprawia, że Polska staje się uczestnikiem civitas christiana, a losy narodu wplatają się w historię chrześcijańskiej Europy. Obserwując polskie dzieje oczami wiary, bez trudu można dostrzec wydarzenia, w których interwencja bożej Opatrzności była radykalna, po ludzku niewytłumaczalna i niczym przez nas niezasłużona.
Ponieważ felieton prasowy powinien różnić się od homilii, porzucam natchniony ton. Właśnie rozpoczęliśmy rok jubileuszu, choć nie całkiem okrągłego, ale ważnego, bo wreszcie możemy świętować go w wolności. Tamto wielkie Milenium przed pięćdziesięciu laty obchodziliśmy spętani rygorami reżimu. Wtedy władze państwowe robiły wszystko, by kościelnym uroczystościom przeszkadzać, sakralny wymiar jubileuszu pomniejszyć, wprowadzając konkurencyjne świeckie obchody. Dziś jako wolne państwo możemy godnie upamiętnić najważniejszą dla Polaków rocznicę. Tym bardziej że zbiega się ona z wizytą papieża Franciszka i Światowymi Dniami Młodzieży. Niestety, remanenty w resortach rządu Platformy Obywatelskiej, m.in. ministra Schetyny i byłej minister Omilanowskiej, ukazują kompletną ignorancję tych wydarzeń. W ministerialnych programach nie ma śladu odniesień do rocznicy chrztu Polski, a przyjazd Ojca Świętego i dwóch milionów młodych katolików z całego świata rząd Ewy Kopacz potraktował jako wydarzenie lokalne.
Ponieważ rok 2016 to również Rok Miłosierdzia, przez miłosierdzie powstrzymam się od komentarza.
Źródło: Gazeta Polska
Jan Pospieszalski