Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Broń dla Ukrainy

Ukraina zwróciła się do Polski z prośbą o sprzedaż broni. Rząd polski odpowiedział, że zaczeka z decyzją do szczytu NATO.

Ukraina zwróciła się do Polski z prośbą o sprzedaż broni. Rząd polski odpowiedział, że zaczeka z decyzją do szczytu NATO. Innymi słowy uczynił coś, czego ani Francuzi, ani Niemcy nie uznawali za stosowne uczynić, sprzedając broń Rosji – uzależnił swoją decyzję o dostawach broni od zgody sojuszników.

Nie dziwmy się zatem, kiedy następnym razem Ukraińcy nie uznają za stosowne domagać się włączenia Polski do rozmów na temat konfliktu z Rosją. Po co rozmawiać z krajem, który nie jest w stanie zająć samodzielnie żadnego stanowiska w najoczywistszym interesie własnym? Jeśli centrum decyzyjne polityki polskiej nie jest w Warszawie, która z ogłoszeniem swojej pozycji politycznej musi czekać na stanowisko innych, to akcję polityczną na rzecz osiągnięcia jakiegokolwiek celu należy adresować do tych innych, nie do Polski. Polska zrobi to, co jej każą. Taką informację przekazaliśmy Kijowowi.

Zamiast broni Polska zadeklarowała gotowość wsparcia Ukrainy pieniędzmi – nie, nie na zbrojenia, lecz na wymianę młodzieży, leczenie rannych i obserwację wyborów parlamentarnych. Rzeczpospolita wyasygnuje na ten cel 20 mln zł! Na stabilizację strefy euro zadeklarowaliśmy w 2012 r. 6,27 mld euro! Najwyraźniej wypłacalność dłużników niemieckich banków jest dla rządu PO-PSL ważniejsza niż zatrzymanie ekspansji rosyjskiej na sąsiedniej Ukrainie.

Imperatyw polityczny – dozbroić Ukrainę
Dozbrojenie Ukrainy jest politycznym nakazem chwili i Polska powinna przeznaczyć na ten cel wszystkie dostępne środki, nie pytając nikogo o zdanie. Ukraina jest naszym sąsiadem. Została napadnięta i się broni. Prosi nas o oręż, który będzie użyty przeciw wojskom państwa stanowiącego zagrożenie także dla naszej niepodległości. Tworzenie zwyczaju politycznego pytania Francuzów, Niemców, Greków, Włochów, Hiszpanów, Portugalczyków itd., a nawet Amerykanów, o to, czy możemy wspomóc Ukrainę, to jakieś groteskowe nieporozumienie. Zatrzymanie rosyjskiej ekspansji leży w najżywotniejszym polskim interesie. Jeśli nie zatrzymają jej dziś Ukraińcy, jutro być może będziemy musieli sami stawić jej czoła. Dając broń Ukrainie, nie tylko utrudniamy grożącą nam ekspansję rosyjską. Stawiamy także Polskę w centrum gry. Jeśli komuś w NATO nasz krok się nie spodoba, nich przedstawi wiarygodny i możliwy do szybkiego wdrożenia program działań powstrzymujących Rosję. Jeśli – niczym kanclerz Angela Merkel – nie chce baz natowskich w Polsce i w państwach bałtyckich, nie chce przesunięcia wojsk sojuszniczych do naszych krajów ani natychmiastowego i pełnego embarga na dostawy broni do agresora, ale wprost przeciwnie – jak Francja – zamierza nadal dostarczać mu swoją technologię wojenną (mistrale) – innymi słowy, jeśli lekceważy nasze najżywotniejsze interesy i ignoruje najoczywistsze postulaty, niech nie oczekuje, że będziemy z nim konsultowali nasze poczynania. Jeśli Niemcy z Rosją ustalają, gdzie mają być bazy NATO, a gdzie ma ich nie być, to Polska może dostarczać broń Ukrainie bez potrzeby pytania kogokolwiek o zgodę. Jeśli sami zostaniemy najechani przez Moskwę, też zwrócimy się o broń i w odpowiedzi będziemy oczekiwali jej dostaw, a nie konferencji międzysojuszniczych. Jesteśmy lekceważeni. Może to zmienić tylko polityka faktów dokonanych. Osobnym argumentem jest przyszłość stosunków polsko‑ukraińskich. Znaczenie polityczne polskiego wsparcia lub jego braku będzie dla tych relacji rozstrzygające na wiele dziesięcioleci.

