Około dwóch milionów Polaków w zeszłym roku otrzymało pensje z opóźnieniem lub też wcale nie otrzymało swoich wynagrodzeń. Problem najczęściej dotyczy branży budowlanej, usług i handlu detalicznego. Częściej dotyka to osób zatrudnionych na umowę-zlecenie i umowę o dzieło niż tych na etacie.
Według danych Państwowej Inspekcji Pracy w całym 2014 r. aż
171,4 mln zł wyniosła kwota niewypłaconych należności z tytułu wynagrodzenia. Pieniędzy tych wystarczyłoby na opłacenie minimalnego wynagrodzenia przez rok dla 8,5 tys. osób.
Przypomnijmy, że płaca minimalna wynosiła w zeszłym roku 1680 zł brutto. Opóźnione pensje otrzymało co najmniej 9 proc. ankietowanych, a 4 proc. w ogóle nie otrzymało należnych pieniędzy za pracę. To oznacza, że
ok. 2 mln osób doświadczyło problemów z uzyskaniem wynagrodzenia – wynika z badania przeprowadzonego przez MillwardBrown na zlecenie BIG InfoMonitor.
Opóźnienia w wypłacie pensji to dla pracowników wyraźny sygnał, że firma ma kłopoty finansowe. Jeśli pojawiają się trudności z rozliczeniami, to przedsiębiorcy wypłatę wynagrodzeń traktują jako priorytet. W hierarchii płatności na pierwszym miejscu wymieniają podatki i ZUS, a tuż za nimi płace pracownicze. Znacznie mniejszy nacisk jest stawiany na uregulowanie rat kredytów i leasingu, rachunków za media czy czynszu i należności wobec dostawców
– tłumaczy Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
Cały tekst w „Gazecie Polskiej Codziennie”
Źródło: Gazeta Polska Codziennie,infomonitor.pl
ds