Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Nowy atak na Telewizję Republika. Koalicja na wojennej ścieżce z KRRiT

Senat odrzucił sprawozdanie z działalności Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Następnie zajmie się nim Sejm, a później prezydent – w razie kolejnego odrzucenia. Jednocześnie podejmowane są różne działania uderzające w Telewizję Republika. – Chodzi o uniemożliwienie działania temu, kto uzyskał koncesję. To zdecydowanie nie jest postawa praworządna – mówi Maciej Świrski, przewodniczący KRRiT.

Małgorzata Kidawa-Błońska
Małgorzata Kidawa-Błońska
Tomasz Jędrzejowski - Gazeta Polska

W połowie maja 2024 roku Telewizja Republika złożyła do KRRiT wniosek o przyznanie miejsca na multipleksie naziemnym MUX-8. 21 czerwca Rada przyznała stacji koncesję na nadawanie. W efekcie Telewizję Republika będzie mogło oglądać nawet 90 proc. Polaków w kraju. „Oznacza to ogromny skok w naszych zasięgach, czyniący nas największą i najważniejszą konserwatywną stacją telewizyjną w Europie” – napisał na platformie X Michał Rachoń, dyrektor programowy Republiki.

Cenzura

Politycy i media wspierające obecną koalicję rządzącą od dawna próbują uderzać w Telewizję Republika. 28 czerwca władze stacji złożyły oficjalną skargę do KRRiT na działania Kancelarii Premiera, które uniemożliwiają pracę dziennikarzom. Zawiadomiono o „naruszaniu przepisów przez pracowników Kancelarii Prezesa Rady Ministrów poprzez uporczywe niewpuszczanie reporterów/dziennikarzy Telewizji Republika na konferencje prasowe organów państwowych, tym samym uniemożliwianie zadawania pytań osobom reprezentującym Rząd RP”. W dokumencie poinformowano o tym, że dziennikarz stacji Adrian Borecki, pomimo złożenia wniosku o akredytację na konferencję Donalda Tuska 26 czerwca, nie uzyskał jej i nie został wpuszczony na to wydarzenie. Wskazano, że sytuacja była poprzedzona informacją skierowaną do dziennikarza przez Agnieszkę Rucińską, podsekretarz stanu w KPRM, że „będziesz siedział w piekle za to” oraz stwierdzenie innych pracowników Kancelarii, że „nie będzie wpuszczany i nie będzie akredytowany na kolejne wydarzenia”. Również niedawno „Gazeta Wyborcza” podała, że Grupa MWE Networks chce zaskarżyć decyzję KRRiT o przyznaniu koncesji Telewizji Republika. Grupa ta także ubiegała się o miejsce na multipleksie.

Nerwowo w Senacie

Niedawno szef KRRiT przedstawiał w Senacie sprawozdanie z działalności instytucji w 2023 roku. Gdy próbował wspomnieć o nielegalnym przejęciu mediów publicznych, wielokrotnie przerywała mu marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska. „Ja bym chciała, żeby pan nie zgłaszał sprzeciwów, tylko powiedział co zrobiła KRRiT przez ostatni rok” – powiedziała Kidawa-Błońska, nie dając dokończyć Maciejowi Świrskiemu, który próbował powiedzieć o sprzeciwie wobec m.in. wyłączeniu sygnału Telewizji Polskiej, i zarządziła przerwę w obradach Senatu. Później Maciej Świrski wyjaśnił marszałek Senatu, że ustawa nie reguluje sposobu składania sprawozdania z działalności KRRiT, a także, że ten organ nie jest zależny ani od Senatu, ani od Sejmu, a ograniczenie swobody wypowiedzi przewodniczącego jest sprzeczne z konstytucją. „Krajowa Rada sprzeciwia się bezprawiu, jakiego dopuścił się minister Sienkiewicz i siłowemu usunięciu władz Telewizji Polskiej i Polskiego Radia. KRRiT sprzeciwia się też bezprawiu, jakim jest działalność tzw. likwidatorów, czyli osób bezprawnie zarządzających mediami publicznymi” – mówił. Ta wypowiedź również zdenerwowała Małgorzatę Kidawę-Błońską.

