Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »
Z OSTATNIEJ CHWILI
Rząd Izraela zatwierdził porozumienie z palestyńskim Hamasem w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy oraz uwolnienia zakładników • • •

Głos wolnego dziennikarstwa

Po raz czwarty uczestniczyłem w prawdziwym święcie polskich mediów, jakim jest doroczny konkurs organizowany przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. Prace nadsyłają redakcje i sami dziennikarze.

Po raz czwarty uczestniczyłem w prawdziwym święcie polskich mediów, jakim jest doroczny konkurs organizowany przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. Prace nadsyłają redakcje i sami dziennikarze. Z centrali i regionów, w których zdałoby się diabeł mówi dobranoc. Jako juror nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że z roku na rok mamy do czynienia z coraz wyższym poziomem propozycji konkursowych.

Ponad 400 prac w kilkunastu kategoriach (dziennikarstwo śledcze, społeczne, kulturalne, ekologiczne czy poświęcone problematyce międzynarodowej) wystawia jak najlepsze świadectwo odwadze, talentowi i profesjonalizmowi autorów. I to niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z filmem, reportażem radiowym (gatunkiem przez wielu uznawanym za wymarły) czy artykułem prasowym.

Jaka Polska wyłania się z tego bogactwa? Na pewno nieoficjalna, niewylukrowana, bez frazesów i sztucznego blichtru. Raczej kraj ludzi niepokornych, choć na każdym kroku tłamszonych, kraj wielkich afer i indywidualnych sukcesów, kraj bezprawia i nieustępliwości redaktorów dążących do prawdy. Wypychana z programów historia wraca obfitością wspomnień, historycznych śledztw i prawdziwych odkryć, często na obszarach dotychczas leżących odłogiem.

Do prawdziwych pereł zaliczyć trzeba udowodnienie tezy, że w świetle prawa międzynarodowego Polska wcale nie zrzekła się reparacji wojennych od Niemiec, albo historie o kombatantach od Andersa wywożonych na Sybir jeszcze w latach 50. Odżywa pamięć o ludziach z różnych względów skazanych na zapomnienie (jak genialny piłkarz Wilimowski). Polscy reporterzy są z mikrofonem na płonącej Ukrainie, docierają z kamerą do skąpanej w wielostronnym terrorze Syrii.

Nie brakuje nowych wątków smoleńskich, kulis afery nagraniowej czy sprawy prof. Chazana. Są cuda naszego papieża, a także cuda życiowego heroizmu, jak wzruszająca historia dziewczyny chorej na porażenie mózgowe, która rodzi zdrowe, wspaniałe dziecko.

Można powiedzieć: normalne dziennikarstwo. I nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że wiele prac pochodzi nie tylko ze Strefy Wolnego Słowa, ale również z Dużego Formatu „Gazety Wyborczej”, Polityki, Publicznego Radia, TVN, Polsatu...

A więc można – kiedy się chce i potrafi – znajdować wysepki niezależności na oceanie koniunkturalizmu. Nieźle to rokuje czasom, w którym wreszcie ktoś na dobre przełoży wajchę. A kaganiec spadnie.

 

 



Źródło: Gazeta Polska

Marcin Wolski