Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Azarow „w taborach obcych armii”

Były premier ukraińskiego rządu Mykoła Azarow – prawa ręka obalonego prezydenta Wiktora Janukowycza – ogłosił w Moskwie w hotelu o symbolicznej nazwie Ukraina powstanie „komitetu ocalenia Ukra

Były premier ukraińskiego rządu Mykoła Azarow – prawa ręka obalonego prezydenta Wiktora Janukowycza – ogłosił w Moskwie w hotelu o symbolicznej nazwie Ukraina powstanie „komitetu ocalenia Ukrainy”.

W nocy z 18 na 19 maja 1792 r. w niewielkim przygranicznym wówczas miasteczku na należącej do Rzeczypospolitej bracławszczyźnie na Podolu ogłoszony został, napisany wcześniej – 27 kwietnia w Petersburgu z inspiracji imperatorowej Rosji carycy Katarzyny II – akt konfederacji targowickiej. Zbuntowani przeciw woli Sejmu Wielkiego magnaci: hetman wielki koronny Ksawery Branicki, hetman polny koronny Seweryn Rzewuski, generał artylerii koronnej Szczęsny Potocki i generał w rosyjskiej służbie Szymon Kossakowski (powieszony potem w insurekcyjnym Wilnie), odrzucali „zamach stanu”, czyli Konstytucję 3 maja, i wzywali carycę jako „Najjaśniejszą Gwarantkę” swobód Rzeczypospolitej do zbrojnej interwencji w „obronie zagrożonej wolności”. Rosja dokonała interwencji, obalając legalny rząd Polski i Litwy, i utrzymywała, że żadnej wojny nie toczy, a jedynie pomaga przywrócić pogwałcone prawo i czyni to na prośbę najwyższych dostojników państwowych „wygnanych przez zamachowców” z kraju.

Poprzednia „bratnia pomoc” dla Ukrainy

25 grudnia 1917 r., po porażce doznanej na Wszechukraińskim Zjeździe Rad Delegatów Chłopskich, Żołnierskich i Robotniczych w Kijowie (17 grudnia 1917 r.) i klęsce siłowej próby przejęcia władzy w stolicy Ukrainy, stłumionej przez wojska ukraińskie, grupa renegatów bolszewickich, niepogodzonych z powstaniem Ukraińskiej Republiki Ludowej, powołała na alternatywnym Wszechukraińskim Zjeździe Rad, zwołanym w Charkowie pod osłoną bagnetów rosyjskiej Armii Czerwonej, Ukraińską Ludową Republikę Rad i jej rząd – Sekretariat Ludowy. „Rząd” ten natychmiast poprosił Rosję bolszewicką o pomoc, a w ślad za tym Armia Czerwona dokonała inwazji na Ukrainę i mimo heroicznej ofiary krwi uczniów i studentów z Kijowa w bitwie pod Krutami, zdobyła stolicę kraju. Moskwa naturalnie utrzymywała, że nie są to agresja ani podbój, a jedynie rewolucyjna pomoc proletariuszom bratniego narodu. Podobna próba podjęta przez „towarzyszy” Feliksa Dzierżyńskiego, Juliana Marchlewskiego, Feliksa Kona i Józefa Unszlichta z Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski (Polrewkomu) szczęśliwe skończyła się „na probostwie w Wyszkowie”. Gruzini jednak w 1921 r. nie mieli już tyle szczęścia.

Jak to robił Stalin i jego uczniowie

1 grudnia 1939 r. w pierwszej zajętej przez Armię Czerwoną fińskiej wiosce Terijoki Otto Kuusinen, renegat, fiński komunista, wraz z podobnymi mu indywiduami, na polecenie Józefa Stalina, ogłosili powstanie rządu tzw. Fińskiej Republiki Demokratycznej i natychmiast poprosili ZSRS o pomoc w „wyzwoleniu mas pracujących Finlandii spod burżuazyjno-obszarniczego ucisku fińskiej soldateski”. Moskwa utrzymywała odtąd, że nie znajduje się w stanie wojny z Finlandią, a jedynie udziela pomocy w walce z reakcją jej rządowi na jego własną prośbę. Model ten powtórzono w 1940 r. wobec Litwy, Łotwy i Estonii, które się nie broniły.

Podpisany, zatwierdzony przez Stalina i ogłoszony w Moskwie 20 lipca 1944 r. manifest PKWN, datowany potem jako wydany 22 lipca w Chełmie, notyfikował powstanie „alternatywnego” wobec rządu Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie ośrodka władzy, uzurpującego sobie z obcego nadania miano rządu polskiego. Odtąd Moskwa nie występowała jako okupant i najeźdźca, lecz jako „sojusznik” tworzonego przez siebie marionetkowego państwa, ostatecznie uformowanego jako PRL. Z wynikającymi z różnych okoliczności odmianami ten sposób działania zastosowano w latach 1944–1948 wobec wszystkich późniejszych demoludów, fundując im w pewnym momencie „rządy ludowe”, które dalej już wiedziały, co mają robić. Powtórzono go też w 1956 r. wobec Węgier, tworząc rząd Jánosa Kádára w miejsce obalonego Imre Nagya, i w 1968 r. wobec Czechosłowacji, gdzie uwięzionego Aleksandra Dub­čeka zastąpił z sowieckiego nadania gen. Ludvík Svoboda.

Rosyjska polityka ekspansji, podboju i zniewalania ościennych narodów ma, jak widać, długą tradycję i zadziwiająco niezmienny model polityczny. Właśnie jesteśmy świadkami jego kolejnej odsłony.

