Poparcie, którego Aleksander Kwaśniewski udzielił Bronisławowi Komorowskiemu – kandydatowi Platformy Obywatelskiej na prezydenta – jest symboliczne. Nie ma w tej chwili lepszego gwaranta zabezpieczenia interesów beneficjentów układu z Magdalenki niż PO. A jako że w polityce prowadzonej przez takich ludzi, jak Kwaśniewski nigdy nie chodziło o żadne idee, ale o biznes, czy można się dziwić eksprezydentowi, że opowiada się przeciwko temu, kto na swoim sztandarze ma naruszenie tych interesów, czyli przeciwko Andrzejowi Dudzie? Jedyne, co może tu szokować, to bezczelność, z jaką te konszachty są uprawiane. W III RP przestało być czymś dziwacznym, że lewicowiec wspiera konserwatywnego liberała. Te pojęcia stały się wyłącznie narzędziami PR‑u, którymi można dowolnie się podpierać, o ile służy to interesom szajki. To dlatego jeden z najbardziej reprezentatywnych przedstawicieli klasy intelektualnej PO Adam Szejnfeld mógł piętnować w TVN24 swoich przeciwników politycznych jako – uwaga – „prawicę”. Ludzie Platformy mogą być kimkolwiek – socjalistami, liberałami, pro-life, pro-choice, pederastami czy homofobami – o ile im się to opłaca. Ich zysk zawsze jest jednak stratą dla Polski.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Jakub Pilarek