Imperatyw technologiczno-wojskowy – dozbroić Ukrainę
Wojsko polskie powinno być wyposażone w sprzęt i broń użyteczne do walki z Rosją – tak, z Rosją, nie z talibami czy kim tam jeszcze. Najlepiej, aby to był ekwipunek polskiej produkcji (oczywiście nie w stu procentach, ale nie o tym jest ten artykuł). Nic tak nie podniesie jakości polskiej broni jako użytecznego instrumentu zwalczania ewentualnej rosyjskiej inwazji na Polskę, jak sprawdzenie jej w warunkach realnej wojny z Rosją. Możemy tylko się cieszyć, że nie będą musieli jej sprawdzać ginący na tej wojnie polscy żołnierze, ale uczynią to ich ukraińscy koledzy. Jest też oczywiste, że skala i długotrwałość ukraińskiego oporu wobec rosyjskiej inwazji rozstrzygnie o skali zużycia rosyjskiej machiny wojennej. W interesie Polski leży, aby armia ukraińska była jak najtwardszym przeciwnikiem wojsk rosyjskich i jak najmocniej wyczerpała ich siły i zasoby. Każdy rosyjski żołnierz, czołg, samolot, śmigłowiec, wóz bojowy, zestaw artyleryjski wyeliminowany na trwałe z walki przez Ukraińców nigdy nie pojawi się na polskiej ziemi ani nad polskim niebem. Walka Ukraińców wzmacnia nasze bezpieczeństwo. Odmowa dozbrojenia Ukrainy zmniejsza je – jest ciężkim grzechem przeciw Rzeczypospolitej. Nadzieja, że Rosja z wdzięczności nas oszczędzi, gdy Ukraina padnie, albo że Niemcy i Francuzi, pamiętając o naszej wobec nich układności, przyjdą nam z pomocą, to dziecinada.

Imperatyw ekonomiczny – dozbroić Ukrainę
Polska w ostatnich latach przeznaczała miliardy złotych na stadiony, orliki, pendolino i inne idiotyzmy, zamiast na zbrojenia, co należało czynić co najmniej od czasu rosyjskiego najazdu na Gruzję. Dziś, choćby za cenę obniżenia poziomu życia, musimy się zbroić. Polski przemysł zbrojeniowy powinien dostać potężny zastrzyk środków na produkcję zarówno na potrzeby Wojska Polskiego, jak i ukraińskiego. Armia ukraińska, nasycona polskim sprzętem, będzie w przyszłości wiernym klientem naszej zbrojeniówki. Wdrożone do służby polskie systemy uzbrojenia będą wymagały części zamiennych, modernizacji, włączania do służby kolejnych wersji rozwojowych naszego sprzętu kompatybilnych z pozostającą w niej polską techniką, a więc kontynuacji dostaw i zamówień. Ukraina chce kupić od nas broń. Powinniśmy dostarczyć jej tyle i takiej, ile jesteśmy w stanie i jakiej potrzebuje, a nie tylko tyle i takiej, za jaką jest w stanie zapłacić. Powinniśmy Ukrainie udostępnić broń na preferencyjnych warunkach kredytowych – stworzyć polski „lend and lease” – na dostępną nam skalę – niczym USA dla walczącej z Hitlerem Europy. To dobra inwestycja. Ukraina nie zawsze będzie biednym krajem oczekującym kredytowania czy wręcz darowizn. Stworzenie zintegrowanego polsko‑ukraińskiego przemysłu i rynku zbrojeniowego to cel wart wysiłku. Jego osiągnięcie zmieniałoby sytuację obu naszych państw, awansując je do wyższej ligi światowej w tej dziedzinie, i zapewniłoby tysiące miejsc pracy.

Imperatyw moralny – dozbroić Ukrainę
Polska była pierwszym krajem, który uznał niepodległość Ukrainy w 1991 r. Nic z tego kapitału politycznego nie zostanie, jeśli teraz stchórzymy. Odmowa dostaw broni, zwlekanie z nimi lub dostarczenie jej w symbolicznej jedynie ilości będzie zapamiętane. Przyjaciół poznaje się w biedzie. Rosyjski najazd zaś jest straszliwą próbą dla każdego narodu, który jest nim dotknięty. Odmowa pomocy, o którą proszą Ukraińcy, będzie ciężkim ciosem moralnym dla stosunków polsko‑ukraińskich. Czechom do dziś wypominamy odcięcie dostaw uzbrojenia do Polski przez ich terytorium w 1920 r., a z wdzięcznością pamiętamy o wsparciu, jakie wówczas przyszło ze świeżo zdruzgotanych traktatem trianońskim małych i słabych Węgier, które właśnie przegrały I wojnę światową i straciły dwie trzecie terytorium i ludności.

Jeśli odmówimy broni Ukrainie, słowa naszego wieszcza narodowego Adama Mickiewicza zaczną odnosić się do nas. Co napiszemy naszym dzieciom w podręcznikach do historii Polski? Że czekaliśmy na pozwolenie Niemców i Francuzów? Że nie widzieliśmy, iż Ukraina walczy nie tylko o swoją wolność, ale i o naszą? Że nie wiedzieliśmy, nie przypuszczaliśmy, że Moskale, podbiwszy Ukrainę, zagrożą Polsce? A może ze wstydu nic nie napiszemy? By wstydu tego uniknąć, należy przekazać Ukrainie tyle broni, ile tylko możemy jej dać. Na pierwszym jej egzemplarzu, wręczonym uroczyście, winna zaś widnieć stara polska sentencja, wypisywana na szablach, które dawano w prezencie młodym szlachcicom: „W Twoją młodą silną dłoń wdzięczni bracia dają broń. Bij jak dotąd mężnie wroga, za Ojczyznę, w imię Boga”.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Przemysław Żurawski vel Grajewski