Rada Europy zajęła się wreszcie niszczeniem wolności słowa w Polsce. Skala represji, która dopadła największą stację konserwatywną w Europie, czyli Telewizję Republika, jest porównywalna do początków rządu Władimira Putina. On też nie zaczynał od jawnie stosowanej brutalnej siły. Najpierw zastraszano reklamodawców, sponsorów, izolowano od instytucji państwowych, nasyłano urzędy kontrolne, używano służb do skłócania ludzi, by na koniec wyłączyć sygnał i pozamykać niepokornych. Tusk jest gdzieś w połowie tej drogi. Z tego powodu wielu organizacjom dziennikarskim w Europie, które podniosły alert, przyszło do głowy, że sytuacja zmierza w złym kierunku. Nie chodzi tylko o wolność słowa - pisze Tomasz Sakiewicz w najnowszym wydaniu tygodnika "Gazeta Polska".
Niewpuszczanie dziennikarzy na dostępne dla innych obrady sztabu kryzysowego to w sytuacji takiego kataklizmu, jaki dotknął południowo-zachodnią Polskę, zwykłe szaleństwo. Jeżeli Tusk swoją utartą praktyką nie znajdzie kozła ofiarnego, może ponieść nieoczekiwane dla siebie straty. Jak na razie po 10 miesiącach rządzenia Polską jest jednym z najbardziej nielubianych premierów, a poparcie dla niego idzie w dół.
Tusk oparł swoje rządy na trzech filarach: poparciu Niemiec, totalnym pijarze i przekonaniu, że sądy mu bez większego wysiłku wszystko przyklepią.
Poparcie ze strony Niemiec się nie zmienia. Za to patrzą na to coraz mniej chętnie osoby odpowiedzialne za realną politykę USA.
Pijar Tuska tak naprawdę poszedł zupełnie w rozsypkę. Nie wiem, kto mu doradził mówić, że raczej nie będzie powodzi, gdy wśród meteorologów panowało przekonanie, że powódź jest prawdopodobna. Jeszcze mocniej się zastanawiam, kto mu dwie godziny przed pęknięciem tamy doradził mówić, że konstrukcja wytrzyma. Gdyby nie przytomność burmistrza Lądka Zdroju, który dzień wcześniej ogłosił ewakuację, doszłoby po prostu do masakry.
Robienie z premiera pajaca, który swoim wyglądem na sztabach powodziowych ma przekonać, że śpi na trawie, nie ma czasu na prysznic i ogolenie się, dopełnia miary tej katastrofy.
Sądy właśnie zaczęły wymykać mu się z ręki. Zgodnie z oświadczeniami ministrów, sprawę kierownictwa prokuratury miał rozstrzygnąć Sąd Najwyższy.
Rozstrzygnął, tylko władzom się nie podoba. Tego samego dnia w różnych sądach zapadły jeszcze trzy bardzo niekorzystne wyroki dla obozu władzy.
Może to przypadek, ale myślę sobie coś innego. Sędziowie uważają, że Tusk przesadził, szczególnie deklaracjami lojalności, które mieli spalać. Dali mu więc popalić.
Wszystkie trzy filary rządów Tuska weszły w głęboki kryzys. Jak nic się nie zmieni, obecna ekipa w ciągu poł roku straci władzę.
Zapraszamy do obejrzenia krótkiego filmiku promującego najnowszy numer #GazetaPolska! 🎥📰 Zobacz, co przygotowaliśmy dla Was w tym tygodniu. Nie przegap tego! 🔥
— Gazeta Polska - w każdą środę (@GPtygodnik) October 2, 2024
Więcej informacji znajdziecie na https://t.co/OnIeddfVvX , a prenumeratę kupisz tu » https://t.co/4iBN2D7fFX 🖥️🗞️ pic.twitter.com/fiYGPEApkN