„Siłowe przejęcie mediów publicznych ma służyć domknięciu systemu medialnego, który nie pozwoli obywatelom dowiedzieć się prawdy o skutkach poczynań rządzących. To jest wprowadzenie nieformalnej cenzury, a cenzura jest w Polsce konstytucyjnie zakazana”

– kontynuował Świrski i dodał, że KRRiT ma konstytucyjny obowiązek stać na straży wolności słowa i dostępu do informacji. „Działania koalicji 13 grudnia w końcu roku 2023 doprowadziły do tego, że bardziej niż kiedykolwiek KRRiT musiała wystąpić w obronie obywateli i integralności mediów publicznych w sytuacji ich zawłaszczenia przez władzę wykonawczą i bezprawnej likwidacji” – oświadczył przewodniczący KRRiT. Ostatecznie Senat odrzucił sprawozdanie KRRiT z działalności. Za odrzuceniem głosowało 53 senatorów, przeciw było 30, od głosu wstrzymał się jeden senator.

„Siłowe przejęcie byłoby zamachem konstytucyjnym”

Przewodniczący KRRiT Maciej Świrski bardzo negatywnie ocenia pomysły zablokowania koncesji dla Telewizji Republika. – Próby zablokowania uzyskania koncesji na bazie procesów to zwykłe pieniactwo, które jest bardzo źle widziane przez sądy. Tego rodzaju działania bywają wręcz obrazą sądu. Celem tych pomysłów nie jest otrzymanie sprawiedliwego uzyskania koncesji. Chodzi o uniemożliwienie działania temu, kto uzyskał koncesję. To zdecydowanie nie jest postawa praworządna – ocenia. Przewodniczący podkreśla, że spodziewał się odrzucenia „Sprawozdania z działalności KRRiT w 2023 r.” przez Senat. – To było do przewidzenia, słuchając narracji większości senackiej. Najwidoczniej moje wystąpienie wstrząsnęło marszałek Kidawą-Błońską. Widać to było po jej zachowaniu. Marszałek nie była w stanie znieść słów prawdy na temat wydarzeń w mediach publicznych po 20 grudnia. Stąd próby pouczania mnie i ingerencji w treści. Jak widać, obecnie demokracja w Polsce jest szczątkowa. Władza może prawie wszystko – mówi. Jego zdaniem, ewentualna próba nielegalnego przejęcia KRRiT oznaczałaby zamach konstytucyjny. Przewodniczący KRRiT tłumaczy, że oceną „Sprawozdania KRRiT z działalności w 2023 r.” zajmie się Sejm i jeśli je przyjmie, to procedura będzie zakończona. – Jeżeli Sejm nie przyjmie sprawozdania, na co niestety się zanosi, wtedy wszystko będzie w rękach Prezydenta. Jeżeli Pan Prezydent je przyjmie, to kadencja KRRiT zostanie przedłużona. W tej procedurze nie chodzi o mianowanie osoby na urząd, tylko o kontynuowanie kadencji ciała konstytucyjnego. Tutaj niezbędny jest podpis albo odmowa podpisu prezydenta. Tego rząd nie może w żaden sposób obejść. KRRiT jest organem konstytucyjnym i jej siłowe przejęcie byłoby zamachem konstytucyjnym, który jest zagrożony najwyższymi karami. Ludzie, którzy mieliby ochotę na takie działania, muszą się liczyć z konsekwencjami prawnymi, a także z ogromnym sprzeciwem społecznym. Mam nadzieję, że nie jesteśmy jeszcze na takim etapie – dodaje Maciej Świrski.

