Jeśli jakiś uczciwy, racjonalnie myślący dziennikarz mógł żywić wątpliwości co do sensu przyznawania przez SDP antynagród w postaci Hien (roku, miesiąca, a ostatnio pewnie tygodnia), publikacja poprawionych protokołów smoleńskich powinna przekonać go, że są to wyróżnienia zasadne. Oczwiście stacja RMF FM ma swoich zagorzałych obrońców, a Zarząd Oddziału Warszawskiego, który ośmielił się podjąć w tej sprawie uchwałę, jest atakowany za to, że gołosłownie formuje zarzuty o polityczną wrzutkę czy udział w grze politycznej na niekorzyść kandydata PiS. Przy okazji próbuje się zrównać ową publikację z tekstami „Gazety Polskiej Codziennie” w rodzaju „Polski urzędnik zlecił zamach?”. Tyle że „Codzienna” formuje tytuł w formie pytania, nadto opiera się na opublikowanej pracy Jürgena Rotha, który przedstawione tam hipotezy autoryzuje własnym nazwiskiem. W dodatku podobne tezy czy pytania nie obrażają pamięci poległych, która w wypadku zabawy protokołami stanowi, moim zdaniem, sedno piętnowanej niegodziwości.
Myliłby się jednak ten, kto uważa, że osiągnięto już żurnalistyczne dno. Nie ucichły jeszcze gorące komentarze, kiedy spod wspomnianego dna rozległo się pukanie.
To pukał Lis i jego periodyk,
dopuszczający się jeszcze większego chamstwa. Bo trudno znaleźć inne słowo na określenie publikacji zdjęć z telefonów komórkowych z wnętrza tupolewa robionych na krótko przed katastrofą. Swoją drogą, kto je dostarczył? Prokuratura wojskowa zaklina się, że nie ona, i sugeruje rodziny ofiar lub ich pełnomocników prawnych. Ciekawe, czy ktoś się przyzna. Pokątnie już krążą opinie, że „Lisweek” otrzymał informacje z pierwszej ręki, czyli z bliskiej zagranicy.
Sam naczelny nie poczuwa się do żadnej winy, jest zadowolony z publikacji. Na jego miejscu potraktowałbym zasłabnięcie na holenderskim maratonie jako pierwsze poważne ostrzeżenie ze strony sił dużo potężniejszych niż Platforma Obywatelska (której służy jak lis łańcuchowy), a nawet niż Władimir Putin. Co do Hieny, nominowany był już do niej parokrotnie (np. za okładkę z księdzem pedofilem), ale na razie nie dołożył jej do kolekcji Wiktorów i Superwiktorów. Zresztą obawiam się, że jego zasługi dawno przerosły wymogi szarego laureata. Może więc oprócz dorocznych Hien zacząć przyznawać Hieny Roku, Super Hieny, a nawet, za całokształt dorobku, Złote Hieny – z wawrzynem. Osobnym wyróżnieniem byłaby aktualna podkategoria Hiena Cmentarna.
A przecież eskalacja postępu w plugastwie wydaje się nie mieć końca.
Czy trzeba będzie sięgnąć do innych padlinożerców – ścierwników, sępów wzbogacanych genami skunksów i żuków gnojowników?
Przed laty szermowano szeroko (i często niesłusznie) określeniem „polskie piekło”. Ale tamta epoka wykwintu i salonowej elegancji jest już poza nami. Dziś obowiązuje termin „polskie szambo”. I nie mogę się doczekać, kiedy jego beneficjenci usłyszą komendę.
„Redaktorzy, koniec III RP, kucamy!”.
Źródło: Gazeta Polska
Marcin Wolski