Minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz zapowiedział, że do końca wakacji należy się spodziewać zmian w Biurze Ochrony Rządu. Nie da się ukryć, że zapowiadane zmiany mają związek z aferą podsłuchową. Tymczasem po katastrofie smoleńskiej zmian nie było, posypały się za to awanse...
- Do końca wakacji będą zmiany w Biurze Ochrony Rządu (...) W Biurze Ochrony Rządu trwa w tej chwili przegląd procedur i instrukcji. Tak jak zapowiedziałem z trybuny sejmowej, do końca wakacji zapewne powstanie pewien system zmian koniecznych w tej służbie. To jest naturalne, że instytucje rozwijają się czasami skokowo, to znaczy są wydarzenia, które pokazują konkretne problemy – tłumaczył w „Sygnałach Dnia” Polskiego Radia Bartłomiej Sienkiewicz.
Nie da się ukryć, że spory wpływ na deklaracje szefa MSW ma najprawdopodobniej afera podsłuchowa i fakt, że funkcjonariuszom BOR nie udało się odpowiednio zabezpieczyć najważniejszych osób w państwie, dzięki czemu możliwe było ich nagrywanie, a następnie publikacja nagranych rozmów.
W kontekście afery podsłuchowej i panicznej reakcji rządu Donalda Tuska, diametralnie różnie wyglądała reakcja na wydarzenia z 10 kwietnia 2010 roku. Wówczas nie było mowy o żadnych zmianach w strukturach BOR. Co więcej, ówczesny szef Biura Ochrony Rządu otrzymał nominację na stopień generała dywizji, a jego zastępca Paweł B. (usłyszał zarzuty niedopełnienia obowiązków podczas wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w kwietniu 2010 r. oraz poświadczenia nieprawdy w dokumencie) otrzymał nominację na stopień generała brygady.
Wówczas na konferencji prasowej Antoni Macierewicz podkreślił, że o nominacje generalskie dla Janickiego i B. wnioskował Jerzy Miller, który kierował jednocześnie komisją badającą przyczyny katastrofy smoleńskiej. Według Macierewicza decyzja ta przesądziła „o zdjęciu jakiejkolwiek odpowiedzialności” z BOR, a przede wszystkim z Mariana Janickiego i Pawła B. za katastrofę 10 kwietnia.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że po zakończeniu kariery w BOR Janicki i B. szybko odnaleźli się w strukturach cywilnych. Podobnie jak Janicki, dwa miesiące po odejściu z BOR gen. Paweł B. dostał propozycję pracy od ludzi związanych z PO. Zatrudnienie zaoferował mu sam Jerzy Miller, wojewoda małopolski i były przewodniczący komisji, która opracowała niesławny raport dotyczący przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Źródło: niezalezna.pl,Sygnały Dnia,Radiowa Jedynka
rz