"Potrafił ojczyznę kochać bezgranicznie, potrafił za nią walczyć z ofiarą krwi, ale również kiedy był na to czas, nie zapominał o kształtowaniu charakteru, nauce, ale także o właściwej jego wiekowi dobrej zabawie. To postać pełna, wielobarwna…" - mówi Mariusz Olczak, autor książki o Janie Rodowiczu "Anodzie", w rozmowie z Jarosławem Wróblewskim ("Gazeta Polska Codziennie").
Co poza legendą bojownika o wolność ojczyzny zainspirowało Pana do napisania książki o Janie Rodowiczu „Anodzie”?
Historia „Anody” to jeden z klasycznych tematów historycznych, którym interesują się od lat nie tylko zawodowi historycy, ale również amatorzy pasjonujący się historią. Znany jest głównie jako żołnierz AK, który poniósł śmierć w kazamatach UB w niewyjaśnionych okolicznościach. Pomysł napisania książki zrodził się jakiś czas temu, kiedy przygotowując tekst do VII wydania „Pamiętników żołnierzy Baonu »Zośka«”, zidentyfikowałem nieznany zupełnie tekst napisany krótko po wojnie przez „Anodę”, a dotyczący walk batalionu „Zośka” o Gęsiówkę i śmierci pierwszego żołnierza plutonu „Felek” Tadeusza Tyczyńskiego ps. Pudel. Później dostałem od współpracownika „Anody” z Biura Archiwum Baonu „Zośka” Bogdana Celińskiego teczkę pełną oryginalnych dokumentów ze zjazdu koleżeńskiego „Zośki” w Zakopanem w grudniu 1945 r. Były w niej zarówno oryginalne rozkazy, materiały i opracowania, jak i kronika zjazdu spisana również przez Rodowicza. Do tego udało się odnaleźć ponad 130 zdjęć „Anody” i 50 rysunków, szkiców i obrazów jego autorstwa.
Ze wspomnień żołnierzy „Zośki” wiemy, że „Anoda” był człowiekiem radosnym, odważnym i pomysłowym.
Cechy odpowiadające tym trzem przymiotnikom jak najbardziej pokrywają się z materiałem źródłowym, na który natrafiłem. Do tego był niezwykle zdolny i twórczy. Teksty „Anody” pokazują, że był młodym polskim patriotą wychowanym w duchu ideałów, jakie od pokoleń przyświecały jego rodzinie, która poniosła wiele ofiar w XIX i XX w.
Co szczególnie Pana zafascynowało w „Anodzie”?
To był młody, czterokrotnie ranny w Powstaniu Warszawskim oficer z Virtuti Militari i Krzyżami Walecznych, który nie tylko potrafił bohatersko walczyć, ale też konstruować aparaty radiowe, ładunki wybuchowe, ponadto znakomicie znał różne rodzaje uzbrojenia. Był też zdolnym architektem, rysownikiem, wreszcie poetą i malarzem. Kiedy z tymi cechami połączy się jego skory do żartów barwny charakter, to możemy się domyślać, dlaczego tak uwielbiali go podwładni i przełożeni.
Okładka książki Mariusza Olczaka.
„Anoda” to postać postrzegana dziś podobnie jak Żołnierze Niezłomni. Czy rzeczywiście jest on wzorem dla młodzieży?
Mówiąc patetycznie, potrafił ojczyznę kochać bezgranicznie, potrafił za nią walczyć z ofiarą krwi, ale również kiedy był na to czas, nie zapominał o kształtowaniu charakteru, nauce, ale także właściwej jego wiekowi dobrej zabawie. To postać pełna, wielobarwna i właśnie dlatego został jednym z bohaterów swojego legendarnego batalionu. Nie zapominajmy jednak o innych poległych w konspiracji i powstaniu żołnierzach „Zośki” oraz dowódcy baonu Ryszardzie Białousie ps. Jerzy. Jego archiwum dopiero przed kilkoma laty udało mi się sprowadzić z dalekiej Argentyny, gdzie zmarł.
Całość wywiadu w "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Jarosław Wróblewski