Andrzej Halicki, minister administracji i cyfryzacji w rządzie PO-PSL, wynajmuje swoje mieszkanie. W jego oświadczeniu majątkowym nie pojawiła się informacja o zyskach z tego tytułu. Fakt wynajmu lokalu wyszedł na jaw w czasie śledztwa w sprawie posiadania i dystrybucji narkotyków przez jego syna Armina H. - pisze "Gazeta Polska Codziennie".
W czerwcu 2014 r.
Armin H., syn ministra Andrzeja Halickiego, został zatrzymany przez policję. W czasie rutynowej kontroli wyszło na jaw, że ma przy sobie
1,56 g marihuany. 21-latek usłyszał zarzuty posiadania i udostępniania narkotyków. Pod koniec ubiegłego roku policja
warunkowo umorzyła sprawę. Dziennik „Fakt” kilka dni temu ujawnił szczegóły śledztwa, które, jak się okazuje, mogą pogrążyć jego ojca.
„Policja pojechała przeszukać mieszkanie Halickiego [na obecność narkotyków] na warszawskim Mokotowie, gdzie zameldowany jest jego syn. Na miejscu okazało się, że rodzice Armina od kilku lat je wynajmują” – czytamy. Informacja mogłaby się wydawać niewiele znacząca, gdyby nie fakt, ujawniony przez internautę posługującym się nickiem @10murzynkow, że minister Halicki w swoich oświadczeniach majątkowych z ostatnich dwóch lat
nie wykazał żadnych zysków z wynajmu mieszkania.
Czy słusznie? Dla porównania, wielokrotnie prześwietlany poseł Adam Hofman w swoim oświadczeniu wpisał zysk z wynajmu – 5000 zł.
Komu i za ile minister Halicki wynajął mieszkanie? Czy pozostałe też wynajmował bądź wynajmuje, jeśli tak, to komu? Czy zrobił to, nie pobierając z tego tytułu żadnej korzyści? "Gazeta Polska Codziennie" chciała te szczegóły ustalić, jednak przez cały dzień Halicki nie odbierał od nas telefonu. Na pytanie zadane mu drogą internetową poprzez serwis Twitter.com – mimo odnotowywanej tam jego aktywności – nie odpowiedział.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Samuel Pereira