Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Genialni polscy sowietolodzy

Feldmarszałek Alan Brook tak zapamiętał rozmowę z generałem Władysławem Andersem, gdy ustalenia konferencji w Jałcie, a tym samym los Polski, były już znane: „(...) Twierdził, że cały problem pole

Feldmarszałek Alan Brook tak zapamiętał rozmowę z generałem Władysławem Andersem, gdy ustalenia konferencji w Jałcie, a tym samym los Polski, były już znane: „(...) Twierdził, że cały problem polega na tym, iż nie jest w stanie zaufać Rosjanom po tym, czego doświadczył z ich strony, a tymczasem Winston i Roosevelt są gotowi Rosjanom zaufać. Uważał, że jako były więzień, który widział, jak Rosjanie potrafią traktować Polaków, zna się na Rosjanach lepiej niż prezydent i premier” (cytuję za Jonathanem Walkerem). Dowódca 2. Korpusu Polskiego, lecz także jego podkomendni, znali Sowiety, potrafili odczytywać prawdziwe intencje Stalina, rozumieli relacje panujące w tym przerażającym państwie. Generał Władysław Anders odbył w tym czasie kilka dramatycznych rozmów z premierem Churchillem. Nie mógł pojąć, dlaczego sojusznicy odrzucali wiedzę Polaków o Rosji. Za nieskorzystanie z dorobku przedwojennej polskiej sowietologii i z doświadczeń choćby generała Andersa świat zapłacił półwieczem komunistycznego więzienia obejmującego pół Starego Kontynentu. Zachód nie rozumiał i nadal nie rozumie Rosji, bo jej nie znał i nie poznał. Nie był i nie jest w stanie uwierzyć, iż tuż obok istnieje niewyobrażalne wprost barbarzyństwo. Uparcie stara się opisać rosyjską rzeczywistość swoimi kategoriami – to nie może się udać i nigdy się nie udaje.

W najnowszym numerze miesięcznika „Nowe Państwo” przypominamy dorobek najwybitniejszych polskich sowietologów. Ich analizy są tak aktualne, że aż trudno uwierzyć, iż dotyczą rzeczywistości sprzed kilkudziesięciu lat. Gdy oddawaliśmy „NP” do druku, na Ukrainę wjeżdżały rosyjskie ciężarówki, które świat – za propagandystami Kremla – nazwał „konwojem humanitarnym”. Ludzie Zachodu ulegają rosyjskiej propagandzie, bo nie są w stanie uwierzyć, iż w tym, na pierwszy rzut oka uporządkowanym współczesnym świecie nadal jest państwo, które odważy się zakłócić ten ład. Sęk w tym, że to, co dla Europejczyków jest wartością, na Kremlu nie ma kompletnie znaczenia. A przywiązanie Zachodu do spokoju postrzegane jest tam wyłącznie jako możliwość wywarcia presji na jego społeczeństwa i rządy. Gdy cywilizowany świat ekscytował się zmaganiami sportowymi podczas igrzysk zimowych w Soczi, Władimir Putin dopinał agresję na Krym. Działał bez szczególnej presji, bo Zachód nie chciał uwierzyć, że prezydent FR, pozujący na rozkochanego w sporcie, popsuje sobie PR podczas tak ważnego dla niego osobiście wydarzenia. Były podporucznik KGB, rzecz jasna, nie miał takich dylematów, doskonale wiedział, iż propagandową machiną, w którą włączone jest całe państwo – urzędnicy, służby specjalne i ich agentura, media – jest w stanie wmówić Zachodowi najwygodniejszy dla siebie przekaz. Jak na razie robi to nadzwyczaj skutecznie. Naprawdę warto sięgnąć po miesięcznik „Nowe Państwo” i poznać fenomenalny dorobek polskiej sowietologii. Gdyby świat chciał i potrafił z niego korzystać, Putin nie mógłby bezkarnie mordować.

 



Źródło: Gazeta Polska

Katarzyna Gójska-Hejke