Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Słodycz wolności czy gorycz porażki?

Wielu Polaków, obserwując wydarzenia za naszą wschodnią granicą, zastanawia się, czy przyniosą one Ukraińcom tak upragnioną wolność i niezależność.

Wielu Polaków, obserwując wydarzenia za naszą wschodnią granicą, zastanawia się, czy przyniosą one Ukraińcom tak upragnioną wolność i niezależność. Ale wartości te zależne są nie tylko od woli mieszkańców tego kraju i polityków, ale również od silnej i sprawnej gospodarki.

Od utworzenia Ukrainy w 1991 r. kolejne jej rządy nie zrobiły prawie nic, by zapewnić perspektywiczny rozwój tego kraju. Co więcej, bliskie powiązania gospodarcze, które swoimi korzeniami sięgały czasów ZSRS, sprawiły, że przeważająca część produkcji ukraińskiej była kierowana na rynek rosyjski, coraz bardziej uzależniając Kijów od Moskwy.

Biznes z niedźwiedziem

Z Rosją handlować chce niemal każdy – zarówno państwa zachodniej Europy, jak i Chiny czy Indie, robi to także Polska. Dlaczego więc zarzucać władzom w Kijowe, że je również interesuje handel z Rosją? Ano, choćby dlatego, że stopień uzależnienia Ukrainy od Rosji nie mieści się w standardach demokratycznego i suwerennego państwa. Tę patologię widać najlepiej, gdy obserwuje się, w jaki sposób Moskwa wpływa na Ukrainę, grając cenami gazu.

Ciekawie wypada porównanie gospodarek ukraińskiej i polskiej – w 1992 r. znajdowały się one mniej więcej na tym samym poziomie. Po dwudziestu latach gospodarka polska osiągnęła jednak dwukrotnie wyższy poziom niż u naszych wschodnich sąsiadów.

Na upadek gospodarczy Ukrainy miało wpływ na pewno wiele czynników. Wśród nich wymienia się m.in. powszechną korupcję, oligarchizację i brak reform. Niestety, trzeba również przyznać, że przyczyniła się do tego bierność państw zachodnich, które nie chciały brać na swoje barki ciężaru wydobycia Ukrainy z moskiewskiej strefy wpływów. Jak widać po obecnym kryzysie, była to polityka krótkowzroczna. Wygląda na to, że bierność ta niestety ciągle cechuje Zachód, co grozi destabilizacją części Europy. Władze na Kremlu wykorzystują tę sytuację i prowadzą politykę szantażu ekonomicznego.

Przemysł na pasku Moskwy

Specyfiką Donbasu – największego ukraińskiego okręgu przemysłowego, leżącego w południowo-wschodniej części kraju – jest uzależnienie od rosyjskiego gazu. Jego cena decyduje o być albo nie być tego regionu.

Wydobywa się tu węgiel kamienny, rozwinął się także przemysł hutniczy. Z hutnictwem z kolei związany jest przemysł elektromaszynowy, produkcja urządzeń dla hut i górnictwa, taboru kolejowego, obrabiarek i maszyn budowlanych. Wszystkie te gałęzie przemysłu są bardzo energochłonne i mają wspólny mianownik, którym jest właśnie tani rosyjski gaz. Gdy go zabraknie, zachwiane zostaną perspektywy dalszego rozwoju tego regionu.

Jest jeszcze druga strona tego medalu. Coraz głośniej mówi się o tym, że Rosja chce zrezygnować z importowania części ukraińskiej produkcji i rozpocząć współpracę np. z Białorusią. Tak się stało z ukraińskim przemysłem zbrojeniowym, który niemal całkowicie uzależniony był od odbiorców z Rosji. Niedawno media poinformowały, że Rosja intensywnie poszukuje współpracowników do produkcji zbrojeniowej w państwach, które nie sprawiają takich kłopotów jak Ukraina. Wicepremier Rosji Dmitrij Rogozin wezwał w kwietniu do zacieśnienia współpracy militarnej z Białorusią. Oświadczenie Rogozina wychodzi poza sferę pustych deklaracji, gdyż polityk omawiał już ten problem w Mińsku z prezydentem Aleksandrem Łukaszenką. Eksperci zwracają uwagę, że dotychczas kooperacja przemysłów obronnych Rosji i Ukrainy była bardzo intensywna. Tylko w zeszłym roku wysokość umów z firmami lotniczymi wyniosła ok. 200 mln dol. Teraz, jak poinformowano, Rosja zaczęła szukać kooperantów poza tym krajem. 

Całość artykułu w "Gazecie Polskiej Codziennie"

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Jacek Szpakowski