O polskiej niepodległości po 1989 r. mówi wszystko fakt, który trudno będzie zrozumieć naszym wnukom – przez 26 lat nie potrafiliśmy wybić się na niezależność energetyczną od Moskwy. Próby zmiany statusu Polski kończyły się źle w 1992 r. i tragicznie w 2010 r. Dziś mamy szansę na prawdziwą niepodległość jak nigdy wcześniej, ale bez podjęcia ryzyka i determinacji liderów Prawa i Sprawiedliwości nie zdołamy jej osiągnąć - pisze „Gazeta Polska”.
Tego cytatu z Jana Pawła II nie przytacza się niemal nigdy w polskiej publicystyce. A w wyjątkowo obrazoburczy sposób podważa on jeden z fundamentów III RP.
Oto w 1991 r. w encyklice „Centesimus Annus” polski papież napisał:
„Dokonuje się rozległy proces »dekolonizacji«, w wyniku którego liczne kraje uzyskują lub odzyskują niepodległość i prawo do swobodnego samostanowienia. Jednakże w chwili formalnego odzyskania państwowej suwerenności kraje te często rozpoczynają dopiero budowanie autentycznej niepodległości. W rzeczywistości bowiem decydujące dziedziny gospodarki pozostają jeszcze w rękach wielkich przedsiębiorstw zagranicznych, które nie chcą w trwały sposób wiązać się z rozwojem goszczącego je kraju; nawet polityka znajduje się pod kontrolą obcych sił. (…) Ponadto brakuje ludzi kompetentnych, zdolnych do kierowania w sposób profesjonalny, uczciwy i właściwy funkcjonowaniem aparatu państwowego”.
Te słowa dotyczyć miały przede wszystkim krajów Trzeciego Świata, choć Jan Paweł II w swojej encyklice połączył procesy dekolonizacji z przemianami po 1989 r. w Europie Środkowo-Wschodniej.
Ale trudno o cytat, który trafniej opisywałby sytuację w III RP.
Słowa polskiego papieża korespondują z tym, co o niepodległości mówił drugi z największych Polaków XX w. Józef Piłsudski:
„Z tym zdawaniem egzaminu w walce o niepodległość to nie taka prosta sprawa. Ten egzamin zdaje się wielokrotnie, zdaje się go przez całe życie, a co gorsza, na ostatnim egzaminie można się ściąć”.
Obie te wypowiedzi są zaprzeczeniem podstawowego dogmatu propagandy III RP. Zgodnie z nim przeciętnemu Polakowi wolno martwić się stanem gospodarki, służby zdrowia, wysokością składek ZUS itp. Natomiast z niepodległości wolno tylko się cieszyć.
Kto martwi się stanem naszej niepodległości, ten jest radykalny, „podważa sukcesy”, niszczy dumę Polaków, a więc w gruncie rzeczy pod płaszczykiem fałszywej troski o Polskę zwalcza polski patriotyzm.
Dogmat ten były prezydent ubrał 11 listopada 2013 r. w następujące słowa:
„Pokażmy radość i wdzięczność za siebie i za tych, którzy nie potrafią jeszcze cieszyć się wolnością. Za tych, którzy do tej pory nie zauważyli, że od przeszło 20 lat żyją w niepodległej Polsce. Za tych, którym ciągle wydaje się, że niepodległość jest celem”.
Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”.
Źródło: Gazeta Polska
Piotr Lisiewicz