„Rzeczpospolita” poinformowała, że według wstępnych analiz program „Cyfrowa szkoła” okazał się klapą, bo uczniowie, którzy zdobywali wiedzę z pomocą mobilnych komputerów,
w niczym nie przewyższają swoich rówieśników, którzy kształcili się w sposób tradycyjny. Ustalenia analityków to tzw. odkrycie Ameryki. Dla wszystkich trzeźwo myślących rodziców jest jasne, że w teorii komputery stanowią wspaniałe narzędzie kształtowania umysłu dziecka,
w praktyce okazuje się, że jednak dzieci ogłupiają, bo są łapczywymi złodziejami czasu, kradnącymi go za pomocą różnych Facebooków, YouTube’ów, Minecraftów etc., ze stratą dla poziomu intelektualnego młodego człowieka. Tak, wiem, w wizjach reformatorów można komputery wykorzystywać w edukacji mądrze, pod kontrolą nauczyciela. Ale po co mam płacić (w podatkach!)
np. za jakiś program do nauki matematyki, skoro do zgłębiania tej królowej nauk wystarczy kartka i ołówek? Jakie są rzeczywiste efekty tego całego modernistycznego podejścia do edukacji – którego idea cyfryzacji jest tylko kolejną emanacją – doskonale wiadomo.
Maturzysta wykształcony za cholernej komuny prezentował wyższy poziom niż dzisiejszy magister.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Jakub Pilarek