Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »
Z OSTATNIEJ CHWILI
Rząd Izraela zatwierdził porozumienie z palestyńskim Hamasem w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy oraz uwolnienia zakładników • • •

Bieda w Polsce się rozrasta. Niemal 3 miliony osób i "minimum egzystencji"

Ponad 2,8 mln Polaków, czyli tyle co w 2013 r., musi przeżyć za mniej, niż wynosi minimum egzystencji, tj. 540 zł – podaje GUS. Ale skrajnie biednych w rzeczywistości jest więcej.

H Dominique Abed/SXC
H Dominique Abed/SXC
Ponad 2,8 mln Polaków, czyli tyle co w 2013 r., musi przeżyć za mniej, niż wynosi minimum egzystencji, tj. 540 zł – podaje GUS. Ale skrajnie biednych w rzeczywistości jest więcej. Wzrost skrajnego ubóstwa ukryto w statystykach. Związki zawodowe chciały podnieść ten próg do 619 zł, wtedy najbiedniejszych znacznie by przybyło.

Wzrost średniego wynagrodzenia liczonego dla kraju przez Główny Urząd Statystyczny nie ma większego wpływu na poprawę sytuacji najuboższych – zwracają uwagę ekonomiści. Bez względu na to, ile by wzrosły płace, los skrajnie ubogich się nie poprawi. Zdecydowana większość z nich żyje w gospodarstwach, w których nikt nie pracuje. A nawet jeśli ktoś jest zatrudniony, to i tak za minimum wynagrodzenia, które w ostatnich latach znacząco się nie zmienia – komentuje prof. Tomasz Panek, wicedyrektor Instytutu Statystyki i Demografii w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.

Na ogromne nożyce dochodowe, jakie tworzą się w społeczeństwie, zwraca uwagę dr hab. Piotr Broda-Wysocki z Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie. Najbogatsi mają coraz więcej pieniędzy do dyspozycji, natomiast wśród najbiedniejszych wydatki znacznie przekraczają dochody. Tak więc średni wzrost dochodów liczony przez GUS wynika ze znaczącej poprawy sytuacji finansowej zamożnych i średniozamożnych, najbiedniejszym zaś żyje się coraz gorzej. Kwota 540 zł – wyznaczona jako minimum egzystencji – ma być tym poziomem, poniżej którego czeka już tylko biologiczne wyniszczenie. A to oznacza, że ponad 2,8 mln Polaków znajduje się właśnie w takiej sytuacji. Osób skrajnie ubogich przybyłoby w statystykach, gdyby minimum egzystencji wyznaczono na 619 zł. Tego nie zrobiono, bo gwałtownie rozrosłaby się kolejka do pomocy społecznej.

W skrajną biedę popadają osoby bez pracy, bo nie mają majątku, by go wyprzedawać. W gospodarstwach domowych, w których co najmniej jedna osoba jest bezrobotna, taki los dotknął 15 proc. domostw (to dwa razy tyle co średnia stopa ubóstwa dla Polski). Gdy na bezrobociu pozostają dwie osoby, to ze skrajną biedą boryka się już 33 proc. gospodarstw.

Skrajna bieda dotyka też tych, którzy utrzymują się z tzw. źródeł pozazarobkowych, tj. świadczeń z opieki społecznej, instytucji charytatywnych i Kościoła (21 proc.). Na drugim miejscu plasują się renciści (12,5 proc.), a na trzecim rolnicy (12,1 proc.). Skrajna bieda, choć w mniejszym stopniu, dotyka też pracujących – współczynnik ten wynosi tu 6,5 proc. Dopiero na kolejnych pozycjach znajdują się emeryci (5,8 proc.) i osoby pracujące na własny rachunek (4,1 proc.).

Mapa polskiej biedy nie zmienia się od lat, co oznacza, że rządzący nic nie uczynili, aby z rejonów tych wyeliminować skrajną biedę. Najwięcej ubogich żyje w warmińsko-mazurskim i świętokrzyskim, czyli w regionach wysokiego bezrobocia, a także podlaskim i wielkopolskim. Osób żyjących w skrajnym ubóstwie najmniej jest na Śląsku. Jak wyjaśnia dr hab. Piotr Broda-Wysocki, wynika to z tego, że nawet brak pracy dzięki wielu rozwiązaniom politycznym nie doprowadził do natychmiastowego zubożenia, jak ma to miejsce na północy. Poza tym bliskość aglomeracji stwarza nowe szanse np. dla młodych osób. Śląsk, nawet jeśli jest doświadcza kryzysu związanego z restrukturyzacją przemysłu, jest obszarem znacznie bogatszym i ma lepiej zorganizowane grupy społeczne.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

ds