Problem w tym, że klasztor jest w Lublinie. Ostatecznie Romanowski znalazł się na Węgrzech, gdzie rząd udzielił mu azylu politycznego. Sprawa byłaby śmieszna, gdyby nie cały kontekst. Najazd na klasztor zrobiono po to, żeby szukać człowieka, którego główną winą było wydawanie pieniędzy na wozy strażackie. Chwilę wcześniej ten sam rząd wypuścił ruskiego szpiega, dając mu bardzo istotne dane ze śledztwa w jego sprawie. To, że mamy do czynienia z gangiem Olsena, chyba nie ulega wątpliwości. Problem w tym, że nawet taki gang może komuś zniszczyć życie. Najazd na klasztor dominikanów, uchodzących za najbardziej liberalnych i skłonnych do rozmów z dzisiejszymi władzami, pokazuje, że weszliśmy na nowy etap opiłowywania katolików. I dzieje się to w czasie, gdy kandydat obozu władzy zaczyna udawać gorliwego katolika. Nawet tu mają chaos…