Nie mamy wiedzy, kto był realnym wykonawcą, inspiratorem i mocodawcą afery taśmowej. Nie da się wykluczyć, że nie ma ona wcale większych międzynarodowych uwikłań. Być może rację ma premier Tusk i większość publicystów, sugerując, że za aferą stoją Rosjanie. Jednak patrząc na to, kto dzisiaj może zostać beneficjentem tej afery, wiele wskazuje na to, że wywołało ją jakieś lobby działające na rzecz USA - pisze „Gazeta Polska”.
Kto traci na aferze taśmowej?
Przede wszystkim lobby niemieckie. Uderza ona bardzo mocno osobiście w premiera, ministra spraw zagranicznych i wielu polityków z najbliższego otoczenia Donalda Tuska. Taśmy ujawniają i kompromitują proniemieckie sympatie Radosława Sikorskiego (przy okazji też najbardziej prorosyjskiego szefa MSZ od wejścia Polski do NATO), pokazują, że rzekoma proamerykańska polityka rządu jest zwykłą fikcją.
Jeszcze więcej na aferze może stracić Rosja.
Czeka ją prawdziwa katastrofa, jeżeli polski rząd zrezygnuje ze wspierania polityki Berlina polegającej na wyhamowywaniu sankcji wobec Moskwy. Werbalnie już zrezygnował, w praktyce jednak realizuje ją dalej. Najistotniejsza dla Rosji zmiana może jednak polegać na skompromitowaniu prorosyjskich elit i dojściu do władzy PiS mającego prosty plan redukcji wpływów Kremla w naszym regionie.
Skąd nagła zmiana
Czy ekipa Tuska jest dobrym partnerem dla USA? Od roku Amerykanie wiedzą, że na pewno nie. Prawdopodobnie wiedzieli to zresztą dużo wcześniej, ale od kilku miesięcy ma to dla nich zasadnicze znaczenie. USA weszło w ostry konflikt z Rosją na wielu polach światowej polityki. Najistotniejszym stała się Europa Wschodnia.
Kluczem do rządów na Wschodzie Europy jest Ukraina, a kluczem do odzyskania Ukrainy - polityka polska. Polski rząd nie tylko musi udzielić politycznego i logistycznego wsparcia Kijowowi, lecz także zbudować koalicję europejskich państw zdolnych do zmiany sytuacji geopolitycznej, w tym zmiany polityki energetycznej i zapewnienia przetrwania Ukrainie przy rosnącej blokadzie gospodarczej ze strony Moskwy. Chodzi nie tylko o alternatywne dostawy gazu z Zachodu, lecz także kooperację z ukraińskim przemysłem. Chodzi też o wsparcie ze strony służb specjalnych i akcję w instytucjach europejskich, czego USA zrobić nie mogą.
Kto toruje PiS-owi drogę do władzy
Takiej polityki ekipa Donalda Tuska prowadzić nie może. Jej całe otoczenie polityczne jest jeszcze gorsze dla realizacji tego planu. Potrzebna jest więc totalna wymiana elit i władzy.
Tylko jedna formacja może być dzisiaj użyteczna dla rządu USA: partia Jarosława Kaczyńskiego. Ale będzie użyteczna tylko w jednym momencie - gdy przejmie totalnie władzę. Stąd też akcja kompromitująca całość elit władzy. Być może dyplomacja amerykańska wcześniej dogadała się z pałacem prezydenckim. Jego dotychczasowa prorosyjskość może wręcz okazać się użyteczna, o ile Komorowski zaakceptuje amerykańskie warunki. Jak na razie, treść taśm potwierdza to przypuszczenie. Następuje totalna kompromitacja ekipy Donalda Tuska, lecz także ludzi z bardziej lewicowego zaplecza, jak Marek Belka. Co ciekawe, jego dymisji jak na razie żądają media amerykańskie. Służby specjalne będące jedną z podstaw rządów tej ekipy zostały po prostu ośmieszone. Afera na razie tylko liznęła prezydenta Komorowskiego, nieco go osłabiając, ale krzywd długotrwałych jeszcze mu nie wyrządziła.
Co więcej, z taśm dowiadujemy się, że PiS stał się ofiarą skorumpowanego układu, który nie dopuszczając go do władzy, podjął przestępcze działania i łamie konstytucję. Nie trzeba być ekspertem z psychologii społecznej, żeby wiedzieć, że to może przełamać opory przed partią Kaczyńskiego nawet wśród części elektoratu PO.
Więcej w tygodniku „Gazeta Polska”
Źródło: Gazeta Polska
Tomasz Sakiewicz