Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Odsetki

Należę do pokolenia, które wychowało się, nie znając kredytu. Wolało oszczędzać i w ten sposób się dorabiać.

Należę do pokolenia, które wychowało się, nie znając kredytu. Wolało oszczędzać i w ten sposób się dorabiać. Oczywiście w momencie zmiany ustroju dopuszczalny był kredyt produkcyjny, podlegający szybkiemu zwrotowi. Ale permanentne życie na kredyt? Przerzucanie zobowiązań na przyszłość...?

Niestety, świat współczesnego Zachodu postępuje właśnie w ten sposób. Fajnie jest żyć dostatnio, nie przejmując się przyszłością. Gdyby dotyczyło to wyłącznie budżetów domowych, można by powtarzać sobie jedynie bajkę o koniku polnym i mrówce. Niestety, takie same zasady obowiązują w dzisiejsze polityce.

Choćby wobec Rosji.

Świat zachodni, zaplątany w przeróżne geszefty, zachowuje się jak naiwna panienka, wierząca, że ciąża sama zniknie. Że nasyciwszy się trochę, Rosja zaspokoi swój apetyt, zadowoli się Krymem, no, może Donieckiem i Charkowem, a już na pewno Odessą... Jakoś nie przychodzi Zachodowi do głowy, że owe przystawki jedynie zwiększą apetyt odradzającego się potwora, że będzie silniejszy, bardziej agresywny i jeszcze bardziej pewien własnej bezkarności.

W tym kontekście wszyscy chętnie przypominają Monachium ’38. Monachium to był ostatni dzwonek – Hitlera można i trzeba było poskromić wcześniej, kiedy remilitaryzował Nadrenię, kiedy dokonywał zaboru Austrii. Polacy proponowali wojnę prewencyjną – byłoby to i łatwiejsze, i mniej kosztowne.

Zachód twierdził, że gra na czas, że zwłoka w reakcji na agresję potrzebna jest do lepszego przygotowania się do przyszłej obrony... Ciekawe, czy Francja była lepiej przygotowana do starcia z Niemcami w 1935 czy 1940 r.? We wrześniu 1939 r. czy wiosną roku następnego? Czas zawsze działa na korzyść bardziej zdecydowanego.

A tak nawiasem mówiąc, czy niemieccy piwosze i francuskie żabojady zastanawiają się czasem, że uzbrojenie (korwety i elektronika) sprzedawana ludziom Putina kiedyś może obrócić się przeciwko nim? Że dla odradzającego się imperium nie ma granic i jest wielką iluzją, że zadowoli ich osiągnięcie linii Bugu czy Odry. Nawet jeśli tak poufnie zapewnią. Imperializm rosyjski, aby móc oprzeć się Chinom, musi mieć CAŁĄ podporządkowaną sobie Europę.

I nie oznacza to, że dzieci tych, co dziś nie chcą umierać za Sewastopol, Kijów czy Lwów będą musiały umierać za Berlin czy Paryż. Jeśli sprawnie skapitulują, zmieni się jedynie właściciel banku i rozszerzy o ruskie dania jadłospis w bistro na rogu. Pojawi się cenzura, rozwinie korupcja... A co do umierania – po jakimś czasie „normalizacji” i Jean, i Hans, i Juan, i John zostaną wzięci w kamasze i pojadą umierać za Chabarowsk, Irkuck i Nowosybirsk.

Bo kiedyś wreszcie zaciągnięty kredyt przyjdzie spłacić.

 



Źródło: Gazeta Polska

Marcin Wolski