Czy komisja rządowa badała brzozę, w którą miał, według jej raportu, uderzyć rządowy tupolew 10 kwietnia 2010 r.? Na podstawie jakich badań stwierdziła, że znalezione fragmenty metalowe pochodziły z rozbitego samolotu? - grupa senatorów wysłała listę pytań do pracującego w kancelarii premiera Donalda Tuska, Macieja Laska. Mają one związek z informacją o nowych badaniach brzozy ze Smoleńska, jakie chcą przeprowadzić wojskowi prokuratorzy.
O sprawie na swoim blogu informuje europoseł Prawa i Sprawiedliwości, Janusz Wojciechowski.
Skąd Komisja Millera wiedziała, że elementy wbite w brzozę pochodziły ze skrzydła, skoro nawet ich nie zmierzyła? - pyta polityk. Cytuje przy tym list do szefa rządowego zespołu, pod którym podpisali się senatorowie PiS Beata Gosiewska, Marek Martynowski, Henryk Górski, Robert Mamątow, Bohdan Paszkowski oraz Grzegorz Wojciechowski. Skierowali oni do Macieja Laska cztery pytania dotyczące katastrofy smoleńskiej:
- Czy Komisja rządowa pod przewodnictwem p. min. Millera badała przedmiotowa brzozę?
- Czy odnalazła w niej fragmenty pochodzące z samolotu, który uległ katastrofie, ile było tych fragmentów i z jakich elementów konstrukcyjnych samolotu te fragmenty pochodziły?
- Na podstawie jakich badań Komisja stwierdziła, ze znalezione w brzozie fragmenty metalowe pochodziły z rozbitego samolotu?
- Czy w świetle mechaniki katastrofy, przedstawianej przez Komisję na symulacjach komputerowych, było możliwe, by znalazł się w niej odłamek z innej niż skrzydło części samolotu, biorąc pod uwagę, że według tychże symulacji lewe skrzydło samolotu było jedyna jego częścią, mającą kontakt z brzozą?
W uzasadnieniu powołują się na informację z 23 kwietnia o nowych badaniach smoleńskiej brzozy i elementów znalezionych w drzewie, jakie zarządziła wojskowa prokuratura.
Prokuratorów zastanawiał jeden z elementów, znaleziony w drzewie, który został wykonany ze stopu, na który nie natrafiono w skrzydle prezydenckiego samolotu. Według informacji tvn24.pl postanowienie w tej sprawie miało być już gotowe pod koniec kwietnia.
Nadal nie są jednak znane wyniki z tych badań.
-
Dziwna rzecz, z tymi metalowymi elementami w brzozie. Z oficjalnej symulacji wynika jasno, że tylko skrzydło miało kontakt z brzozą, żadna inna część. Więc to, co siedziało w brzozie, musiało pochodzić ze skrzydła. Tymczasem prokuratura nie ma co do tego pewności - pisze europoseł Wojciechowski. Przypomina przy tym, że senatorowie PiS już wcześniej (w oświadczeniu z 10 stycznia 2014 roku) pytali o fragmenty metalu w brzozie.
-
Odpowiedź Laska była nadzwyczaj wykrętna – znaleziono trzy większe fragmenty skrzydła, rzędu kilkunastu centymetrów (Lasek w kolejnych swoich odpowiedziach nie rozróżnia centymetrów bieżących i kwadratowych, więc nie wiemy, czy o długość tych fragmentów, czy o ich powierzchnie chodzi) i szereg mniejszych, ale ich nie mierzono, bo nie miały znaczenia dla wyjaśnienia katastrofy - pisze polityk PiS. W związku z tym sam pyta:
Jeśli nie mierzono – to skąd Miller i Lasek wiedzieli, że są to kawałki ze skrzydła? I że z tego właśnie skrzydła?
Skąd wiedzieli, że w brzozie siedziało wbite to, czego brakowało w skrzydle? Nie mierzyli, nie badali – skąd wiedzieli?
Janusz Wojciechowski stwierdza przy tym, że jest to kolejny dowód na to, że rządowa komisja Jerzego Millera działała i opracowała swój raport
bez przeprowadzenia podstawowych pomiarów i badań. - Ciekawe, jaką „ściemę” tym razem poda Lasek w odpowiedzi na pytania senatorów? - pyta polityk.
Źródło: tvn24.pl,niezalezna.pl,januszwojciechowski.salon24.pl
sp