Będą kolejne odsłony afery taśmowej. „Super Express” dotarł do szczegółów kolejnego nagrania, którego bohaterami są Elżbieta Bieńkowska, minister infrastruktury i rozwoju, oraz Paweł Wojtunik, szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego. – Na podstawie ustaleń śledztwa wiemy, że nagranych zostało kilkadziesiąt osób – mówi Renata Mazur, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Prokurator Mazur nie potwierdziła wczoraj nazwisk powtarzanych na dziennikarskiej giełdzie. Na prośbę prokuratury taśmy badają eksperci z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy otrzymali oryginały nagrań. Prokuratura nie pozostawiła sobie nawet ich kopii.
– Kiedy sporządzimy stenogramy, będziemy mogli jednoznacznie stwierdzić, czyje rozmowy i w jakich miejscach zostały nagrywane – powiedziała portalowi Niezależna.pl Renata Mazur. Na razie trwają jednak spekulacje. Mówi się, że wkrótce pojawią się stenogramy rozmów Pawła Grasia i Krzysztofa Kwiatkowskiego z najbogatszym Polakiem, czyli Janem Kulczykiem.
Dziennikarze „Super Expressu” dotarli do treści nagrań Elżbiety Bieńkowskiej z Pawłem Wojtunikiem. Według nich odbywająca się w restauracji Sowa i Przyjaciele rozmowa miała charakter służbowo-towarzyski. Głównym wątkiem ma być bezpieczeństwo pieniędzy unijnych, za których rozdzielanie odpowiada resort Elżbiety Bieńkowskiej. CBA oraz przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju twierdzą, że są spokojni, jeżeli chodzi o treść tych rozmów.
Tego nie można powiedzieć o Donaldzie Tusku. Według informacji, która pojawiła się w środowisku dziennikarskim w ubiegłym roku, premier miał być bohaterem nagrań, które były w posiadaniu jednego ze znanych detektywów. O tym, że premier może być podsłuchiwany, informowały media. Tygodnik „Newsweek” w październiku 2012 r. opisywał zachowanie Donalda Tuska, który zaczął panicznie bać się podsłuchów. Podkreślał również, że premier doskonale wie, iż istnieją nagrania kompromitujące jego ministrów.
„Donald Tusk zwraca się do Andrzeja Biernata, szefa łódzkiej Platformy: – Mówię ci, Andrzej. Sprawa mojego syna to jeszcze nic. Kiedy wyjdą afery dotyczące naszych kolegów z Platformy, to dopiero będziemy mieć katastrofę”
– czytamy w „Newsweeku”.
Cały tekst został opublikowany w dzisiejszym wydaniu „Gazety Polskiej Codziennie”.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Samuel Pereira,Jacek Liziniewicz