Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

"Kobito, nie wypowiadaj się" - mówił Lis. Dziś broni Kopacz przed... seksizmem

- Jezus Maria, kobito, nie wypowiadaj się o rzeczach, o których nic nie wiesz - grzmiał Tomasz Lis, gdy Ewa Kopacz wezwała prezydenta USA, Baracka Obamę do przeprosin za słowa o "polskich

youtube.com
youtube.com
- Jezus Maria, kobito, nie wypowiadaj się o rzeczach, o których nic nie wiesz - grzmiał Tomasz Lis, gdy Ewa Kopacz wezwała prezydenta USA, Baracka Obamę do przeprosin za słowa o "polskich obozach śmierci". Dziś Lis doskonale wyczuł "nowe wiatry" i zupełnie inaczej wypowiada się o przyszłej premier. Co więcej: atakuje jej krytyków... oskarżając o seksizm.

Pod koniec maja 2012 r. przypominając postać Jana Karskiego, Obama powiedział, że kurier podziemia AK "został przeszmuglowany do Getta Warszawskiego i polskiego obozu śmierci". Chodziło o hitlerowski obóz przejściowy w Izbicy, gdzie Karski się również przedostał, żeby na własne oczy zobaczyć jak traktowani są przetrzymywani Żydzi. W Polsce te słowa prezydenta USA spotkały się z licznymi krytycznymi reakcjami, w tym również marszałek Sejmu, Ewy Kopacz.

Gdy prezydent Barack Obama wysłał do prezydenta Bronisława Komorowskiego list z "wyrazami ubolewania", Ewa Kopacz odpowiedziała, że przeproszenie "byłoby stosowniejsze i nie byłoby to żadną ujmą". - Wielcy politycy, polscy politycy potrafili się przyznać do błędu, przepraszać. Jeśli ludzie potrafią powiedzieć magiczne słowo "przepraszam", to zyskują sobie sympatię, a nie przeciwnie, jak pewnie podejrzewał prezydent Obama, więc ograniczył się tylko do napisania listu - podsumowała. Oburzyło to Tomasza Lisa.

W tekście pod jakże delikatnym tytułem "Obama, klękaj przed Kopacz!", publicysta TVP oburzał się: Do akcji weszła druga osoba w państwie. Pani Kopacz postanowiła walnąć Obamę laską w łeb. Znaczy marszałkowską. List przysłał? Sam, własnym głosem przeprosić powinien! Jezus Maria, kobito, pomyślałem, przyznaję, seksistowsko - nie wypowiadaj się o rzeczach, o których nic nie wiesz, obrady prowadź, pracę Sejmu organizuj.

Słowa te przypomniał portal "Co to ja powiedziałem?" - zajmujący się przypominaniem wypowiedzi i wskazywaniem hipokryzji osób publicznych - w związku ze zwrotem Lisa o 180 stopni ws. standardów krytykowania Ewy Kopacz. Dziś, gdy marszałek szykowana jest przez koalicję PO-PSL do stanowiska prezesa Rady Ministrów, Tomasz Lis nie tylko broni jej przed krytyką, ale uznaje, że jest ona wyrazem... "złości buraka pastewnego zwanego samcem".

- Najprawdziwsi mężczyźni są, jak wiadomo, na naszej katolickiej prawicy. Wysportowani, twardzi, ogorzali, same mięśnie. Do tego dobrze wychowani, eleganccy i kurtuazyjni. Nie dziwota więc, że w obliczu awansu kobiety potrafili się zachować. Z klasą - pisze na łamach "Newsweeka" Lis. Jak dodaje, "ciekawe będzie obserwowanie erupcji seksizmu buraczanych maczo. Intrygujące będzie wsłuchiwanie się w aluzyjki i protekcjonalne tekściki. Nawet nie ma się na nie co oburzać. W istocie nasi maczo zapłacą za swój seksizm, będący dzieckiem zakompleksionej męskości, całkiem wysoką cenę."

Cóż, pamiętając jak "seksistowsko" krytykował Ewę Kopacz w 2012, zostaje liczyć na to, że jak sam ogłosił teraz, po dwóch latach: Seksizm jest bowiem w Polsce bardzo rozpowszechniony, ale nie aż tak, by wybaczano chamstwo wobec kobiet.


facebook.com/cotojapowiedzialem​

 



Źródło: niezalezna.pl,facebook.com/cotojapowiedzialem

Samuel Pereira