- Dyskusje z jego udziałem zawsze były inteligentne, merytoryczne (...) Znakomity prawnik unikający populizmu i trzymający się zasad politycznej kultury, ale także, jak trzeba, polityczny bojownik - pisała jeszcze pół roku temu o Andrzeju Dudzie... "Polityka". Tydzień później ujawniliśmy, że to Duda będzie kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta i zawalczy z Komorowskim, co zmieniło optykę o 180 stopni. Duda dziś jest politykiem "mało doświadczonym, z króciutkim politycznym życiorysem". Kogo "Polityka" popiera? Oczywiście kandydata partii rządzącej.
Wydawana od 1957 r. "Polityka" dziś tak samo jak wtedy twardo popiera władzę. Redaktor naczelny tygodnika, Jerzy Baczyński, postanowił otwartym tekstem poprzeć Bronisława Komorowskiego. W tekście pt. "Na kogo i dlaczego" agituje za kandydatem Platformy ("
tekst ten będzie zawierał sugestie, na kogo głosować i dlaczego na Bronisława Komorowskiego") i załamuje się, że ten w ogóle musi on w kampanii wyborczej uczestniczyć:
"Te wybory są kompletnie nienormalne, bo mamy właściwie tylko jedne go kandydata poważnie ubiegającego się o prezydenturę kraju i wykazującego należyte kompetencje (...) Nie ma innego kandydata serio poza ubiegającym się o reelekcję" - pisze Baczyński, nie mogąc się nachwalić kandydata PO. -
W naszej opinii Bronisław Komorowski bardzo dobrze dał sobie radę w tych konstytucyjnych i politycznych warunkach, w jakich sprawował urząd. Mówiąc kolokwialnie, prezydent pełni w naszym ustroju rolę stabilizatora, bezpiecznika, symbolu i lepiszcza państwa i w tych rolach Komorowski jest dziś nie do zastąpienia - zachwyca się naczelny lewicowego tygodnika.
Baczyński kończy deklaracją lojalności:
"Wobec niepokojów i rozedrgania dzisiejszego świata lepiej by było dla Polski, gdyby Bronisław Komorowski pozostał prezydentem Rzeczpospolitej". Co boli redaktora
zarejestrowanego przez służby specjalne PRL jako kontakt operacyjny o pseudonimie „Bogusław”? Fakt, że kandydat PO w ogóle musi się zniżać do tego, by brać udział w kampanii na równych prawach i z równym szacunkiem do wyborców, co pozostali kandydaci.
Jarząbek Platformy
W PRL-owskim "Misiu" Jarząbek mówił do szafy:
"Czasem aż oczy bolą patrzeć, jak się dla naszego klubu przemęcza, prezes Ochódzki Ryszard, naszego klubu „Tęcza”. Ciągle pracuje! Wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki. To nie ludzie – to wilki! To mówiłem ja – Jarząbek Wacław, trener drugiej klasy. Niech żyje nam prezes sto lat!"
Redaktor naczelny "Polityki" wziął przykład z Jarząbka i pisze:
"Myślę, że wiele osób ma poczucie dyskomfortu, patrząc jak stateczny, odpowiedzialny, doświadczony i odważny człowiek musi się kampanijnie wdzięczyć, narażać siebie i godność prezydenta na chamskie, prymitywne i niesprawiedliwe ataki, „bo przecież trzeba zabiegać o głosy".
Dostaje się oczywiście głównemu kandydatowi opozycji, Andrzejowi Dudzie.
"Nic nie ujmując miłemu, jak na PiS, działaczowi średnio-młodszego pokolenia partii, jest on stuprocentowym produktem kampanijnym, dowodem na to, że - jak mawiał pewien guru marketingu politycznego -z każdego można zrobić kandydata do wszystkiego. Jeśli z pana Dudy otrzepać konfetti, pozostaje mało doświadczony, z króciutkim politycznym życiorysem" - pisze, nie kryjąc pogardy, redaktor naczelny "Polityki".
Baczyński wyjaśnia przy tym, co sądzi o postulatach większej niezalezności w Unii Europejskiej?:
"Jedyne istotniejsze deklaracje [Dudy] w obszarze rzeczywistych kompetencji prezydenta to jakieś dziwaczne stwierdzenie, że nie powinniśmy płynąć w głównym nurcie europejskim".
Andrzej Duda już nie wśród "najlepszych, którzy z Wiejskiej wyjechali do Brukseli"?
Trudno powiedzieć, co myśli o swoich czytelnikach tygodnik, skoro oskarża o brak merytorycznych zdolności i doświadczenia polityka, którego
nagrodził w 2013 r. tytułem "Najlepszy poseł", bo jest "otwarty na argumenty opozycji, pokazuje, jak można dyskutować, nikogo przy tym nie obrażając" i "zamiast uszczypliwości i ataków personalnych" wybiera "merytoryczne argumenty".
To nie wszystko! Również 11 września 2014 r., gdy już Andrzej Duda nie był posłem, a europosłem - nawet "Polityka" musiała go pochwalić za otwarcie na dialog i pracę merytoryczną.
Polecamy szczególnie uzasadnienie:
Źródło: niezalezna.pl
sp