Podawanie prawdy, walka z propagandą i polskie soft power na wschodzie - tak można podsumować działania Telewizji Biełsat. Teraz ma ona zostać zlikwidowana. O sprawie w Sejmie mówiła była dyrektor stacji Agnieszka Romaszewska.
Telewizja Biełsat powstała w 2006 roku i już rok później rozpoczęła nadawanie. Pojawia się tam przekaz kierowany do Białorusinów i narodów byłego ZSRR w języku białoruskim, rosyjskim, ukraińskim, a także angielskim. Biełsat dawał swoim odbiorcom dostęp do niezależnej informacji o sytuacji w ich kraju. Był też przeciwwagą dla rosyjskiej propagandy. Teraz stacja ma być zlikwidowana.
- Wszyscy, którzy tworzyli Biełsat zostali już wyrzuceni z firmy - powiedziała podczas konferencji Agnieszka Romaszewska, założycielka i była prezes telewizji. Przyznała, że byli to ludzie zatrudnieni nawet kilkanaście lat temu. Dodała, że dotychczas zmiany polityczne w kraju nie miały wpływu na zatrudnienie w tej stacji.
Przypomniała, że 15 osób - dziennikarzy i operatorów - przypłaciło więzieniem pracę w Biełsacie.
Marcin Przydacz podkreślił, że Polska prowadziła aktywną politykę wschodnią nie tylko zauważając swoje interesy w kwestii bezpieczeństwa, ale także dostrzegając niesprawiedliwość na Białorusi i w Rosji.
Polska jako państwo demokratyczne miała ambicje, aby oddziaływać na wschodnie tereny szerząc rzetelną informację, prawdę, dając wielu obywatelom tych państw inną perspektywę - zwalczając tym samym propagandę Aleksandra Łukaszenki i Władimira Putina
Poseł PiS i były wiceszef MSZ podkreślił, że Biełsat przetrwał kolejne zmiany władzy.
SEJM | Konferencja prasowa PiS https://t.co/G0FKbElwhD
— Prawo i Sprawiedliwość (@pisorgpl) December 3, 2024