W Waszyngtonie w środę rozpocznie się główna część jubileuszowego szczytu Sojuszu Północnoatlantyckiego, upamiętniającego 75-lecie NATO. Spodziewane jest szereg decyzji w sprawie pomocy dla Ukrainy. Jednak mało prawdopodobne, by prezydent Wołodymyr Zełenski doczekał się słowa o "nieodwracalności" drogi jego kraju do akcesji do Sojuszu.
W środę rozpoczną się też panele dyskusyjne w ramach NATO Public Forum, na którym wystąpią eksperci i wysokiej rangi urzędnicy, w tym szef polskiego MSZ Radosław Sikorski. Ponadto dojdzie do pierwszego spotkania dwustronnego nowego premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera z prezydentem Bidenem. Szczyt będzie obfitował w wiele spotkań bilateralnych, także z udziałem państw spoza Sojuszu. Do Waszyngtonu przyjadą przywódcy sześciu państw, które nie należą do NATO, w tym prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, a także ministrowie z ponad 30 innych krajów.
Według zapowiedzi Jensa Stoltenberga i Białego Domu, podczas szczytu należy spodziewać się ogłoszenia szeregu decyzji w sprawie pomocy dla Ukrainy. Działania te, wraz z wyznaczeniem konkretnych kroków mających doprowadzić do akcesji Ukrainy do Sojuszu, mają stanowić zapowiadany przez Biały Dom "most Ukrainy do NATO".
W deklaracji końcowej prawdopodobnie nie znajdą się postulowane przez część sojuszników słowa o "nieodwracalności" drogi Ukrainy do akcesji, choć według dyrektora Rady Bezpieczeństwa Narodowego ds. europejskich Mike'a Carpentera, użyte w komunikacie sformułowania będą "mocne i jasne".
Poza sprawami związanymi z Ukrainą, należy spodziewać się ogłoszenia deklaracji o "wzmocnieniu odstraszania" oraz przedstawienia przez część sojuszników niespełniających wymogu wydatków obronnych na poziomie 2 proc. PKB planu dojścia do tego pułapu. Tuż przed szczytem amerykański Departament Stanu poinformował o udzieleniu Polsce drugiej pożyczki na zakupy zbrojeniowe wartej 2 mld dolarów. Polski MON poinformował o zawarciu umowy na ten kredyt 1 lipca.
Tegoroczny szczyt NATO odbywa się w cieniu politycznych zawirowań w USA. Po słabym występie w debacie przedwyborczej z Donaldem Trumpem i mimo wezwań do wycofania się z walki o drugą kadencję, prezydent Biden walczy o uratowanie swojej kandydatury w listopadowych wyborach. Nad szczytem niewątpliwe zaciąży niepewność związana z możliwym powrotem do Białego Domu Trumpa, który krytykował koszt pomocy Ukrainie i zapowiedział doprowadzenia do zakończenia wojny w drodze negocjacji z Władimirem Putinem, a także jest znany ze sceptycznego stosunku do NATO.
Dla Bidena - co przyznawał w ostatnich wywiadach sam prezydent - szczyt oraz kończąca go konferencja prasowa będzie być może największym sprawdzianem, który ma pokazać, że mimo 81 lat wciąż jest zdolny do pełnienia roli szefa państwa i przywódcy Zachodu.