Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Poseł Szarama dla Niezalezna.pl: Symbolem „praworządności” łom, którym rozpruto szafy pancerne w KRS

- W Polsce symbolem „przywracania praworządności” nie jest teraz Konstytucja, ale łom, którym rozpruto szafy pancerne w biurach Krajowej Rady Sądownictwa. Napuszczanie sędziów wzajemnie na siebie rujnuje system sprawiedliwości. Polacy oczekują sprawnego i sprawiedliwego funkcjonowania sądów oraz szybkiego rozpatrywania ich spraw. Tymczasem dzisiaj, pod rządami ministra Bodnara, mamy do czynienia z chaosem i anarchią, która będzie się tylko pogłębiać - mówi nam adwokat Wojciech Szarama, poseł Prawa i Sprawiedliwości, wiceprzewodniczący Klubu Parlamentarnego PiS.

Wojciech Szarama i Jerzy Polaczek
Wojciech Szarama i Jerzy Polaczek
Facebook - Facebook

W 2026 r. ruszy likwidacja kopalni "Bobrek", ostatniej działającej w Bytomiu. Marzena Czarnecka, minister przemysłu, zapowiedziała, że żaden z górników nie zostanie zwolniony. Czy wierzy Pan szefowej resortu przemysłu, która polski węgiel na jednej z komisji sejmowych nazwała... odpadem?

Kopalnia „Bobrek” to ostatnia duża, funkcjonująca kopalnia Bytomia i największy pracodawca w tym mieście. Skutki jej niespodziewanego zamknięcia odbiją się zatem fatalnie na poziomie bezrobocia w Bytomiu i tych miastach, w których mieszkają górnicy w niej zatrudnieni. Już teraz poziom bezrobocia w Bytomiu jest największy w Śląskiem. W myśl umowy społecznej, podpisanej w roku 2021, kopalnia „Bobrek” miała działać do roku 2040.

Jej likwidacja nastąpi zatem nie za kilkanaście lat, a już za kilkanaście miesięcy. Pani minister zapewnia, że nikt nie zostanie zwolniony, ale zapomina, iż nadal nie ma akceptacji Brukseli dla reformy górnictwa w Polsce, która gwarantowałaby zwalnianym górnikom świadczenia socjalne w całym okresie likwidacji, urlopy górnicze, urlopy dla pracowników zakładu przeróbki mechanicznej węgla, jednorazowe odprawy pieniężne oraz alokację do spółek węglowych i innych spółek nieobjętych umową społeczną, dających gwarancję kontynuacji zatrudnienia. Postanowiono złożyć nowy wniosek w tej sprawie, jego przygotowaniem zajmuje się jednak nie Ministerstwo Przemysłu, ale... zewnętrzna kancelaria prawna.

Mieszkańców Śląska i Zagłębia w ogóle czekają zwolnienia grupowe w najbliższym czasie; będą zwalniać PKP Cargo, "Stellantis" i m.in. inne podmioty branży motoryzacyjnej. Czy rząd Donalda Tuska mógł temu zapobiec? W całej Polsce w tym roku z naszego kraju zniknie wiele miejsc pracy.

To powrót do lat 2007–2015 czy nawet do lat 90. XX wieku. Rządy liberałów w Polsce zawsze oznaczały zwolnienia, cięcia wydatków i olbrzymie, dwucyfrowe bezrobocie. Donald Tusk, jako premier, posiada wszystkie narzędzia ku temu, aby takiemu czarnemu scenariuszowi zapobiec. Zamiar zwolnienia 30 proc. zatrudnionych w PKP Cargo, co przewiduje uchwała podjęta przez zarząd tej spółki, oznacza, że pracę straci kilka tysięcy osób. W samym tylko węźle w Tarnowskich Górach ma to być około 2 tys. ludzi. To ogromna tragedia, która dotknie przecież także ich rodziny. A wszystko to dzieje się w chwili, gdy Urząd Transportu Kolejowego Polski wydaje zgodę spółce Ukrainian Railways Cargo Poland na wejście na nasz rynek. Ta ukraińska firma ma być europejskim operatorem, łączącym transport między Ukrainą a krajami europejskimi, co przecież odbędzie się także kosztem naszego narodowego przewoźnika. 

