10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Leszek Miller boi się konkurencji

Po klęsce, jaką dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej były wybory samorządowe, partia przygotowuje się do wyborów prezydenckich.

Adrian Grycuk; creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/pl/deed.en
Adrian Grycuk; creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/pl/deed.en
Po klęsce, jaką dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej były wybory samorządowe, partia przygotowuje się do wyborów prezydenckich. Jak mówią politycy SLD, kandydatem Sojuszu będzie osoba bezpartyjna.  Dla SLD korzystniej byłoby jednak wystawić kogoś z partii – uważa politolog dr Wojciech Jabłoński.

- Prawdopodobnie na początku przyszłego tygodnia ogłosimy nazwisko naszego kandydata na prezydenta. To osoba bezpartyjna, która uzyskała poparcie licznych organizacji lewicowych  zdradza "Gazecie Polskiej Codziennie" poseł SLD Leszek Aleksandrzak. – To nie jest tak, że my mieliśmy problemy z wyłonieniem kandydata. Po prostu chcieliśmy, by to była osoba, która ma szanse zyskać kilkunastoprocentowe poparcie. Z pewnością nie będzie to Ryszard Kalisz, który takiego poparcia w środowiskach lewicowych nie ma – dodaje.

Dr Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, pytany o to, czy taki kandydat faktycznie przyniesie SLD sukces, jest pełen wątpliwości. – Teoretycznie pomysł jest dobry, ale w praktyce takie pomysły zazwyczaj się nie sprawdzają. Uważam, że dla SLD korzystniej byłoby jednak wystawić kogoś, kto jest związany z SLD i budowałby ogólny kapitał polityczny ugrupowania – stwierdza.

Co ciekawe, wcześniej w kontekście wyborów prezydenckich mówiło się o działaczkach SLD – o europosłance Krystynie Łybackiej albo Katarzynie Piekarskiej, ale obie nie były zainteresowane. Na początku grudnia Leszek Miller zaproponował wspomnianego już byłego członka partii Ryszarda Kalisza, ale Rada Krajowa SLD nie poparła tego pomysłu.

Zastrzegający anonimowość rozmówca „Codziennej” wyjaśnił, dlaczego Miller nagle zapragnął promować Kalisza. – Niektóre młode wilki z SLD chciały, by kandydował Wojciech Olejniczak. A to nie podobało się Millerowi. Olejniczak jako kandydat objechałby terenowe struktury i miałby okazję, by zacząć montować opozycję przeciw obecnemu szefowi SLD. A Kalisz, nawet jeśli zostałby kandydatem lewicy, to jako że nie jest w partii, żadnych struktur buntować nie będzie. A jeśli uzyskałby słaby wynik, będzie można wtedy się od niego odciąć – wyjaśnia.  Kandydat z SLD oznaczałby, że czyjaś pozycja wzrośnie. A Miller nie chce tworzyć sobie konkurencji dodaje. 

Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Magdalena Michalska