Kolejny raz w stolicy w Święto Niepodległości doszło do regularnej walki z policją. Zaatakowano również uczestników Marszu Niepodległości. Czoło manifestacji, organizowanej co roku przez środowiska narodowe, zostało zaatakowane przez zamaskowanych chuliganów. Napastnicy sprowokowali regularną bójkę w okolicach warszawskiego Stadionu Narodowego.
Marsz Niepodległości, który przeszedł wczoraj ulicami Warszawy, został zaatakowany przez zamaskowanych ludzi. Jak informuje rzecznik policji, grupa ta została odgrodzona od manifestantów.
–
Cegłówki, koktajle Mołotowa – to wszystko leci w stronę nie tylko policji, lecz także naszą – relacjonował w transmisji wideo oficjalny reporter marszu na stronie internetowej organizatorów. –
Chciałbym, żeby nie identyfikować chuliganów z uczestnikami marszu – powiedział z kolei w telewizji Republika Mariusz Mrozek, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Jak informowali przedstawiciele policji, 160 osób zostało doprowadzonych do jednostek policyjnych, a jeden funkcjonariusz został ranny. Użyte zostały armatki wodne oraz broń gładkolufowa. Do największych starć doszło w okolicach Stadionu Narodowego, od strony ronda Waszyngtona. Atakowani byli nie tylko funkcjonariusze, ale również uczestnicy marszu i ochrona marszu, która ubrana była w pomarańczowe, odblaskowe koszulki.
Doszło do aktów agresji wobec dziennikarzy mediów konserwatywnych. „
Zostaliśmy obrzuceni butelkami i kamieniami, myśleli, że jesteśmy TVN-em” – napisał na swoim profilu w serwisie Twitter.com Bartłomiej Graczak, reporter telewizji Republika. „
Dostałem ostro w twarz” – pisał z kolei Jakub Szymczuk, fotoreporter „Gościa Niedzielnego”.
Do niebezpiecznej sytuacji doszło na moście Poniatowskiego, gdy Marsz stanął, a policja nie pozwalała na dalsze przejście, dopóki nie uspokoi się sytuacja na rondzie Waszyngtona. Zablokowani w tłumie ludzie napierali na barierki mostu. Na szczęście nic złego się nie stało.
„Armia patriotów” – tak brzmiało hasło Marszu Niepodległości 2014. W tym roku uczestnicy szli inną trasą niż w latach ubiegłych, od ronda Dmowskiego na błonia Stadionu Narodowego.
Policja ściągnęła do Warszawy kilkanaście tysięcy funkcjonariuszy i Żandarmerię Wojskową. Wprowadzono też nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Od rana 11 listopada pod ścisłą policyjną ochroną była Tęcza, instalacja na pl. Zbawiciela. Na miejsce wysłano setki funkcjonariuszy, w tym policjantów ubranych po cywilnemu, wspieranych również przez strażników miejskich.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Samuel Pereira