Porozmawiajmy o inwestycjach. Budowa elektrowni jądrowej od lipca br. znajduje się w gestii działającego w Katowicach Ministerstwa Przemysłu, ale już wiadomo, że będzie opóźniona w stosunku do planów rządu Zjednoczonej Prawicy. Jak pan odczytuje te decyzje?

Te inwestycje są kluczowym elementem naszego bezpieczeństwa energetycznego. Polska energetyka, ale także gospodarka, nie mają czasu do stracenia. Według szacunku ekspertów po roku 2030 w polskim systemie może pojawić się tzw. luka wytwórcza - o wielkości od 4 do 11 GW. Mówiąc wprost, zabraknie nam prądu! Tymczasem pani minister ogłasza, iż opóźnienie w budowie elektrowni jądrowej, w stosunku do planów rządu Zjednoczonej Prawicy, ma wynieść aż 7 lat, przy założeniu, że ruszy ona w roku 2040! Taki czarny scenariusz jest możliwy także dlatego, że wszystkie kompetencje dotyczące budowy elektrowni jądrowej przeniesiono właśnie do Ministerstwa Przemysłu w Katowicach, które dopiero formalnie się organizuje. To decyzja absurdalna, albowiem tak ważne przedsięwzięcie musi być prowadzone w ścisłym porozumieniu Ministerstwa Aktywów Państwowych, Ministerstwa Klimatu i Środowiska, a przede wszystkim Ministerstwa Finansów. Wygląda na to, że rządząca ekipa szuka już kozła ofiarnego, który będzie odpowiadał za inwestycję niezrealizowaną.

Donald Tusk z dumą mówi, że przyspiesza z rozliczeniami rządu Prawa i Sprawiedliwości. Czy to powód do dumy, że minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar pracuje nad odebraniem immunitetów prawie 10 posłom obecnej opozycji?

Politycy absolutnie nie powinni mieszać się w funkcjonowanie służb specjalnych, prokuratury czy sądów. Niestety działania ministra Bodnara wskazują na to, że jest on inspirowany właśnie przez polityków, dla których najważniejszą rzeczą jest dążenie do zniszczenia opozycji w Polsce. Podobnie rzecz ma się w przypadku komisji śledczych, których praca jest jedną wielką kompromitacją. Brak wiedzy, merytorycznych pytań czy wniosków - osób delegowanych do komisji przez Koalicję 13 grudnia - sprawia, że to nie tylko strata czasu, ale przede wszystkim pieniędzy, jakie na ich funkcjonowanie łoży polski podatnik. Na komisjach śledczych skorzystali wyłącznie politycy - m.in. KO, którzy dzięki temu beznadziejnemu, medialnemu show znaleźli się w Parlamencie Europejskim. W kontekście immunitetów, o odbieraniu których mówi minister Bodnar, warto zwrócić uwagę, że marszałkowi Grodzkiemu czy prezesowi Banasiowi w wyniku sprzeciwu polityków obecnej koalicji rządzącej nie można było ich uchylić przez niemal 4 lata. Decyzje w sprawach polityków Suwerennej Polski zapadają zaś błyskawicznie, bez uwzględnienia wszystkich dowodów i bez możliwości pełnej wypowiedzi osób zainteresowanych. 

Pozostańmy jeszcze w kwestii działań ministra Bodnara. Ruszyła nagonka na niewygodnych sędziów. Czy to jest ta praworządność, o której tyle mówiła ówczesna opozycja w poprzedniej kadencji Sejmu?

Mówiąc obrazowo, dzisiaj symbolem „przywracania praworządności” w Polsce nie jest już Konstytucja, ale łom, którym rozpruto szafy pancerne w biurach Krajowej Rady Sądownictwa. Należy cały czas przypominać, iż sędziowie są powoływani przez Prezydenta RP i są sobie równi. Polskie prawo nie przyznaje żadnemu organowi, żadnemu stowarzyszeniu czy żadnej grupie osób, prawa do kwestionowania legalności powołania sędziego.

Napuszczanie sędziów na siebie rujnuje system sprawiedliwości w Polsce. Polacy oczekują sprawnego i sprawiedliwego funkcjonowania sądów oraz szybkiego rozpatrywania ich spraw. Tymczasem dzisiaj, pod rządami ministra Bodnara, mamy do czynienia z chaosem i anarchią, która będzie się tylko pogłębiać. 

 



Źródło: niezalezna.pl

Agnieszka Kołodziejczyk