Skłaniałabym się raczej w kierunku poszukania innej kategorii, w której osoby nie są określone płciowo - mówi w rozmowie z Niezalezna.pl wielokrotna triumfatorka amatorskich i zawodowych ringowych potyczek na najwyższym szczeblu Iwona Guzowska, komentując przebieg pięściarskiego turnieju kobiet podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu. Przyznaje jednocześnie, że rywalizacja w tym gronie byłaby „szczątkowa”, bo „takich zawodników nie ma aż tak wielu”, ale tego typu rozwiązanie byłoby jej zdaniem czytelne dla zawodników oraz kibiców.
Rywalizacja pięściarek podczas tegorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu przerodziła się festiwal kontrowersji, wzajemnych oskarżeń i osobistych sportowych dramatów. To za sprawą dopuszczenia do udziału w walce o medale dwóch osób: Imane Khelif z Algierii (w kategorii do 66 kg) oraz Lin Yu-ting z Tajwanu (w kategorii do 57 kg).
W ubiegłym roku Międzynarodowa Organizacja Boksu (IBA) zdyskwalifikowała Khelif oraz Lin Yu-Ting, ponieważ wyniki ich badań genetycznych wykazały obecność męskich chromosomów XY. Szef tej organizacji mówił wówczas o „zidentyfikowaniu” sportowców, którzy „próbowali oszukać, udając kobiety”. Decyzji IBA nie uznaje jednak Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOL), który dopuścił ich do rywalizacji kobiet na igrzyskach w Paryżu.
Awansując do walk półfinałowych, Imane Khelif i Lin Yu-Ting mają już zapewnione co najmniej brązowe medale, a wiele wskazuje, że mogą zawalczyć o olimpijskie złoto. Jednak czy wobec delikatnie mówiąc – uzasadnionych wątpliwości, co do ich płci i sprzecznych w tej materii decyzji IBA i MKOL powinno w ogóle dojść do ich rywalizacji z kobietami podczas największej sportowej imprezy na świecie?
Z tym pytaniem portal Niezalezna.pl zwrócił się do pięściarki i kickbokserki, triumfującej wielokrotnie w mistrzostwach Polski, Europy i świata - Iwony Guzowskiej.
- W moim przekonaniu, konieczne jest przygotowanie przepisów tak, żeby ta rywalizacja była fair. Oczywiście, jeżeli ktoś chce rywalizować, kocha boks czy jakiś inny sport, to być może trzeba stworzyć trzecią kategorię dla ludzi, którzy są gdzieś pomiędzy, albo zmieniają płeć, albo mają właśnie nadmierny poziom testosteronu, bo uważam, że to nie jest w porządku
- stwierdziła nasza rozmówczyni.
Zastrzegła, że jest „bardzo daleka od wydawania opinii, od oceniania tego wszystkiego”, z czym mamy do czynienia na igrzyskach w Paryżu, jednak podkreśliła, że „stoimy przed bardzo ważnym problemem, który jak najszybciej trzeba rozwiązać”. - Tu nie chodzi o to, kto ma więcej racji, tylko trzeba zacząć szukać innych rozwiązań, których do tej pory nikt nie brał pod uwagę. A jednak badania medyczne, które potwierdzają poziom testosteronu, wszystkie cechy przynależne danej płci powinny być brane pod uwagę – dodała.
Guzowska przyznała, że tego typu sytuacje zdarzają się nie pierwszy raz i nie dotyczą wyłącznie boksu. - I to, jak widać dzieje się coraz częściej, albo po prostu teraz to wychodzi. Nie wiem – przyznała pięściarka.
- Wydawanie jakiejkolwiek kategorycznej opinii w tę czy inną stronę jest niestosowne i byłoby błędem. Dlatego, że my bardzo często kategoryzujemy różne zdarzenia i patrzymy na to ze swojego punktu widzenia, nie mając pełni obrazu. Więc mi też jest ciężko wydać jakąkolwiek opinię i wypowiedzieć się jakoś bardziej sensownie w tej kwestii, ponieważ nie mam wszystkich informacji, które pozwoliły by mi powiedzieć: „tak”, bądź „nie” – zaznaczyła Iwona Guzowska, choć – jak sama przyznała – „różnicę pomiędzy zawodniczkami widać gołym okiem”.
- Skłaniałabym się raczej w kierunku poszukania innej kategorii, w której osoby nie są określone płciowo. Co oczywiście znowu zakrawa na jakiś absurd, bo będziemy rozbudowywać tę rywalizację, a mam też świadomość, że takich zawodników nie ma aż tak wielu i ta rywalizacja byłaby szczątkowa
- oceniła nasza rozmówczyni, wskazując jednocześnie, że postulowane przez nią rozwiązanie byłoby czytelne dla zawodników oraz kibiców.
„Jeśli jest jakikolwiek cień wątpliwości, to w interesie takiej zawodniczki i w interesie MKOL-u jest wyjaśnianie tego naprawdę dogłębnie. Ale widocznie nikomu na tym bardzo nie zależy” – dodała Iwona Guzowska.