Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Ostatni rok Donalda Tuska. Witold Gadowski w "Gazecie Polskiej": Koniec będzie żałosny

Tuskowi kruszą się podpórki i słabnie siła sprawcza całej jego politycznej kariery. On to zrozumiał w momencie, gdy ogłoszono wyniki amerykańskich wyborów i od tego czasu widać w jego otoczeniu gorączkowe poszukiwanie nowego punktu politycznego oparcia - pisze Witold Gadowski w "Gazecie Polskiej".

Donald Tusk
Donald Tusk
Zbyszek Kaczmarek - Gazeta Polska

Gdyby Donald Tusk był figurą szachową, nie zasługiwałby na miarę większą niż używany przez czarnego króla pionek, ale wyobraźmy sobie, że jednak jest centrum partii i jakimś szalonym zrządzeniem gry pełni rolę króla. Otóż od sytuacji gdy panował nad głównymi arteriami poruszania się figur i miał do pomocy kilka mobilnych figur (zagranicznych), powoli partia przechodzi w fazę, gdy główne figury albo są zablokowane, albo grozi im szybkie bicie. Coraz bardziej osamotniony może jedynie rzucać na pożarcie kilka pionów, które jeszcze go otaczają.

Zostawmy jednak szachownicę, w sytuacji Tuska właściwą miarą rzeczy jest jeno pospolity dupniak, gdzie zasadnicze uderzenia wymierzają zagraniczni, przeważnie niemieccy, protektorzy. Tusk naraz znalazł się jednak w sytuacji, której wyjątkowo nie znosi: otóż zasadnicze źródło jego mocy – wsparcie zagraniczne – może teraz dostać brutalny kaganiec na kły i przez to przestanie dopomagać swojemu faworytowi w nowej GG. Zapowiadający się zwrot w amerykańskiej polityce może przekreślić nawet całą formułę funkcjonowania Tuska.

Berlin – w sytuacji, gdy władzę za chwilę obejmie Donald Trump – doskonale wie, że musi cofać swoje łapy z Europy Środkowej i pozostawić tu inicjatywę administracji nowego prezydenta. Na dodatek kiepski rząd Scholza dożył swojego kresu, a wynik niemieckich wyborów, w lutym przyszłego roku, jest wysoce niepewny, zwłaszcza dla protektorów polskiego premiera-figuranta. 

PO 20 stycznia 2025 roku – czyli po inauguracji prezydentury Donalda Tumpa – do Warszawy przyjedzie nowy amerykański ambasador, który będzie miał zupełnie inne zamiary niż kiepski, zaplątany uczuciowo i wikłający się w polskie potyczki Mark Brzeziński. Amerykańska ambasada przestanie więc emanować wezwaniami do uprawiania tęczowej polityki i całkowitym désintéressement wobec niemieckich ingerencji w polską suwerenność. 

Uczestnicy „miękkiego zamachu stanu” z jesieni 2023 roku stracą decydującą siłę. Zmieni się kierunek polityki najważniejszego sojusznika Polski.

Pierwsze jaskółki pojawiły się wraz z azylem udzielonym posłowi Romanowskiemu przez Victora Orbána. Tuskowi kruszą się podpórki i słabnie siła sprawcza całej jego politycznej kariery. On to zrozumiał w momencie, gdy ogłoszono wyniki amerykańskich wyborów i od tego czasu widać w jego otoczeniu gorączkowe poszukiwanie nowego punktu politycznego oparcia. Gdyby nie ostra krytyka Trumpa, pewnie chętnie przewerbowaliby się teraz do obozu jego stronników, ale to już niemożliwe i świadczy o tym chociażby brak zaproszenia na inaugurację kadencji nowego prezydenta USA.

Co zatem nas czeka? Otóż nastąpić może najprostszy wariant rozwoju sytuacji. Kiedy sklejona strachem koalicja, która dotąd siedziała pod mitycznych płaszczem wpływów Tuska, zorientuje się, że te wpływy stają się coraz bardziej iluzoryczne, może dojść do samodzielnego poszukiwania dróg wyjścia ze strony każdej opcji sklejonej teraz rzekomą „charyzmą Tuska”. Pewnego dnia możemy się na przykład dowiedzieć, że PSL stracił nagle umiłowanie do osoby i „poglądów” Tuska i wyjdzie z koalicji, budując zupełnie nową konstelację, która ich reprezentantowi da fotel premiera, ale jednocześnie całkowicie odsunie od władzy środowisko Tuska. No i wtedy zacznie się zupełnie nowa gra: „polowanie na lisa”. To jeden z najprostszych wariantów gruntownej zmiany sytuacji.

Może jednak zdarzyć się i tak, że naraz zaczną wypływać wybitnie kompromitujące dla środowiska Tuska dokumenty i opinie. Może to być nowy wariant na przykład „buntu kelnerów” czy podobnie zaaranżowanej akcji, która przeora opinię publiczną.

Inną możliwością jest nadzwyczajne wzmożenie efektywności kampanii któregoś z antytuskowych kandydatów na urząd prezydenta RP. Tu nie jest wykluczona nawet zmiana – dokonana w biegu – najbardziej prominentnego kandydata opozycji na rzecz kogoś, czyja gwiazda rozbłyśnie nagle jak supernowa.

Tusk i jego kandydat na prezydenta główny moment potęgi mają już za sobą. Niewykluczone, że właśnie rok 2025 stanie się ostatnim w dziejach premiera Donalda Tuska. Tym razem Tusk nie ucieknie na żadne prominentne stanowisko. Koniec Tuska będzie więc mało spektakularny i raczej żałosny, a co przyjdzie po nim… to już zupełnie odrębna opowieść.

 



Źródło: Gazeta Polska

Witold Gadowski