Nowy minister zdrowia, Marian Zembala chce, by firmy ubezpieczeniowe przekazywały część składek na ratownictwo medyczne. Oznaczałoby to powrót do projektu śp. prof. Zbigniewa Religi, który wprowadził odpowiednie przepisy w tej sprawie, gdy kierował resortem w rządzie Prawa i Sprawiedliwości. Projekt ten po przejęciu resortu zlikwidowała w 2008 r... ówczesna minister Ewa Kopacz. Nazywając te zapisy "podatkiem Religi".
Deklaracje nowego ministra zdrowia w rządzie PO-PSL mogą wydawać się rewolucyjne. Marian Zembala mówi, że należy na firmy ubezpieczeniowe nałożyć obowiązek odprowadzanie części składki na ratownictwo medyczne. Jak argumentuje jest to norma w krajach europejskich, poza tym "obecnie ubezpieczenie pokrywa koszty naprawy zniszczonego silnika czy karoserii auta", dlatego tym bardziej "człowiek poszkodowany w wypadku powinien być chroniony", ponieważ jest "ważniejszy od silnika i karoserii".
Bloger Filip Stankiewicz
na stronie "Nasze Blogi" przypomina, że dokładnie taki projekt jako minister zdrowia w rządzie PO-PSL pod wodzą Donalda Tuska odrzuciła... Ewa Kopacz.
Przypomnijmy więc. Sierpień 2008 r.:
Ewa Kopacz po konsultacjach z Polską Izbą Ubezpieczeń (która oczywiście jest za) odrzuca zapisy poprzednika, ministra zdrowia w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, prof. Zbigniewa Religii. Na konferencji prasowej oświadcza, że przygotowuje projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych -
zakładający zniesienie obowiązku odprowadzania comiesięcznej składki w formie ryczałtu, jaki firmy ubezpieczeniowe są zobowiązane uiszczać zgodnie z obecnie obowiązującym prawem. Nazywa to również "podatkiem Religi".
Fakt ten nie przeszkadza Platformie Obywatelskiej chwaląc nowego ministra podpierać się właśnie autorytetem śp. prof. Religi, mówiąc, że nowy minister był jego uczniem. Sam Religa, gdy był ministrem był atakowany przez Ewę Kopacz. Również po przejęciu resortu, mimo że chwaliła się jego projektami nazywała go "leniem", co oburzyło profesora.
Jak pisała "Gazeta Polska Codziennie" śp. Zbigniew Religa powiedział wówczas:
„Mogłaby mi zarzucić wszystko. Pijaństwo, draństwo, ale za nazwanie mnie leniwym nie podam jej ręki”. I nie podał jej ręki aż do śmierci.
Źródło: niezalezna.pl
sp