10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Poczet zdrajców polskich

W toczącym się sporze, kto bohater, kto zdrajca, który nabrał emocji po znakomitym obrazie Pasikowskiego o pułkowniku Kuklińskim, uchodzi jakoś uwadze szerszy kontekst historyczny.

W toczącym się sporze, kto bohater, kto zdrajca, który nabrał emocji po znakomitym obrazie Pasikowskiego o pułkowniku Kuklińskim, uchodzi jakoś uwadze szerszy kontekst historyczny. A przecież nawet pobieżna znajomość historii wskazuje, że większość naszych bohaterów – patronów placów i ulic – to, niestety, legalistycznie patrząc – zdrajcy. I nie mówię tu o postaciach paraliterackich – Konradzie Wallenrodzie czy Andrzeju Kmicicu (TW „Babinicz”), który to najpierw zdradził ojczyznę dla Radziwiłłów, a potem Radziwiłłów dla ojczyzny. (Nawiasem mówiąc, jakoś nikt się nie zainteresował, że historyczny chorąży orszański miał na imię Samuel!). Skądinąd podobnie zachowały się w czasie potopu takie tuzy jak Jan Sobieski czy Stefan Czarniecki, najpierw opuszczając Jana Kazimierza dla Karola Gustawa, a potem czyniąc ruch w odwrotnym kierunku i anulując podjęte zobowiązania. Jeśli traktować serio przysięgi i zasady wojskowej subordynacji, to zdrajcą był zarówno generał Madaliński, którego marsz zapoczątkował powstanie kościuszkowskie, jak i większość generałów, przywódców powstania listopadowego, którzy niezależnie od patriotycznych rodowodów przysięgali na wierność carowi Mikołajowi, jak by nie było – legalnie koronowanemu na króla Polski. A co myśleć o Romualdzie Traugucie, oficerze armii rosyjskiej, który nie tylko zdradził swoje państwo, przechodząc na polską stronę, ale jeszcze stanął na czele antypaństwowego buntu. Tylko w Polsce mogła urodzić się myśl, żeby wynieść kogoś takiego na ołtarze.

Zmierzając ku bliższym czasom – co myśleć o II Rzeczypospolitej, gdy jej wojskowe kadry dowódcze składały się prawie wyłącznie z renegatów, którzy złamali przysięgi dawane wcześniej rozmaitym Mikołajom, Wilhelmom i Franciszkom Józefom? I co tu się dziwić, że sąsiedzi nazywali nas „pokracznym bękartem traktatu wersalskiego”?

Oczywiście historia Polski obfituje w postacie, które pozostały wierne swoim przysięgom i zobowiązaniom – jak choćby Ksawery Branicki, Seweryn Rzewuski, Szczęsny Potocki („Ja już jestem Rosjaninem!”). Wytrwał przy Najjaśniejszym Panu Mikołaju I niegdysiejszy jakobin, generał Zajączek i generał Wincenty Krasiński, nie zhańbił się brakiem lojalności margrabia Wielopolski (uznający brankę polskiej młodzieży za „mniejsze zło”), nigdy nie zdradził ideałów rewolucji Feliks Edmundowicz Dzierżyński.

Dlatego kiedy rozważamy casus Kuklińskiego (używanie określenia pułkownik wobec kogoś, kto został zdegradowany, trzeba uznać za wysoce ryzykowne), weźmy pod uwagę autorytety – nasz legendarny noblista wyraził się jednoznacznie: „Kto raz zdradził, zawsze zdradzać będzie”, a zasłużony sprawca porozumienia Okrągłego Stołu, generał „Baczność” Jaruzelski, stwierdził otwarcie: „Jeśli kreować Kuklińskiego na bohatera, to za kogo trzeba by uznać nas?”. Najdobitniej i najprecyzyjniej zamknął tę kwestię Adam Michnik słowami: „Odpieprzcie się od generała!”. I tego należy się trzymać!

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Marcin Wolski