W niedzielę doszło do pierwszego wysadzenia się w powietrze zamachowczyni samobójczyni w obozie terrorystów z Państwa Islamskiego (IS).
W niedzielę doszło do pierwszego wysadzenia się w powietrze zamachowczyni samobójczyni w obozie terrorystów z Państwa Islamskiego (IS). Syryjska Kurdyjka dokonała zamachu niedaleko Kobane, miasta obleganego od dwóch tygodni przez islamistów. Było to spełnienie koszmarów dżihadystów, którzy uważają śmierć z rąk kobiety za hańbę - pisze "Gazeta Polska Codziennie".
Dżihadyści oblegają od połowy września strategiczne kurdyjskie miasto Kobane, zwane również Ajn al-Arab. W poniedziałek wywiesili czarną flagę na górującym nad miastem wzgórzu Miste Nur. Wczoraj ok. 70 proc. miasta znajdującego się kilkanaście kilometrów od granicy z Turcją było pod kontrolą bojowników z IS.
Syryjscy Kurdowie nie pozostają obojętni i zaciekle odpierają ataki. Stworzyli jednostki obrony ludności (YPG), w których walczą również kobiety. Jedna z bojowniczek, Arin Mirkin, przedostała się w niedzielę do obozu dżihadystów stacjonujących pod miastem. Młoda Kurdyjka była uzbrojona w materiały wybuchowe i gdy tylko została otoczona przez islamistów, wysadziła się w powietrze. Jak dotąd nie została podana oficjalna liczba ofiar jej samobójczego ataku.