Afera szpiegowska pomiędzy Waszyngtonem a Berlinem, którą niemieckie media i elity polityczne rozdmuchały do rangi wielkiej sprawy, pokazuje zmianę wzajemnych relacji mocarstw. Jej nagłośnienie to jedynie efekt zmian geopolitycznych.
Przez ostatnich pięć lat Europa Środkowa znajdowała się w strefie wpływów Niemiec, a Europa Wschodnia Rosji. Powrót USA i próba budowania przez Biały Dom sojuszu z państwami leżącymi pomiędzy Rosją a Niemcami doprowadziły do poważnego naruszenia interesów Moskwy i Berlina. Rosja zareagowała agresją militarną wobec Ukrainy i groźbami wobec pozostałych państw, również NATO-wskich. Niemcy znalazły się między młotem a kowadłem. Nie akceptowały bezpośredniej agresji Moskwy, ale nie chciały też wzrostu znaczenia USA. Z jednej strony ochłodziły więc stosunki z Kremlem, z drugiej próbują powstrzymać budowę sojuszu amerykańsko-polsko‑ukraińskiego z udziałem Rumunii, Bałtów, a także Gruzji i Mołdawii. Potencjał USA jest większy niż Niemiec i Rosji razem wziętych. W dodatku Amerykanie w wielu krajach mają aliantów kierujących się dobrem swoich narodów. Swoich aliantów Berlin i Moskwa muszą sowicie opłacać. Jest więc kwestią czasu, gdy rola polityczna tych dwóch ostatnich zacznie maleć.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Tomasz Sakiewicz