Setki ludzi zebrały się w poniedziałek w Magdeburgu, miejscu ataku na jarmark bożonarodzeniowy, aby upamiętnić ofiary i sprzeciwić się "politycznemu wykorzystaniu go przez prawicę". W tym samym czasie liderka prawicowej AfD Alice Weidel podkreśliła na wiecu, odnosząc się do sprawcy, że każdy, kto gardzi obywatelami kraju, który udzielił mu azylu, "nie jest jednym z nas"
Trzy dni po zamachu w Magdeburgu setki ludzi ponownie uczciło jego ofiary. Zebrani trzymali w rękach świece, oklaskiwali ratowników i krzyczeli do nich "Dziękuję". "To są światła dla kosmopolitycznego miasta" - powiedział Oliver Wiebe z inicjatywy "Nie daj szansy nienawiści", wspieranej przez diecezję Magdeburga - podała agencja dpa.
Podczas wydarzenia AfD ludzie skandowali wielokrotnie hasło: "Deportuj! Deportuj! Deportuj!". Weidel powiedziała, że ludzie w końcu chcą znów żyć bezpiecznie. Po jej przemówieniu i minucie ciszy odbył się marsz żałobny.
W piątek wieczorem samochód osobowy kierowany przez pochodzącego z Arabii Saudyjskiej 50-letniego Taleba Abdul Dżawada z dużą prędkością wjechał w tłum ludzi na jarmarku bożonarodzeniowym w Magdeburgu, we wschodnich Niemczech. W ataku zginęło pięć osób: 9-letni chłopiec oraz cztery kobiety w wieku od 45 do 75 lat; 200 osób zostało rannych. Sprawca przebywa obecnie w areszcie.
Motywem działania sprawcy mogło być niezadowolenie z tego, jak w Niemczech traktuje się uchodźców z Arabii Saudyjskiej - oświadczył w sobotę główny prokurator Magdeburga Horst Walter Nopens.