- Protesty przeciwko fałszerstwom wyborczym są jak najbardziej uzasadnione i społeczeństwo ma prawo i obowiązek domagać się uczciwych wyborów oraz ukarania winnych fałszerstw – tłumaczy w rozmowie z portalem niezalezna.pl redaktor naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz. Zapowiada, że jeśli po zakończeniu procesu wyborczego sytuacja nie ulegnie zmianie, osobiście dołączy do grona protestujących.
- Chciałbym wyraźnie zaznaczyć, nie odcinamy i nigdy nie odcinaliśmy się od protestujących przeciwko fałszerstwom wyborczym. To dziennikarze portalu niezależna.pl, Gazety Polskiej i Gazety Polskiej Codziennie, a także Telewizji Republika pierwsi, już od ponad roku, ujawniali fałszerstwa i nawoływali do sprzeciwu wobec nich. Nasi dziennikarze monitorowali i będą monitorować wszelkie działania władz wobec protestujących, za co, jak pokazuje choćby wczorajszy przykład Jana Pawlickiego, muszą płacić często wysoką cenę – tłumaczy Tomasz Sakiewicz.
Jednocześnie Tomasz Sakiewicz przestrzega, aby protestami, a szczególnie przypadkami łamania prawa, nie dawać władzy pretekstu.
- Dzisiaj najbardziej na scenariusz destabilizacji sytuacji w Polsce grają Rosjanie. Musimy być świadomi, że wykorzystają oni fałszerstwa i bałagan, jaki tworzy się w Polsce. Nie jest przypadkiem, że najbardziej prorosyjska partia w ekipie rządzącej – PSL - została sztucznie wywindowana, a absurdalnie wysokie wyniki są sprzeczne ze wszystkimi wcześniejszymi prognozami – wyjaśnia Tomasz Sakiewicz.
Redaktor naczelny „Gazety Polskiej” zapewnia, że solidaryzuje się z osobami domagającymi się uczciwych wyborów.
- Jestem całym sercem po stronie protestujących i jak tylko zakończy się proces wyborczy, sam zamierzam wezwać i uczestniczyć w takich protestach, jeżeli nic w kraju się nie zmieni – zapowiada Sakiewicz.
Źródło: niezalezna.pl
rz,Magdalena Piejko