Australijski rząd ostrzegł, że z powodu pożarów nadchodzące święta mogą być najtragiczniejsze w historii kraju. Dziś władze stanu Wiktoria wezwały mieszkańców do ewakuacji.
Do wtorku w Australii spłonęło już ponad 41 tys. hektarów buszu, a pożary nadal stanowią poważne zagrożenie, szczególnie w południowych regionach kraju.
Najcięższa sytuacja panuje w stanie Wiktoria, gdzie mieszkańcy wielu miast otrzymali nakaz ewakuacji, mając tylko dwie godziny na zabranie najpotrzebniejszych rzeczy i opuszczenie zagrożonych obszarów.
"To największe zagrożenie pożarowe, jakie widział nasz stan. Spodziewamy się najgorszego"
Eksperci prognozują, że w nadchodzących dniach pożary mogą objąć cały kraj, a sprzyjające warunki atmosferyczne – silne wiatry oraz ekstremalne upały – mogą pogorszyć sytuację. Prognozy wskazują, że w Melbourne i okolicach termometry mogą wskazać 40 st. C, a w Adelajdzie 37 st. C, co uczyni tegoroczne Boże Narodzenie najgorętszym od 2016 roku.
Podczas poprzedniego, najtragiczniejszego sezonu pożarów w latach 2019-2020 spłonęło ponad 24 mln hektarów buszu i obszarów rolniczych. Pożary pochłonęły życie co najmniej 34 osób, a dym z płonących terenów przyczynił się do kolejnych 400 zgonów.
Na razie w obecnym sezonie nie odnotowano żadnych ofiar śmiertelnych ani strat materialnych - poinformowała stacja ABC.