Nowi targowiczanie: Azarow i Olijnyk

Były premier ukraińskiego rządu Mykoła Azarow – prawa ręka obalonego prezydenta Wiktora Janukowycza – ogłosił w Moskwie w hotelu o symbolicznej nazwie Ukraina powstanie „komitetu ocalenia Ukrainy”, mającego charakter „rządu na uchodźstwie” – alternatywy dla obecnych władz w Kijowie wyłonionych po ubiegłorocznych wyborach prezydenckich i parlamentarnych, zatwierdzających wynik majdanowej rewolucji. Przedstawił także byłego deputowanego do Rady Najwyższej Ukrainy Wołodymyra Olijnyka, występującego w przeszłości w rozmaitych barwach politycznych, ostatnio jednak pod sztandarem Partii Regionów, jako kandydata na „alternatywnego” prezydenta kraju.

Według Azarowa do komitetu mają być włączeni „wszyscy ludzie, którzy zostali zmuszeni do wyjazdu z Ukrainy i którzy swoim doświadczeniem i wiedzą są w stanie wyprowadzić kraj z kryzysu i zakończyć bratobójczą wojnę”. Azarow nie spotkał się jednak z Janukowyczem i nie zamierza tego uczynić. Wygląda więc na to, że Rosjanie uznali byłego prezydenta Ukrainy za politycznie dla nich nieużytecznego i postanowili wypromować nowy ośrodek władzy na czele z Azarowem, Oljnykem i zapewne z Andriejem Portnowem, byłym doradcą szefa administracji prezydenckiej Janukowycza.

Deklarowanym celem komitetu jest powrót do kraju i przejęcie w nim władzy. W wydanej odezwie do obywateli Ukrainy komitet nawołuje do „pokojowego protestu z żądaniem odejścia zbrodniczego reżimu w Kijowie”, milczeniem kwituje jednak zabór Krymu i rosyjską agresję w Donbasie, nazywając ją wojną domową, a obecną Ukrainę „nazistowskim państwem”, którego obywatele „żyją w atmosferze strachu”.

Moskwa jako pierwsza naiwna

„Konferencja [Azarowa – przyp. P.Ż.G.] wzbudziła ogromne zainteresowanie mediów rosyjskich, ekipa stacji telewizyjnej Russia Today zaś przysłała cztery wozy transmisyjne”. Jest nieprawdopodobne, by Azarow przedsięwziął opisaną akcję nawet nie tylko bez zgody, ale i bez inspiracji Moskwy. Jest także nieprawdopodobne, by była ona nagłośniona przez rosyjskie media, gdyby inspiracji takiej nie było. Mimo to pytany o opinię Dmitrij Pieskow, rzecznik prezydenta Putina, oświadczył, że „Kreml nie ma nic wspólnego z tą inicjatywą”. Po co zatem odbyło się całe to przedstawienie?

Doświadczenie z Moskalami (wszystko jedno, czy z „białymi”, czy z „czerwonymi”, czy jakimi tam jeszcze są lub będą) uczy, że utworzenie pod protekcją Rosji alternatywnego rządu dla jednego z sąsiadujących z nią narodów oznacza rosyjską inwazję i zbrojną próbę osadzenia go u władzy w podbijanym kraju. Nie znajduję argumentów, by wierzyć, że tym razem zamiary Moskwy są inne albo że Kreml nic o poczynaniach swoich protegowanych z terytorium Federacji Rosyjskiej nie wie i cała rzecz go nie dotyczy. Innymi słowy jedyny wniosek, jaki się nasuwa z analizy opisanych wydarzeń, jest taki, że wszystko zmierza ku wojnie. Jeśli w sierpniu i wrześniu nic się nie wydarzy, kolejny okres zwiększonego ryzyka wznowienia przez Rosję operacji przeciw Ukrainie na wielką skalę przypadnie zimą (drogi muszą być suche lub zamarznięte).

Dans les fourgons de l’étranger

Od czasów rewolucji francuskiej i prób Bourbonów powrotu na tron przy poparciu bagnetów obcych armii Francuzi na tego typu operacje mają osobny termin – o emigrantach politycznych występujących pod obcą protekcją przeciw własnemu narodowi mówią, że chcą wrócić do władzy dans les fourgons de l’étranger (w cudzoziemskich taborach). Dziś Ukraina, przy wszystkich jej słabościach i wadach, jest dla Rosji niczym Rzeczpospolita doby Sejmu Wielkiego – rozsadnikiem wolności, której „zaraza” może podważyć mos­kiewskie samodzierżawie czy to w wydaniu Katarzyny II, jak w 1791 r., czy w wydaniu Putina – obecnie. Moskwa nie może więc tolerować majdanowej Ukrainy, tak jak nie mogła żyć w sąsiedztwie zreformowanej Konstytucją 3 maja Rzeczypospolitej. Rosja jednak słabnie, jest zatem niecierpliwa. Czas działa na jej niekorzyść. Przegra tę grę, pytanie dotyczy jedynie tego, ilu ludzi i z jakich narodów zapłaci za to życiem. Dziś płacą Ukraińcy, jeśli Kreml zainstaluje im „alternatywny rząd”, przyjdzie kolej na innych. Dlatego powinniśmy wspierać Ukrainę, tak by ta nowa targowica, czekająca „w taborach obcych armii” na objęcie władzy, skończyła jak niesławnej pamięci Polrewkom z 1920 r. – w jakimś „ukraińskim Wyszkowie”.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Przemysław Żurawski vel Grajewski