Poseł PiS Marcin Romanowski powiedział, że celem zapowiedzianej nowelizacji ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora jest ograniczenie jego działalności jako posła. - Za sprawą reżimu Tuska polski parlamentaryzm tak naprawdę przestał istnieć, nie ma realnej dyskusji na argumenty. Posłowie kolacji 13 grudnia są takimi trochę bezmózgowymi maszynkami do głosowania - ocenił.
Marcin Romanowski 19 grudnia otrzymał azyl polityczny na Węgrzech. Wcześniej tego dnia Sąd Okręgowy w Warszawie poinformował o wydaniu europejskiego nakazu aresztowania tego polityka.
Na wtorkowej konferencji prasowej w Kaliszu Hołownia poinformował, że na najbliższym posiedzeniu Sejmu zajmie się ustawą "nazywaną roboczo lex Romanowski". Jak dodał, zakłada ona, że poseł, "nie tylko taki, który fizycznie już jest pozbawiony wolności, ale wobec którego wydano postanowienie o tymczasowym aresztowaniu, traci swoje wynagrodzenie". Odpowiedni projekt noweli ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora złożyła 31 grudnia ub.r. grupa posłów: KO, Polski 2050-TD i PSL-TD. We wtorek po posiedzeniu prezydium Sejmu Hołownia przekazał, że Romanowski nie będzie otrzymywał diety poselskiej, co wynika z ustawy oraz, że nie przysługuje mu uposażenie. Jak dodał, będzie wciąż otrzymywał ryczałt na utrzymanie biura poselskiego, dopóki Sejm nie uchwali zmiany ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora.
2 stycznia Romanowski przekazał, że "zrzekł się statusu posła zawodowego" i nie będzie w związku z tym pobierać poselskiego wynagrodzenia.
Romanowski w Radiu Maryja przypomniał, że na początku roku poinformował o zrzeczeniu się wynagrodzenia poselskiego, bo - jak powiedział do polityki nie przyszedł dla pieniędzy, tylko żeby realizować dobre projekty.
- Nie mam zamiaru spierać się o pieniądze z Hołownią czy Czarzastym. To jest poniżej pewnego standardu. To z czym mamy teraz do czynienia w związku z działaniami większości prezydium Sejmu - bo w tym pajacowaniu pan wicemarszałek Krzysztof Bosak (Konfederacja) nie uczestniczy - to są jednak działania ośmieszające. To jest organ zupełnie niereprezentatywny, bo brakuje tam ciągle przedstawiciela czy przedstawicieli największego klubu parlamentarnego, czyli PiS
- zauważył Romanowski.
Były wiceminister sprawiedliwości dodał, że zamiast zajmować się ważnymi projektami dla Polaków oni dołączają do swego rodzaju nagonki i politycznych prześladowań opozycji.
- W związku z tym, że zrzekłem się wynagrodzenia, tak naprawdę celem projektu, który został zaprezentowany przez pana marszałka rotacyjnego Hołownię jest ograniczenie mojej działalności jako posła stricte. Efektem tego będzie, jak rozumiem zamknięcie (...) mojego biura poselskiego. To jest tak naprawę, żeby zamknąć usta posłowi
- zaznaczył.
Romanowski podkreślił, że "za sprawą reżimu Tuska polski parlamentaryzm tak naprawdę przestał istnieć, nie ma realnej dyskusji na argumenty". "Posłowie kolacji 13 grudnia są takimi trochę bezmózgowymi maszynkami do głosowania" - ocenił.
"Zresztą nie ma co się dziwić, skoro na jego czele stoi TVN-owski klaun, który jeszcze do tego czuje na plecach oddech pana (wicemarszałka Sejmu) Włodzimierza Czarzastego (Lewica). Mamy złogi postkomuny i ludzi niepoważnych tak naprawdę na czele polskiego parlamentu"
- podkreślił poseł PiS.
Ocenił, że projekt tzw. lex Romanowski jest źle napisany od strony prawniczej. Zaznaczył, że z jednej strony jest to niepokojące i żenujące, ale z drugiej strony daje nadzieję, że ten reżim musi upaść chociażby pod ciężarem niekompetencji.
Romanowski, pytany o szanse kandydatów w wyborach prezydenckich, powiedział, że z wielką nadzieja patrzy na Karola Nawrockiego. Ocenił, że kandydat popierany przez PiS zaprezentował się z jak najlepszej strony, a kluczowym argumentem na jego rzecz jest pewna świeżość, mówi proste rzeczy, docierające do umysłów i serc ludzi, którzy mają Boga w sercu i chcą żeby Polska była rzeczywiście silna, bogata, suwerenna.