Co ciekawe, obecnie rząd przygotowuje ustawę medialną, która ma wprowadzać istotne zmiany m.in. w KRRiT. Oficjalnie celem jest „przywracanie demokratycznych standardów mediów publicznych”. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego poinformowało, że odbywają się konsultacje społeczne, które potrwają do 23 września, a w październiku tego roku ma zostać przedstawiony z nich raport. Pod koniec roku ma także pojawić się projekt, który zostanie poddany konsultacjom międzyresortowym. Do Sejmu ma trafić w przyszłym roku, a do uchwalenia dojdzie najprawdopodobniej już po wyborach prezydenckich. Rządzący liczą na to, że głową państwa zostanie ktoś z ich obozu i nie będzie chciał blokować nowej ustawy. 

„Postkomuna bardzo boi się wolnego słowa”

Poseł Joanna Lichocka ocenia, że koalicja 13 grudnia z premedytacją niszczy porządek prawny i medialny. – Nielegalnie przejęli kontrolę nad mediami publicznymi, a teraz walczą z konstytucyjnym organem, jakim jest Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Za wszelką cenę próbują podważyć jej autorytet i w przyszłości doprowadzić do przejęcia kontroli nad KRRiT. W istocie są to działania antydemokratyczne. To w stylu postkomuny – mówi. Podkreśla także, że odrzucenie przez Senat sprawozdania KRRiT jeszcze nie zmienia sytuacji tego organu. – Jej kadencja może być przerwana tylko w razie odrzucenia sprawozdania przez obie izby parlamentu, a także przez prezydenta, który wielokrotnie mówił, że nie zgadza się na takie działania koalicji 13 grudnia wobec mediów publicznych – dodaje poseł i zwraca uwagę na skandaliczne próby zablokowania koncesji dla Telewizji Republika.

– Postkomuna bardzo boi się wolnego słowa, boi się serialu „Reset”, prawdy, o której można przeczytać w mediach Strefy Wolnego Słowa. Chcą mieć monopol medialny, żeby móc ogłupiać Polaków. Między innymi Telewizja Republika przeszkadza w tym planie

– ocenia Lichocka. 

Ważne multipleksy

Obecnie Telewizja Republika dociera do około 8 mln osób miesięcznie i ma 60 proc. zasięgu technicznego w skali kraju. Republikę można oglądać w internecie, u największych operatorów, a także na lokalnych multipleksach. TV Republika rozpoczęła nadawanie na MUX L1 w Jeleniej Górze oraz na MUX L3 w Częstochowie, Tomaszowie Mazowieckim i w Łodzi. Nadaje również na MUX L4 we Wrocławiu i w Świdnicy na kanale 27. 

W maju portal wirtualnemedia.pl poinformował, że zbliża się koniec multipleksów eksperymentalnych w DVB-T2. Urząd Komunikacji Elektronicznej wyjaśniał, że chodzi o pozwolenia testowe, które nie służą stałym emisjom komercyjnym. UKE liczy, że operatorzy multipleksów będą chcieli testować nowe, jeszcze niewdrożone technologie na masową skalę. Multipleksy eksperymentalne pojawiły się kilka lat temu w związku z planowaną zmianą standardu naziemnej telewizji cyfrowej. Obecnie dwie firmy prowadzą multipleksy eksperymentalne naziemnej telewizji cyfrowej: BCAST i TVS. Telewizja Republika wchodzi w skład tego pierwszego w Warszawie, Gdańsku i Wrocławiu i w skład drugiego w Katowicach. Ewentualne zakończenie działania tego rodzaju multipleksów może więc utrudnić dostępność stacji w tych miastach.

Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej” i Telewizji Republika, podkreśla, że stacja będzie chętnie współpracować ze wszystkimi multipleksami, które funkcjonują. – Nawet po objęciu multipleksem ogólnopolskim, bo widzowie przyzwyczaili się do takiego nadawania i nie chcemy im utrudniać odbioru – podkreśla.

 



Źródło: Gazeta Polska

Hubert Kowalski