Logo Biegu Niepodległości tak zbulwersowało mera Lwowa, że wezwał on do wyjaśnień polskiego konsula w tym mieście. W reakcji resort MSZ-etu Grzegorza Schetyny interweniował, by zmienić logo imprezy, i odwołał patronat honorowy ministerstwa nad wydarzeniem.
Znak promujący 27. Bieg Niepodległości w Warszawie to nałożone na siebie dwie mapy Polski, na których zaznaczono współczesne i historyczne granice naszego kraju.
Logo imprezy wpisanej w obchody święta 11 listopada nie spodobało się merowi Lwowa Andriejowi Sadowemu, który uznał, że graficzny motyw wzywa do zmiany granic. Wezwał do siebie konsula generalnego RP we Lwowie Jarosława Drozda i zażądał wyjaśnień.
W reakcji na oburzenie lwowskiego mera polskie MSZ podjęło działanie. W efekcie organizatorzy biegu – Stołeczne Centrum Sportu Aktywna Warszawa – wycofali wydrukowane już materiały, zastępując oprotestowaną mapę godłem Orła Białego z okresu II Rzeczypospolitej.
Materiały promocyjne oraz gadżety przewidziane dla uczestników biegu zostały wycofane m.in. z 4,5 tys. koszulek i plakatów. Zaczęto druk nowych materiałów ze zmienionym nadrukiem, co znacznie zwiększyło koszty całej imprezy.
O tym scenariuszu zdecydowały interwencje MSZ-etu Grzegorza Schetyny, który nie tylko przekazał informacje o skargach z Ukrainy, ale i wycofał patronat nad imprezą.
Interwencje ze strony MSZ-etu u organizatorów potwierdza Andrzej Milczarczyk, rzecznik stołecznego ratusza, któremu podlega organizator biegu.
– Przedstawiciel MSZ-etu zwrócił się do władz Urzędu m.st. Warszawy, informując, że do tego resortu wpływają w związku ze znakiem graficznym biegu zapytania z Ukrainy, a także z Litwy – poinformował nas Milczarczyk. MSZ miało ratuszowi przekazać, że logo wywołuje duże kontrowersje.
Patronat honorowy nad imprezą sprawuje też Instytut Pamięci Narodowej, który nie zgłaszał obiekcji co do nieaktualnego już znaku graficznego. Jak zaznaczyła rzecznik IPN-u
Agnieszka Sopińska-Jaremczak, wizerunek dwóch nałożonych map Polski – z 1918 i 2015 r. – był już wielokrotnie wykorzystywany przy różnych okazjach i nie budził zastrzeżeń.
– Ukazuje straty terytorialne Polski po wojnie i nie sugeruje rewizji granic – mówiła rzecznik.
Dodała, że na znaku graficznym biegu widoczne są kontury obu map, dlatego nie powinien on wywoływać skojarzeń ze zmianą granic. Organizatorzy z kolei wskazywali, że rozróżnienie między dwiema nałożonymi mapami uwypukla dodatkowo zamieszczone obok map zestawienie dat „1918–2015”.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Maciej Marosz